Skoki narciarskie. Duży problem na skoczni w Trondheim. To może wpłynąć na bezpieczeństwo skoczków

Konkurs w Trondheim może oznaczać kolejne kłopoty dla organizatorów PŚ. Norwegowie nie dorobili belek, tylko zdecydowali się na odcięcie kawałka progu. Pierwszy trening pokazał, że może powtórzyć się problem sprzed roku, gdy Kamil Stoch bił rekord skoczni z pierwszej belki! Dodatkowo teraz zmniejszono rozmiar skoczni.
Zobacz wideo

Rok temu będący w kapitalnej formie Kamil Stoch poleciał w Trondheim aż 146 metrów, czym o pół metra poprawił ustanowiony kilka minut wcześniej rekord Roberta Johanssona (145,5 metra). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Polak startował z najniższej, pierwszej belki startowej! 

Przy rekordowym skoku Kamila Stocha nasz zawodnik miał prędkość wynoszącą 87,8 km/h. Mocny wiatr pod narty (średnio 1,5 m/s pod narty) sprawił, że organizatorzy mieli poważny problem i realnie obawiali się o bezpieczeństwo skoczków. Warto przy tym zauważyć, że w serii próbnej jeszcze dalej poleciał Markus Eisenbichler, który pofrunął aż 148,5 metra, ale jego skok nie mógł być uznany za oficjalny rekord, bo nie była to oceniana seria. Chwilę potem FIS zdecydował o przerwaniu serii próbnej.

Nie ma belek, jest nowy próg

Przez rok nie dorobiono belek startowych, ale jak donosi Dominik Formela ze skijumping.pl Norwegowie zdecydowali się na zabieg podobny jak na skoczni w Seefeld, czyli po prostu skrócili najazd z drugiej strony. Na zdjęciu doskonale widać, że próg jest przesunięty o około pół metra, a zawodnicy odbijają się po prostu wcześniej. Dzięki temu organizatorzy zyskali  "jedną dodatkową belkę" bez dorabiania rozbiegów. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wciąż jest to za mało. 

Konstrukcja najazdu nie pozwoliła na dobudowanie belek najazdowych poniżej platformy numer zero (bez większego remontu). Z drugiej strony nie można również za bardzo obcinać progu, bo jak tłumaczył nam Adam Małysz w Seefeld obcięcie około 1,5 metra torów najazdowych mogłoby stanowić niebezpieczeństwo... uderzenia tyłami nart w betonową podstawę przy wychodzeniu z progu.  

Pierwszy trening pokazał jednak, że wiatr wiejący z prędkością około 1,5-1,7 m/s pod narty powodował duże problemy z doborem belki. Trening wystartował z belki numer dziesięć, ale najlepsi zawodnicy kończyli serię z belki numer dwa. Gdyby podobne warunki przytrafiły się także jutro to organizatorzy znowu mogą mieć problemy z bezpieczeństwem skoczków. 

Zmiana hill size. Zabraknie belek?

Warto również zauważyć, że ostatnio w Trondheim zdecydowano się na kosmetyczną zmianę rozmiaru skoczni (czyli parametru hill size). W poprzednim sezonie wynosił on 140 metrów, a w tym sezonie rozmiar skoczni to 138 metrów. Mimo że nie ma to większego wpływu na rywalizację na skoczni, to przy ewentualnych dalekich skokach poza 138 metr, jury będzie miało obowiązek przeprowadzać spotkania, które będą może decydować o obniżaniu belek. W pewnym momencie może się jednak okazać, że belek po prostu zabraknie. 

Konkurs w Trondheim zaplanowano na czwartkowe popołudnie. Start pierwszej serii o godzinie 17. W prologu najlepszy z Polaków był Dawid Kubacki, który zajął trzecie miejsce. W turnieju Raw Air mamy także nowego lidera, został nim Stefan Kraft

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.