Skoki narciarskie. Sprawdziliśmy, czy Polacy byliby w stanie zatrudnić dwóch trenerów skoków z największymi osiągnięciami

Michal Dolezal i Ronny Hornschuh są dwoma głównymi kandydatami na przejęcie stanowiska po Stefanie Horngacherze. Sprawdziliśmy jednak, czy możliwe byłoby zatrudnienie kogoś z dwójki Werner Schuster, Aleksander Stoeckl, czyli trenerów z największymi osiągnięciami. Dyrektor austriackiej szkoły w Stams poleca Polsce jednak innych kandydatów.

Gdy Stefan Horngacher zaczął przekładać podjęcie ostatecznej decyzji, Polski Związek Narciarski wziął się ostro do pracy i przygotował kandydatury trenerów, którzy mogliby przejąć stołek po Austriaku, gdy ten zdecyduje się odejść. Wszyscy w naszej federacji zdają sobie sprawę z tego, że informacja o odejściu jest tylko kwestią czasu. Właśnie dlatego wyselekcjonowano kandydatury Michala Doleżala, czyli obecnego asystenta Horngachera, a także Ronny'ego Hornschuha (trenera Szwajcarów).

Tydzień temu Apoloniusz Tajner udzielił jednak wypowiedzi w "Radiu dla Ciebie", że chętnie widziałby za Horngachera obecnego trenera Niemców Wernera Schustera lub Alexandra Stoeckla z norweskiej kadry. Była to raczej zasłona dymna, do innych negocjacji. Postanowiliśmy jednak sprawdzić u źródła, czy takie ruchy po prostu byłyby możliwe.

Stoeckl może rozwiązać umowę?

Jeszcze dwa lata temu Stoeckl narzekał na to, że do jego pracy wkradła się rutyna, a on sam chętnie zmieniłby środowisko, później jednak przekonał się do nowej umowy z Norwegią, która wygasa w 2022 roku. Okazuje się jednak, że mimo braku sukcesów w obecnej edycji Pucharu Świata, Stoeckl ma niezwykle mocną posadę, ale ewentualne rozwiązanie umowy jest po prostu prawnie możliwe. - Z mojego punktu widzenia to świetnie, że tak wielki skokowo kraj, jak Polska, myśli o zatrudnieniu osób z naszego sztabu. Alex ma z nami ważny kontrakt i nie ma żadnego tematu, zanim trener nie przyszedłby do mnie i nie poprosił o rozwiązanie tej umowy. Jak dotąd nic takiego nie było omawiane. - mówi Sport.pl Clas Brede Brathen, dyrektor norweskich skoków.   

Oznacza to, że sytuacja Stoeckla może być dokładnie taka sama, jak Ronny'ego Hornschuha, który co prawda jest związany umową z reprezentacją Szwajcarii, ale jest to zwykła umowa o pracę, którą można rozwiązać za porozumieniem stron. Nie są zatem kontrakty znane z piłki nożnej, która mogą zmusić zawodnika czy trenera do pozostania w danym klubie. 

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej współpracy i czekamy na kolejne trzy sezony, w których chcemy rzucić Polsce wyzwanie. Z drugiej strony widzimy i cieszymy się z bardzo pozytywnego rozwoju skoków kobiecych w Polsce, przecież jesteście krajem numer jeden jeśli chodzi o zainteresowanie skokami - dodaje Brathen. 

Schuster nie podjął jeszcze decyzji

Na mistrzostwach świata w Seefeld można było usłyszeć, że Werner Schuster już od września ponownie rozpocznie pracę w austriackiej szkole mistrzostwa sportowego w Stams. Udało nam się jednak ustalić, że nic nie jest jeszcze przesądzone. - Nie, nie jestem jeszcze dogadany z Wernerem Schusterem, ale on może do nas wrócić kiedy tylko będzie chciał. Ta droga jest zawsze otwarta. Z drugiej strony, w reprezentacji Polski na pewno zarobiłby dużo więcej - mówi Sport.pl Harald Haim, dyrektor legendarnej austriackiej szkoły w Stams, gdzie wyszkolono wielu wybitnych sportowców. Przyszłość Wernera Schustera nie jest więc jasno określona, choć gdyby dalej chciał pracować jako trener, to raczej nie odchodziłby z niemieckiej kadry.

Polecił Stoeckla Norwegii, teraz poleca nam

Osoby Stoeckla i Schustera wiąże właśnie Harald Haim ze Stams. To on polecił młodego i niedoświadczonego w pracy z reprezentacjami Alexandra Stoeckla, gdy Clas Brede Brathen oznajmił mu, że Norwegia szuka następcy Miki Kojonkoskiego. Postanowiliśmy zapytać, kogo teraz poleciałby do Polski, gdyby ktoś z PZN-u zwrócił się z takim pytaniem. - To trudne pytanie, ale w Austrii jest kilku kandydatów. Najbardziej doświadczonym jest oczywiście Andreas Mitter, który prowadził kadrę Finlandii. Bardzo utalentowanym szkoleniowcem jest Francuz Robert Treitinger, który teraz pracuje w Innsbrucku, a także Nik Huber, bardzo dobry trener skoków, który obecnie prowadzi kadrę USA w kombinacji norweskiej, a wcześniej pracował w kadrach austriackich z takimi zawodnikami, jak: Loitzl, Kofler czy Schlierenzauer - kończy dyrektor Stams.

Oficjalna decyzja Stefana Horngachera ma być znana po turnieju Raw Air, a przed zawodami w Planicy. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.