W sobotę po konkursie mieszanym, a może w poniedziałek, gdy wszyscy rozjadą się z Seefeld i będzie już całkiem spokojnie? W ostatnich dniach nie przestawaliśmy się zastanawiać, kiedy Stefan Horngacher wreszcie zdecyduje jaka będzie jego przyszłość, a co za tym idzie, jaka będzie przyszłość naszej kadry skoczków. W sobotę półtorej godziny przed konkursem mieszanym z udziałem Kingi Rajdy, Kamili Karpiel, Dawida Kubackiego i Kamila Stocha Adam Małysz przysłał nam zaskakującą wiadomość.
Trudno uwierzyć, że wstępna “konkretna oferta” od Niemców nie różni się od wcześniejszej „propozycji”.
Od dawna wiadomo, że propozycja Polski jest jasna.
- On prosi, żeby jeszcze dać mu czas, więc czekamy. Nie zmieniamy swojej propozycji. Chcemy podpisać z nim kontrakt na trzy lata, do wiosny 2022 roku. O warunkach finansowych w ogóle ze Stefanem nie rozmawialiśmy. Wszyscy wiemy, że to taki element, który łatwo można dogadać. On u nas bardzo dobrze zarabia. Nie w tym rzecz, nie o tym była rozmowa – mówił nam kilka dni temu prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner.
Prezes opowiadał też, że Horngacher nigdy nie powiedział, że źle mu się u nas pracuje. - On ani słowa nie mówi, że tu jest źle. Mówi nawet, że lepiej mu się tu pracuje, bo przy podejmowaniu decyzji ma Małysza i mnie, a u Niemców jest zupełnie inne procedura, tam trzeba przejść przez wiele szczebli, puścić sprawę w obieg, wszystko idzie wolniej niż u nas. On nie ma żadnych zastrzeżeń do pracy tutaj – mówił.
Kto wie czy Niemcy widząc niezdecydowanie Horngachera nie zdecydowali się zmienić swojej propozycji. Jeszcze po piątkowym konkursie wygranym przez Dawida Kubackiego i Kamila Stocha Małysz o przyszłości Horngachera mówił nam tak: - Będzie dobrze. Czuję to, że będzie dobrze
Nam pozostaje wierzyć, że Horngacher rzeczywiście ciągle się waha, a nie gra na to, by podbijać niemiecką ofertę.
PZN, choć w przedłużających się negocjacjach ma coraz słabszą pozycję, ma tak naprawdę związane ręce. Gdyby związek uznał, że nie chce dłużej trwać w zawieszeniu i postanowiłby zrezygnować z Horngachera, naraziłby się na wielką krytykę za dobrowolną utratę prawdopodobnie najlepszego obecnie trenera skoków na świecie.