Dawid Kubacki mistrzem, a Kamil Stoch wicemistrzem świata! Polacy dokonali niebywałej rzeczy w konkursie indywidualnym mistrzostw świata na normalnej skoczni w Seefeld. Kubacki awansował z 27. miejsca na pierwsze, a Stoch z 18. na drugie. Rywalizacji towarzyszyły trudne warunki. W pierwszej serii ich ofiarami byli Polacy, w drugiej m.in. Karl Geiger i Ryoyu Kobayashi. - To był cud, bo jak to inaczej określić. Po pierwszej serii mówiłem, że szanse są stracone, a tu taka historia. A wiecie, kto przewidział sukces Kubackiego i Stocha? Piotr Żyła. Przybiegł do mnie po pierwszej serii i powiedział - zobaczysz, Kubacki będzie pierwszy, a Stoch drugi. Nie wiem, skąd to wiedział, ale wiedział - przyznał wzruszony Małysz w wywiadzie dla TVP Sport.
- To był najbardziej szalony konkurs w mojej karierze. Myślałem, że jest po zawodach. Nie wierzyłem, że uda się wskoczyć do dziesiątki, a okazało się, że dało się wygrać. Jestem szczęśliwy. Emocje są wielkie. Tym bardziej, że Kamil Stoch ma srebro. To wielki dzień dla polskich skoków - przyznał Dawid Kubacki, który tuż po konkursie nie dowierzał w swój sukces. Mistrz świata został również zapytany o to, co czuł po pierwszej serii. - Chciałem, żeby przerwali konkurs, ale dobrze, że kontynuowali - zażartował 28-letni Polak.
- Spiker powiedział, że awans z 27. na 1. miejsce to rekord świata? Eee, to się pomylił. Tylko wyrównałem rekord. Kiedyś Krzysztof Miętus w Pucharze Kontynentalnym awansował z 27. miejsca na pierwsze - przyznał z rozbrajającą szczerością Kubacki w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu.