MŚ Seefeld 2019. Stefan Hula: Trudno żebym nie był podłamany. Trzeba było się pozbierać

- Trudno żebym nie był podłamany po drużynówce. Nie rozmyślałem później nad tym. Z trenerami się po zawodach pogadało, jasne. Trzeba było się pozbierać, no i tyle. Żadnego sekretu tu nie ma - mówi Stefan Hula, który dobrymi skokami w Seefeld wywalczył sobie miejsce w polskiej czwórce na kwalifikacje. Te odbędą się w czwartek o godz. 16.30. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl
Zobacz wideo

We wtorek w pierwszych treningach na skoczni HS 109 w Seefeld Hula miał 12. i 15. Wynik. W środę najstarszy z polskich skoczków zajął w treningach 12. i piąte miejsce (brakowało kilku czołowych zawodników, ale to i tak dobre rezultaty). Chwilę po wieczornych skokach trener Stefan Horngacher podał skład Polaków na czwartkowe kwalifikacje do piątkowego konkursu.

Hula wygrał rywalizację o miejsce z Jakubem Wolnym, który startował w indywidualnych zawodach w Innsbrucku. Jeszcze ważniejsze jest to, że Hula skacze bardzo pewnie. A przecież w niedzielę był bliski płaczu po tym jak słabo wypadł w „drużynówce”, którą Polska skończyła na czwartym miejscu.

Łukasz Jachimiak: Twój pierwszy skok na środowym treningu był dobry, a drugi bardzo dobry?

Stefan Hula: Pierwszy skok był mocno spóźniony na progu i w powietrzu musiałem mocno walczyć o jak najlepszą odległość. A drugi był czystszy. Czystszy, taki dobry skok.

Jak ze spóźnionego skoku udaje się zająć 12. miejsce, to chyba znaczy, że jest dobrze?

- To znaczy, że się da. Myślę, że wszystkim nam ta skocznia pasuje. Nikt na nią nie narzeka. I oby tak było dalej.

A może ona jest podobna do Średniej Krokwi, na której niedawno trenowałeś?

- Ha, ha, oj nie, nie jest podobna. Ale nie ukrywam, że trochę skoków na Średniej Krokwi w pewnym stopniu mogło pomóc się teraz dostosować do tego obiektu.

Dobre skoki w Seefeld pomogły Wam już całkiem wyrzucić z głów Innsbruck?

- To już jest przetrawione. Trzeba to było przyjąć na klatę. Sezon się nie kończy, trzeba się starać walczyć dalej. Nikt tu nie złożył broni, nikt się nie poddał. Wszyscy – zawodnicy, sztab – jesteśmy dobrze nastawieni. I jesteśmy w dobrej formie. Na Bergisel nam nie siedziało, nie ma co ukrywać.

Ty byłeś po drużynówce mocno podłamany. Co Ci pomogło się pozbierać? Rozmowa ze Stefanem Horngacherem?

- Trudno żebym nie był podłamany. To był konkurs, w którym walczyliśmy o wyższe cele, a skończyło się, jak się skończyło. Takie życie sportowca. Nie rozmyślałem później nad tym. Z trenerami się po zawodach pogadało, jasne. Trzeba było się pozbierać, no i tyle. Żadnego sekretu tu nie ma.

Skakało Ci się w tym sezonie tak dobrze, jak skacze Ci się w Seefeld?

- Na tych treningach, na których sobie spokojnie skakałem [na Średniej Krokwi, podczas Pucharu Świata w Lahti] niektóre skoki były na bardzo fajnym poziomie.

Szkoda, że w Seefeld nie będzie drugiej drużynówki, prawda?

- Szkoda, ale co zrobić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.