Skoki narciarskie. To może być czarny koń MŚ w Seefeld. Wybuch wielkiej formy to nie przypadek

Czarnym koniem mistrzostw świata nieoczekiwanie może być Killian Peier, który w treningach szokował znakomitą formą. Okazuje się, że wzrost jego dyspozycji nie jest żadnym przypadkiem. Mocno pomogło w tym odejście Simona Ammanna z drużyny narodowej, a także współpraca ze specjalistą od piłki ręcznej. Świetną w tym sezonie fazę lotu ćwiczył na nartach alpejskich.
Zobacz wideo

Niemal murowanymi kandydatami do medalu mistrzostw świata wydają się być Kamil Stoch i Ryoyu Kobayashi. W Innsbrucku w znakomitej formie jest również 24-letni Szwajcar Killian Peier, który w każdym ze swoich dotychczasowych czterech skoków na Bergisel stawał na podium. W skokach treningowych był kolejno 1., 2., 2., a piątkowe kwalifikacje skończył na trzecim miejscu. W Szwajcarii mówi się, że nieoczekiwanie kraj ma szansę na pierwszy złoty medal mistrzostw świata po wielu latach przerwy, bo ostatnie złoto mistrzostw świata w skokach zdobył Andreas Kuettel, który wygrał wietrzny konkurs w Libercu w 2009 roku.  Wówczas po ostatni medal w karierze sięgnął także prowadzony przez Stefana Horngachera Martin Schmitt. Ostatni medal dla Szwajcarii zdobył za to Simon Ammann, który w 2011 roku sięgnął po brąz w Oslo. 

Bergisel to jego skocznia

Skocznia Bergisel wyraźnie leży młodemu szwajcarskiemu skoczkowi. To właśnie na niej 4 stycznia 2019 roku zaliczył swój najlepszy wynik w karierze. Wyniki ze wszystkich serii skoków, które Helwet oddał na Bergisel pokazują, że skoczek świetnie odnajduje się na tym nieco futurystycznym obiekcie, a w sobotę może odegrać rolę czarnego konia mistrzostw świata.

Wszystko zmieniło się po igrzyskach

Celem dla urodzonego w 1995 roku zawodnika były igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Niestety, okazało się, że forma Peiera była na tyle słaba, że trener Ronny Hornschuch nie zdecydował się na powołanie go do reprezentacji. – To było, jak mocne uderzenie w twarz. Poczuł się bardzo skrzywdzony, ale wyciągnął właściwe wnioski – mówił szwajcarskim mediom Sylvian Freiholz, były skoczek i zdobywca brązowego medalu z konkursu na mistrzostw świata w Trondheim w 1997 roku. Peier po igrzyskach olimpijskich wystąpił jeszcze dwa razy, w Lahti oraz w Oslo, a potem postanowił przedwcześnie zakończyć sezon. Zdał sobie sprawę, że jego największym problemem jest słaba mentalność i brak umiejętności radzenia sobie ze stresem.  – Co z tego, że jestem uważany za skoczka z wielkim potencjałem, jak zupełnie nie potrafię tego wykorzystać – miał się wówczas pożalić trenerowi.  

Przełom widać było już latem, bo Killian Peier wygrał trzy konkury Letniego Pucharu Kontynentalnego, a w Letnim Grand Prix dwa razy stanął na podium. Eksperci twierdzili jednak, że zimą wszystko wróci do normalności, a Peier nie będzie już tak mocny. Ten sezon pokazał jednak co innego, a skoczek zgromadził już 339 punktów. O jego równej i stabilnej formie dużo mówi również to, że aż 18 razy punktował, do tego pięć razy meldował się w czołowej dziesiątce.

Trener z piłki ręcznej stoi za przemianą

Za przemianą Kiliana Peiera stoją przede wszystkim dwie osoby. Chodzi tutaj o trenera kadry narodowej Ronny’ego Hornschucha, a także Othmara Buholzera, który przez ostatnie półtora roku pracował z Killianem Peierem. Peier nazywa go swoim osobistym trenerem mentalnym, który dba o kondycję psychiczną zawodnika. W czasie sezonu skoczek rozmawia ze swoim coachem przynajmniej raz w tygodniu, a co dwa tygodnie spotykają się na coś w rodzaju sesji terapeutycznych. Sam Buholzer ma ogromne doświadczenie w prowadzeniu sportowców, mimo że nie wywodzi się ze sportów zimowych, a z piłki ręcznej (był nawet trenerem kadry u-21, która w 2003 roku zajęła szóste miejsce na mistrzostwach świata). Buholzer od lat kształcił się także w kierunku rozwoju mentalnego sportowców, a w Internecie można znaleźć również jego wykłady na temat treningu w sporcie.

- Chciałem znaleźć własną drogę, ale nie byłem wystarczająco konsekwentny. Potrzebowałem Othmara, żeby lepiej poznać samego siebie – mówił Peier dla nzz.ch – Gdyby Kilian wcześniej nauczył się wyznaczać swoje mocne i słabe strony, nie miałby tak wielu problemów, ale to przyszło z czasem – twierdzi z kolei trener kadry narodowej Ronny Hornschuch.

Odejście z kadry Ammanna obudziło Peiera

Wydaje się jednak, że najważniejszą zmianą w szwajcarskiej kadrze było dokonanie podziału między drużyną prowadzoną przez Ronny’ego Hornschucha, a Simonem Ammannem, który zaczął trenować z Rogerem Kamberem. – Jestem takim buforem. Jeździmy na te same zawody, jemy i śpimy w tym samym miejscu, ale jesteśmy de facto dwoma zespołami – mówi Kamber dla nzz.ch. Szwajcarscy dziennikarze przez ostatnie lata twierdzili, że głównym problemem ich skoków jest obsesja Simona Ammanna związana z szukaniem sprzętu, który zapewni mu taką przewagę, jak na igrzyskach olimpijskich w Vancouver. To właśnie Ammannowi poświęcane było zbyt dużo uwagi, na jego potrzeby szukania innowacji wydawano także olbrzymie pieniądze.

Jak wielcy mistrzowie

Szwajcarskie media od razu znalazły jednak porównanie do Simona Ammanna. Peier, podobnie jak czterokrotny złoty medalista olimpijski oraz Andreas Kuettel ma partnerkę pochodzącą spoza Szwajcarii. O ile żoną Ammanna jest Rosjanka, żoną Kuettela jest Polka, to dziewczyna młodego Peiera pochodzi z Finlandii. Sam skoczek latem również postanowił zmienić coś w swoim życiu i wyprowadził się z rodzinnego Trachslau i zamieszkał sam w Einsiedeln. Wkrótce dołączyć ma do niego dziewczyna, która kończy właśnie studia w Helsinkach. 

Kilian Peier przed sezonem 2018/2019 większą uwagę zaczął przywiązywać również do swojej wagi. Ograniczył czekoladę i inne słodycze, dzięki czemu schudł dwa kilogramy. Teraz skacze na krótszych o dwa centymetry nartach, które łatwiej jest mu  kontrolować.

Skoki na nartach alpejskich

Odejście Ammanna od głównej grupy pozwoliło skupić się Hornshuchowi na pracy ze swoim zespołem, a profity przyszły od razu. Sam Peier zdecydowanie inaczej podszedł do letnich przygotowań i to on zaczął również wymagać więcej uwagi od swojego trenera. – Z Simonem w drużynie byliśmy za bardzo bierni – mówi skoczek. Na początku przygotowań Peier przeanalizował z trenerem styl większości swoich rywali i od każdego postanowił wziąć coś dla siebie. Jednym ze wzorów dla Peiera był na przykład… Robert Johansson, który szeroko trzyma ręce w locie. Szwajcar postanowił robić coś podobnego, choć nie jest aż tak agresywny jak Norweg.

Latem niemiecki trener zdecydował się na wprowadzenie kilku poprawek do stylu Killiana Peiera i to od razu przyniosło pozytywny skutek. Lekko zmodyfikowana została pozycja najazdowa skoczka, poprawiono także ułożenie bioder przy wyjściu z progu. Miało się to przełożyć na utrzymywanie większej szybkości w locie, z czym niemal przez całą zimę zmaga się na przykład Kamil Stoch. Okazuje się, że Ronny Hornschuch postanowił przeprowadzić treningi na skoczni K50 w Einsiedeln, a jego skoczkowie (w tym właśnie Peier) skakali na nartach alpejskich… Dzięki krótszym deskom skoczkowie mieli możliwość potrenowania szybkiego przyjmowania pozycji do lotu, a to właśnie umożliwia mniejsze straty prędkości. Latem potencjał Peiera został również dostrzeżony przez firmę Fischer, która zaproponowała mu indywidualny kontrakt, a tym samym skoczek dostał szansę na pozyskiwanie lepszego i bardziej dopasowanego do siebie sprzętu.

Świetne wyniki Killiana Peiera w skokach treningowych przed konkursem mistrzostw świata niosą jednak potężny bagaż emocjonalny. Można się tylko zastanawiać, czy w sobotnim konkursie młody skoczek wytrzyma presję, którą de facto sam sobie narzucił znakomitymi próbami treningowymi. Jeśli jednak będzie skakał na swoim normalnym poziomie, Szwajcarzy mogą się doczekać pierwszego od lat medalu.

Pierwszy konkurs mistrzostw świata w sobotę o godzinie 14.30. Relacja w Sport.pl, transmisja w Eurosporcie.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.