MŚ Seefeld 2019. Adam Małysz zaniepokojony postawą Żyły. Dyrektor polskiej kadry zdradził, w jakich kombinezonach możemy wystartować

Adam Małysz był zaniepokojony postawą Piotr Żyły w piątkowych skokach. Dyrektor polskiej kadry zdradził także, w jakich kombinezonach mogą wystąpić biało-czerwoni w sobotnim konkursie.

Polacy skoczyli w kwalifikacjach trochę oszczędniej? Pełnej mocy nie było? Taką mamy nadzieję.

Adam Małysz: Nie da się oszczędnie. Zawodnik zawsze chce skoczyć jak najlepiej. Wyników w kwalifikacjach nie było takich, jak byśmy chcieli, ale mieliśmy pecha, bo końcówka stawki miała trudne warunki. One zaczęły "siadać". Oprócz Kobayashiego mało kto z czołówki odskoczył. Geiger miał trochę szczęścia, ale skoczył też superskok, Eisenbichler jak go nie skręci, to w powietrzu to jest bardzo mocny. Oddawał tutaj dobre skoki, ale wiadomo, że jutro jest inny dzień. Będą zawody, psychika tutaj też odgrywa ważną rolę.

Jest pan spokojny o jutrzejszy konkurs? Piotr Żyła znowu nie zachwycił. 

- O niego się najbardziej boję, wiem że on od siebie bardzo dużo wymaga, a stres może go czasem dobijać, jak choćby dzisiaj. Jeśli chodzi o Dawida, Kamila i Kubę, to jestem spokojny. Jutro jest najważniejszy dzień, będzie koncentracja i skoki będą zupełnie inne - jestem przekonany. 

Jakby Piotr Żyła znowu zawiódł to Stefan Hula jest w gotowości?

- Powiem tak, wolałbym, żeby jutro był konkurs drużynowy. On na te zawody mocno się spręża i potem łatwiej mu skakać w rywalizacji indywidualnej, bo widzi, że wszystko jest dobrze. Już nie raz bywało tak, że Żyła wręcz nie wiedział, jak się skacze w treningach, a potem w zawodach było zupełnie inaczej. Na innych skoczniach działo się to wiele razy, miejmy nadzieję, że teraz będzie podobnie. Na tyle możemy liczyć. 

Może potrzebna jest jakaś rozmowa trenera z Piotrkiem

- Myślę, że Horngacher dzisiaj się z nim spotka. Jak jest jakiś problem to Stefan siada i rozmawia. Potem Żyła jest zupełnie innym człowiekiem. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie podobnie. 

W całej grupie jest więcej emocji i stresu?

- Nie, wszystko było super. Dzisiaj jak patrzyłem na naszych to miałem wrażenie, że się nie wyspali. Nawet powiedziałem im po pierwszym skoku "chłopy obudźcie się".  Piotrek stwierdził, że musi to zrobić, Dawid też powiedział, że poszedł za bardzo do przodu i spóźnił. Myślę, że trener wie, jak zareagować na takie sytuacje. 

Jak wygląda sytuacja z Kubą Wolnym, jest już zdrowy?

Najgorzej było w niedzielę. Potem zaczynało go łapać gardło, bolało go też głowa, ale dzisiaj jest już chyba okej. Wiadomo, że jak łapie Cię choroba, to potrzebujesz trochę czasu, nawet jak już przechodzi. Pierwszy skok Kuby był bardzo solidy. W kwalifikacjach chyba za bardzo chciał kontrolować tę próbę, nawet mu to powiedziałem.

Jutro wyciągacie broń ostateczną? 

- Nie wiem o co chodzi.

Może zaskoczycie jakimiś zielonymi albo żółtymi kombinezonami. 

- To by były jaja, jak RMF. Już wystarczy, że wystarczy już, że FIS tak wygląda (śmiech). Myślę, że nikt nie ma przygotowanego czegoś specjalnego. Wszystkie drobiazgi są już tak wykorzystane, że trudno jest coś wymyślić coś nowego. Testowaliśmy różne opcje, ale chłopaki wybiorą jutro najlepszą. Na pewno wystartują w czymś, co już widzieliście. 

Czyli czarne albo brązowe?

Myślę, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna, ale nie powiem, że nie czarne.

A jak pan oceni przygotowanie skoczni?

Nie było źle. Jeden z kombinatorów upadł i nowe siatki nie wytrzymały, bo narta je przebiła. 

Czyli teraz już nie ma obaw?

Wczoraj mi się spodobały słowa na odprawie. Delegat techniczny powiedział, że przygotowano siatkę dla dziennikarzy. Czyli ona nie ma chronić zawodników, tylko dziennikarzy. No super (śmiech). 

Takie kwalifikacje, jak te piątkowe mogą wywołać niepewność?

- Jeśli zawodnik widzi, że popełnia jakiś błąd i sobie z nim nie radzi, to tak. To może siedzieć w głowie i powodować jakiś niepokój. Wtedy jest problem 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.