Skoki narciarskie. Kto wystąpi w polskiej drużynie na MŚ? Mamy problem

Jakub Wolny w pierwszej grupie, Maciej Kot w trzeciej, a Stefan Hula w czwartej - tak skakała Polska w konkursie drużynowym w Willingen trzy lata temu. Jeśli teraz mamy problem, bo z wymienionej trójki musimy wybrać najlepszego do drużynówki na dziś i na MŚ, to co powiedzieć o kłopotach, które przeżywaliśmy wtedy?

Zawody drużynowe w Willingen w piątek o godz. 15.45, a już o 18.15 kwalifikacje do indywidualnych konkursów planowanych na sobotę i niedzielę. Transmisje w Eurosporcie, relacje na żywo w Sport.pl

Ponad połowa sezonu za nimi, a przed nimi tylko kolejne przyspieszenia oznaczające coraz więcej skoków. Plan na najbliższe dni jest więcej niż trudny. W piątek na Muehlenkopfschanze (HS 145) o 13.30 zacznie się trening złożony z dwóch serii, a po nim – o 15.45 – ruszy „drużynówka”. To dodatek dorzucony do programu PŚ w Willingen za zawody, które na początku zimy z powodu braku zimy odwołano w Titisee-Neustadt. Efekt jest taki, że ledwie skończy się dekoracja najlepszych drużyn, a już zacznie się turniej Willingen 5. Zacznie się kwalifikacjami. Ważniejszymi niż zwykle, bo raz, że punkty będą liczone do klasyfikacji turnieju, którego zwycięzca dostanie 25 tysięcy euro, dwa, że dającymi przepustkę do udziału w aż dwóch konkursach. Wyniki zawodów sobotnich i niedzielnych w połączeniu z punktami z piątkowych kwalifikacji pokażą, kto uzyskał najwyższą notę w pięciu seriach składających się na Willingen Five. Ale nam Willingen ma pokazać przede wszystkim:

  • Czy Kamil Stoch po dwóch pucharowych zwycięstwach z rzędu przeistacza się w dominatora w kluczowym momencie zimy
  • Czy Dawid Kubacki zapomni o wpadce z Lahti, gdzie w niedzielę w drugiej serii spadł z miejsca dziewiątego na 28. nie tylko przy zły wiatr, ale i przez złą technikę skoku
  • Czy od środy na treningach w Innsbrucku na MŚ będziemy już spokojnie utwierdzać się w przekonaniu, że Wolny/Kot/Hula jest w naszej drużynie czwartym, co najmniej solidnym ogniwem, czy jednak aż do planowanej na następną niedzielę drużynówki o medale będziemy nerwowo zastanawiać się, kto z wymienionej trójki skacze najbliżej tego poziomu, który powinien prezentować numer 4 w ekipie mierzącej w Top 3, a nawet w zwycięstwo.

Wolny przedobrzył. Ale szybko się poprawił

Na ten moment najbliżej miejsca w drużynie obok Stocha, Żyły i Kubackiego wydaje się być Wolny. Mimo że w sobotę w Lahti Wolny zawiódł. Rozczarowujący występ mistrza świata juniorów z 2014 roku to fakt, z którym on sam nawet nie próbował dyskutować. Tylko 112 i 106 m sprawiły, że indywidualnie w stawce 32 zawodników, którzy skoczyli po dwa razy najmłodszy z Polaków miał dopiero 25. notę. A pozycja byłaby na pewno jeszcze dalsza, gdyby nie zepsuty skok Andreasa Stjernena (83 m) przez który w drugiej serii zabrakło trzech dobrze dysponowanych Norwegów.

Przez słabe skoki Wolnego w Lahti na nic zdały się równe, dobre skoki Kubackiego (czwarty wynik), Stocha (piąty) i Żyły (szósty). Ale Wolny to generalnie nie jest człowiek, który zawodzi. Co prawda nie ustabilizował się jeszcze na najwyższym poziomie, dlatego po życiowym wyniku i szóstym miejscu w Oberstdorfie zawalił, ale patrząc na cały sezon, ma w dorobku 177 punktów i jest na przyzwoitym, 23. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

W Lahti Wolnego zgubiło to, że za bardzo chciał przeskoczyć siebie. Gdy na starcie sezonu w Wiśle nie kombinował, tylko skakał swoje, to był pewnym punktem naszej drużyny, która wygrała konkurs. - Kuba przedobrzył. Jego dojazd do progu w drużynówce był zbyt agresywny. Na taki mogą sobie pozwolić tylko ci, co mają bardzo mocne nogi i z takiej pozycji potrafią wstać – tłumaczył w rozmowie ze Sport.pl Jan Szturc.

Doświadczony trener, odkrywca talentów Adama Małysza i Piotra Żyły, wyjaśniał, że dobrze robić to, co chciał zrobić Wolny w ostatnich latach potrafili tak naprawdę tylko Małysz i Peter Prevc. Ale podsumowując Lahti Szturc podkreślał, że Wolny szybko zrozumiał swój błąd. - W niedzielę było widać, że jego dojazd jest już zdecydowanie bardziej stabilny. I od razu były efekty. Wszystko poszło w dobrym kierunku. Niedzielę można zdecydowanie zaliczyć Kubie na plus – mówił trener po 14. miejscu Wolnego w konkursie indywidualnym.

Kot i Hula nie doskakują

To 14. miejsce jest piątym najlepszym wynikiem Wolnego w sezonie. Był szósty na lotach w Oberstdorfie, 11. i 13. w Kuusamo oraz 13. w Garmisch-Partenkirchen. Do takich rezultatów nie doskakują ci, którzy razem skakali w drużynie olimpijskim konkursie w Pjongczangu i później wspólnie ze Stochem i Kubackim cieszyli się z brązowych medali. Zresztą, niech przemówią liczby. Pięć najlepszych występów Stefana Huli tej zimy to miejsca: 17., 20., 21., 25. i 27. W Pucharze Świata najstarszy ze skoczków kadry A jest 38., ma 53 punkty. Maciej Kot plasuje się jeszcze niżej – na 45. miejscu, uciułał zaledwie 24 punkty. A oto jego pięć najlepszych rezultatów z trwającego sezonu: 21., 25., 26., 29. i 30. To jednocześnie wszystkie starty Kota z awansem do drugiej serii. Prawie tyle samo – cztery - zanotował odpadnięć w kwalifikacjach.

Brązowy medalista ubiegłorocznych MŚ w lotach i igrzysk, czyli Hula, miał wolny ostatni weekend. Po to, by w treningu poszukać wyższej formy. Brązowy medalista ubiegłorocznych igrzysk i złoty medalista MŚ z 2017 roku, czyli Kot, miał taką przerwę weekend wcześniej. Efekty? Chyba będą musiały być bardzo zauważalne w Willingen, by Horngacher po treningach nie wstawił do drużyny Wolnego. On wie, że Kuba w Lahti zawiódł, ale jednocześnie doskonale rozumie, że takie jest prawo skoczka jeszcze niedoświadczonego. Wolny w Pucharze Świata startował dopiero w trzech drużynówkach. Niestety, choć stać go na dużo, to gwarantem jakości jeszcze nie jest. Ale lepszego wyboru na razie nie widać.

Kot, Hula i Wolny razem – ponury czas

Na koniec krótkie rozszerzenie tego, od czego tekst się zaczyna. W Willingen w 2016 roku Stocha nie było. Po tym jak w Bischofshofen przegrał w parze z KO z Janem Maturą i nie wszedł do drugiej serii, mówił, że skoki są sportem pięknym, ale też głupim. I tłumaczył, że musi potrenować, odpocząć od zawodów.

Tamten Turniej Czterech Skoczni Stoch skończył na 23. miejscu. Piotr Żyła pokazał się w nim tylko w Oberstdorfie, gdzie był 48. Później wystartował dopiero w Zakopanem, gdzie był 40. Dla niego to był fatalny sezon, uzbierał w nim w sumie 89 punktów, skończył go na 35. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jak później opowiedział w rozmowie ze Sport.pl, tamtej zimy czuł totalną bezsilność i w dziwny sposób próbował sobie z nią poradzić.

Ostatni sezon z Łukaszem Kruczkiem w roli głównego trenera polskiej kadry była dla naszych skoków bardzo smutny. Wielokrotnie sytuację próbowali ratować zawodnicy kadry B prowadzonej przez Macieja Maciusiaka. Właśnie tak było na Muehlenkopschanze. Polskę pod wodzą Maciusiaka reprezentowali tam Hula (227 pkt w sezonie i miejsce 26. w generalce PŚ, tylko cztery pozycje niżej do Stocha, który uzbierał 295 pkt) oraz Kot (165 pkt), Stękała (105 pkt), Wolny (5 pkt) i Jan Ziobro (0 pkt).

Poza trenującymi w kraju Stochem, Żyłą i Klemensem Murańką brakowało jeszcze Kubackiego, będącego zawodnikiem kadry B. On zamiast w Willingen skakał w Garmisch-Partenkirchen w Pucharze Kontynentalnym, starając się wywalczyć poszerzenie limitu dla naszego kraju w Pucharze Świata, co de facto dawało okazję do startów w PŚ komuś dodatkowemu z kadry B. Taki to był czas - bardziej rywalizacji naszej kadry A z naszą kadrą B i jej trenerów niż rywalizacji Polski z innymi reprezentacjami.

Jednoseryjną, wietrzną drużynówkę w Willingen w składzie Wolny, Stękała, Kot, Hula skończyliśmy na szóstym miejscu. Dziś trudno uwierzyć, że to się działo zaledwie trzy lata temu. Po przyjściu do Polski Horngachera notujemy serię imponujących występów. Teraz do Willingen nasza kadra pojechała nie do końca zadowolona, bo dopiero co przytrafiła jej się trzecia za kadencji Austriaka „drużynówka” bez podium. Na 20 takich rozegranych, licząc Puchar Świata i imprezy mistrzowskie. Tak często do Top 3 w ostatnich trzech sezonach nie wskakiwał żaden inny zespół. Dlatego nawet jeśli nie mamy czwartego pewniaka do drużyny, to na pewno wciąż mamy wielkie szanse na kolejny medal.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.