W wieku 22 lat Przemysław Kantyka zadebiutował wreszcie w Pucharze Świata w skokach narciarskich. W niedzielę na skoczni im. Stanisława Marusarza w Zakopanem zajął 48. miejsce. Startował w kasku z napisem FHU Pedro, a po zawodach wytłumaczył, dlaczego umieścił nazwę tej firmy w widocznym miejscu. Jak twierdzi, nie jest to jego sponsor. - To jest pomoc mojego taty, który już nie mógł na to wszystko patrzeć. Tata zadeklarował się, że jeszcze mnie wesprze finansowo w tym sezonie. Mam już przecież swoje lata, a za coś trzeba żyć - przyznał szczerze 22-latek.
Adam Małysz wróżył mu sukcesy
Być może start w Zakopanem będzie dla Kantyki miał charakter przełomowy w jego karierze. Zawodnik skakał poprawnie podczas Letniej Grand Prix, ale zimą nie może dojść do pełni formy. Problemy finansowe także nie wpływają korzystnie na jego dyspozycję. A jeszcze kilka lat temu sam Adam Małysz wróżył mu wielkie sukcesy, - Może moje skoki nie były najlepsze, ale to był dla mnie dobry weekend. Zacząłem skakać znacznie lepiej niż na treningach. W końcu znalazłem dobre czucie. Wiem nad czym mam pracować. Teraz potrzeba jednak kilka dobrych skoków - mówił Kantyka po konkursie na Wielkiej Krokwi.
Przemysław Kantyka: Pojawiają się promyki nadziei
- To dla mnie jeden z trudniejszych sezonów w życiu, ale pojawiają się promyczki nadziei. Są momenty, że jeszcze zbieram w sobie siły - przyznał Kantyka. Skoczek LKS Klimczok Bystra dodał, że wielką rolę w jego życiu odgrywa także trener Maciej Maciusiak, który nieustannie wspiera go psychicznie. - Trener Maciusiak i cały sztab zarażają nas optymizmem. Potrafią nas zagrzać do pracy i za to im dziękuję - powiedział 22-latek.