Skoki narciarskie. Kamil Stoch przybity po konkursie. Wytłumaczył swój fatalny skok

Kamil Stoch zajął dopiero 36. miejsce w Zakopanem. Polski skoczek był załamany po niedzielnej rywalizacji. - Zaczyna się od złej pozycji najazdowej i błędnego kierunku odbicia. Później jest próba ratowania tego w locie, czyli spinanie się. Potem wychodzą z tego złe rzeczy - mówił lekko zrezygnowany Kamil Stoch.

Polscy skoczkowie bardzo przeciętnie zaprezentowali się w konkursie indywidualnym na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Najlepszy z biało-czerwonych był Dawid Kubacki, który zajął dwunaste miejsce. Niestety, do drugiej serii nie zakwalifikował się Kamil Stoch, który był 36. Polski skoczek był załamany po swoim skoku w pierwszej serii. 

Kamil, kolejne deja vu w Zakopanem. W zeszłym roku nie udało Ci się awansować do drugiej serii. Tym razem było tak samo. 

- Nie da się ukryć, że nie było łatwo.  Czuje się bardzo dziwnie. Przyjechałem tutaj z innym nastawieniem i dużym optymizmem. W dalszym ciągu pojawiają się jednak błędy, których nie potrafię rozwiązać ze skoku na skok. W serii próbnej było dobrze, w konkursie chciałem zrobić to samo, ale znowu coś nie zadziałało. 

To nie była wina warunków? W końcówce zawodnicy skakali słabiej.

- To był mój błąd. 

Ten sam co w sobotę?

Po części tak. Wczoraj skoki były jednak trochę inne. Dzisiaj dostałem wskazówki, których się trzymałem, ale ja sam nie jestem w stanie robić tego przy pełnym zaangażowaniu, koncentracji i tej adrenalinie konkursowej.  Trudno to wszystko upilnować i utrzymać.

Na czym ten błąd polega. 

- Polega na popełnianiu błędu. Takie masło maślane. Zaczyna się od złej pozycji najazdowej i błędnego kierunku odbicia. Później jest próba ratowania tego w locie, czyli spinanie się. Potem wychodzą z tego złe rzeczy. Chyba nie muszę komentować jak się czuję.

Co jest takiego w tej skoczni? Rok temu też się zakwalifikowałeś do drugiej serii. 

- Być może to ma być lekcja, która mnie czegoś nauczy nie tylko sportu, ale także mentalnie. Uwielbiam tutaj skakać, bawić się z kibicami. Przez dwa dni coś jednak nie wychodziło. W zeszłym roku też mi tutaj nie wychodziło, a potem było już tylko lepiej. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.