Skoki narciarskie. Ryzyko Horngachera przed Zakopanem, ale on wie, co robi. Kibice oburzeni. "Największa porażka polskich skoków 2018/2019"

Maciej Kot wraca do drużyny, treningi wygrane przez Dawida Kubackiego, kwalifikacje, które dały awans wszystkim 11 Polakom, ale nie przyniosły dobrych skoków Kamila Stocha i Piotra Żyły, tylko niespodziankę od Aleksandra Zniszczoła - to wydarzenia pierwszego dnia Pucharu Świata w Zakopanem. W sobotę o godz. 16.15 konkurs drużynowy. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl
Zobacz wideo

- „Nie rozumiem ciągnięcia za uszy Maćka Kota”

- „Największa porażka polskich skoków 2018/2019. Do kadry B się nie nadaje, ale ma za sobą ekspertów TVP” (w domyśle Rafała Kota i Jakuba Kota, czyli ojca i brata)

- „Kot??? I jak ma reszta trenować i się starać?”

To reakcje na poniższe wyznanie:

Horngacher ryzykuje

Maciej Kot ma bardzo słaby sezon. Dwa tygodnie temu ratował się przed tzw. antyszlemem. Po odpadnięciu w kwalifikacjach do konkursów w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku awansował do zawodów w Bischofshofen. Gdyby i tam odpadł, miałby komplet porażek w kwalifikacjach do konkursów Turnieju Czterech Skoczni. I powtórzyłby dawny „wyczyn” Tomisława Tajnera.

Zwycięzca dwóch konkursów Pucharu Świata z sezonu 2016/2017, piąty skoczek tamtej zimy w końcowej klasyfikacji PŚ, mistrz świata w drużynie sprzed dwóch lat, brązowy medalista olimpijski z ubiegłego roku 13 pucharowych punktów powinien wyskakać sobie bez trudu w jednym konkursie, a nie przez dwa miesiące, czyli przez połowę sezonu. Kot nie był tej zimy wyżej niż na 25. miejscu. Ale tę najwyższą pozycję uzyskał w ostatnim starcie, w niedzielę w Predazzo. A w Zakopanem chyba mimo wszystko pokazał, że może iść w górę.

- Najważniejsze dla mnie jest to, że Zakopane zacząłem od poziomu na jakim skończyłem Predazzo, czyli od dobrych skoków przede wszystkim z dobrym czuciem. W piątek na Wielkiej Krokwi wszystkie trzy skoki miałem podobne. Kwalifikacyjny był krótszy, ale technicznie nie odbiegał od poprzednich – mówił nam w piątek Kot.

W kwalifikacjach miał dopiero 41. wynik, lepszych od niego było aż siedmiu innych Polaków. Ale na treningach Kot był 22. i 15. Wtedy był odpowiednio czwartym i drugim najlepszym Polakiem.

Horngacher nie ma wyjścia

Czy Horngacher wybrał dobrze? Postawił na człowieka, na którym w drużynie nigdy się nie zawiódł i który teraz - mozolnie wygrzebując się z kryzysu - potrzebuje pomocy, wiary. Jasne, że trener ryzykuje. Ale czy nie ryzykowałby, gdyby wybrał Jakuba Wolnego albo Stefana Hulę?

Z Wolnym w składzie pewnie wygraliśmy jedyną „drużynówkę” w sezonie, na jego otwarcie w Wiśle. Z Hulą w ubiegłym sezonie zdobywaliśmy medale i na MŚ w lotach, i na igrzyskach. Ale Kot to zawodnik jeszcze lepiej sprawdzony w boju. A i w Predazzo, i w piątek w Zakopanem – oceniając całościowo, a nie tylko po wynikach kwalifikacji – wcale nie był gorszy od Wolnego i Huli.

Porównajmy.

  • Kot w piątek zajął następujące miejsca: 22. i 15. na treningach oraz 41. w kwalifikacjach
  • Wolny był: 33., 30. i 16.
  • Hula był: 27., 27. i 33.

Krótko mówiąc: kogo by Horngacher z tej trójki nie wybrał, kibice byliby podzieleni. Najważniejsze, że właściwie reagują zawodnicy. Jeszcze nie znając decyzji trenera wszyscy mówili, że zgodzą się z jego decyzją i oceniali, że z tej trójki każdy ma równe szanse.

Zniszczoł najlepszy i bardzo pokorny

Cenna była też wypowiedź Aleksandra Zniszczoła. On skończył kwalifikacje na szóstym miejscu, był najlepszy z Polaków. - Myślę, że musiałbym się pokazać z troszkę lepszej strony w dłuższym okresie w Pucharze Świata, udowodnić swoją gotowość na Turnieju Czterech Skoczni, który już był – stwierdził Zniszczoł, trzeźwo oceniając swoje szanse na występ w sobotniej rywalizacji zespołowej.

25-latek z kadry B tej zimy nie zdobył jeszcze punktów w Pucharze Świata. I tak naprawdę już miejsce w „30” w niedzielę byłoby dla niego sukcesem. Szósta pozycja w kwalifikacjach musi być odbierana jako trochę przypadkowa. To dziwne, że Zniszczoł okazał się w nich lepszy nawet od Dawida Kubackiego. W poprzedzających je treningach był przecież 41. i 32., a Kubacki pierwszy i pierwszy.

W piątek na Wielkiej Krokwi warunki sprawiedliwe nie były. Nawet nie przez gęsto sypiący śnieg. Najgorsze okazywały się podmuchy tuż za progiem. Jeśli tam zawodnik nie miał szczęścia, trudno było mu skorzystać z lepszych warunków w dalszej części zeskoku.

Stoch się męczył, Żyła jeszcze bardziej

A jeśli jeszcze dodatkowo skoczek popełniał błędy techniczne, to do najlepszych tracił sporo. To dotyczyło m.in. Piotra Żyły, który w treningach był 20. i 48., a w kwalifikacjach 40. oraz Kamila Stocha, który miał kolejno: 21., 20. i 21. wynik.

W sobotę obaj będą musieli skakać lepiej, by Polska powalczyła o kolejne drużynowe zwycięstwo. O tym, że Żyłę stać na lepsze skakanie zapewniał prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner, który cieszył się, że przez kwalifikacje przeszli wszyscy Polacy. A tych mieliśmy na liście startowej aż 11. Żyła z dziennikarzami znów nie rozmawiał. Natomiast Stoch zapewnił, że choć trochę się na Wielkiej Krokwi męczył, to wie, co zrobić, by skakać dużo lepiej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.