Klemens Murańka dosyć niespodziewanie zaliczył awans do konkursu indywidualnego w Zakopanem. 24-letni skoczek zajął 44. miejsce ex aequo z Andrzejem Stękała i w niedzielę pierwszy raz w tym sezonie wystąpi w konkursie głównym, podobnie jak pozostałych 11 polskich skoczków. Po kwalifikacjach zawodnik pokusił się jednak o kilka szczerych słów na temat swojej dyspozycji oraz całej sytuacji na zapleczu polskiej kadry.
Klemens Murańka: Przede wszystkim brakuje przeprowadzonego okresu przygotowawczego. Z tego co patrzyłem, to nie skoczyłem najgorzej. Przy odrobinie fartu udało się zakwalifikować. Na treningach skoki wychodzą, może wkrótce uda się to przełożyć na zawody.
- Wiedziałem, że przez przygotowania do operacji nie będę trenować. Operacji jednak nie było, ale musiałem mieć tę przerwę by się do niej przygotować (Klemens Murańka przechodził również badania i musiał odpuścić wszystkie obciążenia fizyczne – przyp.red).
- Wydaje się, że kolejny sezon będzie już normalny. Trzeba dać z siebie wszystko i może się uda o coś powalczyć.
- Jest w porządku. Trzeba pracować z nastawieniem, że będzie dobrze. Wiadomo, że dużo zawodników w takim wieku dopiero zaczynało dobrze skakać. Schlierenzauer miał 19 lat jak zaczynał wygrywać, ale teraz skacze w Pucharze Kontynentalnym. Nie jest powiedziane, że ja nie mogę iść w drugą stronę. Być może za rok zaskoczę.
- Tak było. Byłem nim okrzyknięty. Być może gdzieś się to na psychice odbiło. Byłem cały czas maglowany przez media. Trudno jest to ocenić, ale nie żałuje tamtego okresu. Dużo mi to dało. Teraz jest dużo spokojniej, ale dalej maglujecie.
- Nie jest to złe, ale później trzeba będzie popracować nad samym sobą, żeby poradzić sobie z tym wszystkim. Dużo mu to pomoże w kontaktach z mediami, a czy pomoże mu przy skokach to nie wiem.
- Podchodzimy do tego na sto procent, ale trudno jest robić coś na sto procent jeśli brakuje dochodów z tego co się robi. Lżej by było, jakby były z tego jakieś pieniądze. Niestety, jest jak jest.
- Tak mówili? Stanęło chyba tylko na mówieniu. Wiem, że zawodnicy pootwierali działalności gospodarcze, ale musieli je zawiesić, bo sponsor się nie znalazł.
Trudno jest zawodnikom w kadrze B, którzy jeżdżą po Pucharze Kontynentalnym. Tam nie ma kamer, więc o sponsora jest trudno. Trenujemy, mamy mnóstwo wyrzeczeń. Za to powinniśmy być już doceniani. Wykonujemy pracę za którą nie mamy nic.
- Wiadomo, że były stypendia na przykład za mistrzostwa świata juniorów, była jakaś kwota z Polskiego Związku Narciarskiego. Potem udało się zdobyć medal mistrzostw świata seniorów, dalej miałem stypendium. Jeśli jednak wypadnie się z kadry A to trudno o sponsora. Teraz jest dobrze, kadra A skacze, ale niewiele jest robione by utrzymać zaplecze. Może być tak, że zawodnicy z kadry A pokończą kariery, bo mają swoje lata, a w kadrze B nikogo nie będzie, bo wszyscy pójdą do pracy.