Skoki narciarskie. Kamil Stoch poczuł, że znów może wygrywać. Petarda, jakiej nie było od miesięcy

Kamil Stoch wrócił na podium Pucharu Świata. Polak przegrał tylko z Dawidem Kubackim i kosmicznym Ryoyu Kobayashim, ale pokazał, że wreszcie może oddawać świetne próby. Dla niego trzecie miejsce jest małym zwycięstwem. Stoch wreszcie oddał perfekcyjny skok w zawodach - Już dawno nie leciało mi się tak lekko, z taką energią - cieszył się skoczek.
Zobacz wideo

- Jestem bardzo zadowolony z drugiego skoku Kamila. On cały czas czegoś szukał, ale drugi skok pokazał, że może skakać bez błędów – cieszył się na gorąco Adam Małysz, który odpowiadał na pytanie reportera TVP.

W Val di Fiemme Stoch oddał jednak dwa bardzo dobre skoki, które pozwoliły mu zająć trzecie miejsce w tym konkursie. Loty na 121,5 oraz 133,5 metra dały też Polakowi 61. podium w jego karierze.-  Moje skoki były w porządku. Pierwszy był spóźniony dlatego wytraciłem wysokość. W moim odczuciu drugi był trafiony i leciało się super. Już dawno nie czułem takiej lekkości i pozytywnej energii w skoku - cieszył się Kamil Stoch na antenie TVP.

Perfekcyjny lot Kamila Stocha

Kamil Stoch do ostatniego skoku walczył o podium w Turnieju Czterech Skoczni, chociaż jego forma załamała się po pierwszej części sezonu. Polak ciągle był blisko dobrej dyspozycji, ale cały czas musiał się mierzyć z problemami w pozycji dojazdowej, które zabierały mu prędkość najazdową i ważne metry. W Predazzo Kamil Stoch pokazał jednak, że znów może skakać na znakomitym poziomie, a najlepszym tego potwierdzeniem był lot w drugiej serii, w którym poleciał aż 133,5 metra. Wykończył to wszystko fenomenalnym telemarkiem, czyli takim jakiego nie widzieliśmy u Polaka od wielu miesięcy, bo z reguły mocno odjeżdża mu lewa narta. Tym razem było jednak bardzo czysto, a Stoch dostał wspaniałe noty (liczyło się 3x19,5 pkt).

Przed konkursem wydawało się, że odjeżdżającej lewej narty mogą po prostu nie zobaczyć sędziowie, ale Stoch tym razem nawet nie dał im szans na dostrzeżenie błędu. Bo po prostu go nie było. - Pracuję nad wieloma detalami, a czasem taka najmniejsza, "tyciuteńka" rzecz zajmuje najwięcej. Nie chce nic zapowiadać, puszyć się, że jestem wybitnym skoczkiem. Cieszę się jednak, że w takiej formie mogę zajmować dobre miejsca. Mam takie poczucie, świadomość, że potrafię zrobić coś jeszcze lepiej – dodawał Kamil Stoch.  

Stoch wreszcie jeździ

Największym problemem Turnieju Czterech Skoczni była prędkość najazdowa Kamila Stocha. W Predazzo znowu potwierdziło się, że jeśli Stoch jest szybki (jak na siebie) na progu, to potrafi latać bardzo daleko. Warto zauważyć, że w finałowym skoku Polak osiągnął 91,9 km/h. Piotr Żyła skaczący z tej samej belki miał 92 km/h, a Stefan Kraft 92,1 km/h. Dla porównania, na Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch tracił do nich nawet 0,8-0,9 km/h. Stoch nigdy nie miał dobrych prędkości, ale Zbigniew Klimowski (asystent Stefana Horngachera) zauważa, że ma na to wpływ także nowy, czarny kombinezon Polaków. Sam kombinezon natomiast nie skoczy, a Polak poukładał sobie po prostu kilka elementów technicznych. Wiadomo jednak, że gdy Stoch założył czarny strój (tego samego używa Ryoyu Kobayashi) w Bischofshofen, to od razu zaczął lepiej jeździć. 

Mimo że Ryoyu Kobayashi nadal pozostaje poza zasięgiem rywali, to wydaje się, że Kamil Stoch wreszcie poczuł krew. Poczuł, że już wkrótce może złapać Kobayashiego, który teraz wydaje się być nie do doścignięcia. Świadczy o tym choćby duży luz, który Polak złapał po konkursie i sposób jego odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Na Turnieju Czterech Skoczni było widać, że stara się robić dobrą minę, ale nie jest zadowolony z poziomu, który prezentuje. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.