Kot odpadał w kwalifikacjach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. Po przyjeździe do Austrii trener Stefan Horngacher mówił w rozmowie ze Sport.pl, że zaplanował dla Kota specjalny trening. Niestety, na Bergisel Kot zaczął nieźle – w pierwszym treningu miał 25. wynik w 67-osobowej stawce – ale później było coraz gorzej. Drugą serię treningową Kot skończył na 41. miejscu, a w kwalifikacjach był 57.
Maciej Kot: Była sesja, którą odbyłem w dzień bez skakania. Na pewno to bardzo pomogło. To było widać na początku treningu w Innsbrucku. Ale później znów czegoś brakowało. Jak człowiekowi nie idzie, to jeszcze wszystko wokół się przeciw niemu sprzymierza i go wystawia na próbę. Trzeba to wziąć na klatę i wyjść z sytuacji silniejszym. To teraz dla mnie główny cel – nie poddać się i wyjść z tego. Naprawdę niewiele brakuje. Tylko to niewiele powoduje wyraźną różnicę w metrach.
- Mam pomysł. A nawet to więcej niż pomysł, razem ze Stefanem wiemy, co się dzieje. Już nawet nie zawsze chodzi o tę różnicę między treningami, a zawodami, bo czasem i w treningach dwa skoki są od siebie różne. Jest cienka granica między kontrolą skoku a swobodnym puszczeniem skoku i zrobieniem wszystkiego na 100 procent z pozytywnym ryzykiem. Ciężko o to w momencie, kiedy zawodnik nie ma wystarczającej pewności siebie, nie ma automatyzmu. Jeden skok wychodzi z dobrą energią, uda się go puścić bardziej automatycznie, luźno, a drugi nie wychodzi, bo nie brakuje zapamiętanych dobrych schematów. Z drugiej strony wiadomo, że kiedy pojawiają się drobne błędy, to chcemy je poprawić. I coś zmieniamy, a to wybija z rytmu, nie pozwala oddać takiego samego skoku jak wcześniejsze. To wszystko jest trudne. W najważniejszym momencie są dodatkowe rzeczy, które przeszkadzają.
- Nie raz rozmawiałem ze Stefanem i wiem, że trener mi ufa. To jest bardzo pomocne. Ale wiadomo, że chciałoby się taki kredyt spłacić. Z nawiązką i jak najszybciej. Muszę teraz jakoś dojechać do końca turnieju. Daję z siebie wszystko w każdym skoku, w każdym treningu, żeby trener widział, że walczę.
- Nie mam takich myśli. Potrzebne jest mi skakanie na najwyższym poziomie o coś, o stawkę, a nie na treningu. Na treningu w Zakopanem wszystko wyglądało dobrze. Problemem jest przeniesienie tego na przykład na Turniej Czterech Skoczni.
- Ale jadąc na treningi w ogóle nie skakałbym o stawkę.
- To czego mi na pewno nie trzeba, to słuchać doradców. Każdy by chciał jak najlepiej, każdy doradza, ale gdybym miał słuchać wszystkich dookoła, to już mógłbym jechać do domu i odłożyć narty. Słucham się Stefana. Mamy jedną, wspólną wizję tego, co trzeba zrobić.
- Skoro trener mówi, że to tajemnica, to nie mogę mówić.
- Tak. Pytałem paru ludzi w Polsce i nikt jeszcze tego nie robił.
- Nie mogę powiedzieć.