To ma być rewanż za konkurs drużynowy z poprzedniego sezonu w Wiśle. Rok temu polscy skoczkowie na skoczni im. Adama Małysza przegrali tylko z Norwegami i mimo zajęcia wysokiego drugiego miejsca byli wyraźnie niepocieszeni. Dlatego w sobotę zrobią wszystko, by triumfować w "drużynówce" rozgrywanej przed własną publicznością.
Prócz naszych aktualnych drużynowych mistrzów świata z Lahti, faworytami do zwycięstwa będą Norwegowie, Niemcy i Austriacy. Sobotnie zawody zainaugurują Puchar Świata 2018/2019.
Polacy w innym składzie
W ostatnim sezonie reprezentacja Polski skakała w konkursie drużynowym w Wiśle w składzie: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch. Tym razem biało-czerwoni wystąpią w takiej kolejności: Piotr Żyła (15. w piątkowych kwalifikacjach do niedzielnych zawodów indywidualnych), Jakub Wolny (28.), Dawid Kubacki (2.) i Kamil Stoch (48.).
Dla Jakuba Wolnego będzie do debiut w "drużynówce" za kadencji Stefana Horngachera. Do tej pory w polskiej kadrze u austriackiego trenera zawsze skakali w zawodach drużynowych Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Do pary tej Horngacher dobierał dwóch z trzech pozostałych skoczków: Maciej Kot, Piotr Żyła i Stefan Hula. Żaden z nich tym razem w "drużynówce" nie weźmie udziału.
Norwegia do pokonania?
Rok temu w Wiśle najlepsi byli Norwegowie, którzy zdominowali poprzedni sezon w skokach drużynowych. Na osiem konkursów wygrali aż sześć, a w dwóch stanęli na trzecim stopniu podium. Podobnie było na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu, gdzie najlepsza okazała się reprezentacja Norwegii w składzie: Daniel-André Tande, Andreas Stjernen. Johann André Forfang i Robert Johansson. Srebro zgarnęli wtedy Niemcy w składzie: Karl Geiger, Stephan Leyhe, Richard Freitag i Andreas Wellinger, a brąz Polacy w składzie: Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch.
W sobotę zawody drużynowe, a dzień później z kolei pierwszy konkurs indywidualny w sezonie 2018/2019. Do niedzielnej rywalizacji awansowali w piątek: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Stefan Hula, Maciej Kot i Kamil Stoch. Pozostali nasi zawodnicy przepadli w kwalifikacjach.