We wrześniu skończył 32 lata. Przez większość długiej już kariery skakał w cieniu kolegów. Minionej zimy przeżywał najlepszy czas w swoim sportowym życiu. Stał się pewniakiem do składu na „drużynówki” i wywalczył w nich brązowe medale mistrzostw świata w lotach oraz igrzysk olimpijskich. W Pucharze Świata punktował bardzo regularnie, dzięki czemu sezon skończył na dobrym, 13. miejscu w klasyfikacji generalnej. Niewiele brakowało, a byłby podwójnym medalistą olimpijskim. Na normalnej skoczni w Pjongczangu prowadził po pierwszej serii. W drugiej trafił na trudne warunki, nie był też bezbłędny, co udało mu się w pierwszej kolejce, i w efekcie skończył zawody na piątej pozycji, ze stratą zaledwie 0,9 pkt do brązowego medalu i 2,1 pkt do srebra. Czy Hula może być jeszcze lepszy?
Terminarz sezonu skoków narciarskich
Łukasz Jachimiak: W marcu skończyłeś swój najlepszy sezon w karierze. Czy możesz się jeszcze poprawiać? Nikt Ci nie chce wypominać wieku, ale…
Stefan Hula: To dlaczego mi go wypominasz? Ha, ha.
Bo chcę wiedzieć czy na pewno nie jest dla Ciebie przeszkodą. Jesteś najstarszy w naszej kadrze, 32 lata to dla skoczka sporo. Możesz o sobie powiedzieć, że ciągle jesteś rozwojowy?
- Tak myślę. Ale czas pokaże czy będę się poprawiał.
Czujesz się lepszy niż rok temu? W przygotowaniach czułeś się mocniejszy?
- Czuję się bardzo podobnie. Nie będę jakoś bardzo wymyślał – póki mnie skakanie cieszy, póki mam zdrowie, póki pokazuję dobrą dyspozycję, to mogę to robić.
Jestem przekonany, że dużo mocniejszy czujesz się mentalnie. Pierwsze duże sukcesy w karierze pokazały Ci, że wszystko działa lepiej kiedykolwiek?
- Myślę, że ostatnia zima pozwoliła mi uwierzyć w siebie. Sukcesy pokazały, że rzeczywiście idzie tak, jak powinno. Dałem radę znaleźć się w ścisłej czołówce. Będę dalej pracował tak, by podążać w tę stronę.
Jak wyglądają zasady Pucharu Świata?
Oglądałeś konkursy, w których z kolegami z drużyny zdobyłeś medale mistrzostw świata w lotach i igrzysk olimpijskich?
- Nie, bo ten czas tak szybko leci, że ledwo co zaczęliśmy przygotowania, a tu już sezon się zaczyna. Wszystko tak ucieka, że trudno uwierzyć.
Nawet raz nie siadłeś przed telewizorem albo komputerem i nie powspominałeś?
- Czasami coś tam sobie zobaczyłem, jakieś pojedyncze skoki. Ale żeby oglądać całe konkursy to nie, nie mam na to czasu.
Drugi skok konkursu indywidualnego na normalnej skoczni w Pjongczangu włączałeś?
- Tak, bardzo fajny był.
Dawid Kubacki: Pierwsze miejsce? Jak najbardziej realne. Ale nie napalam się
Naprawdę masz w sobie spokój po tej wielkiej, niewykorzystanej szansie na życiowy sukces?
- Była szansa, żeby zdobyć medal indywidualnie, zabrakło niewiele, ale ten konkurs i tak będę zawsze dobrze wspominał. I będę walczył o to, żeby mieć jeszcze takie szanse i je wykorzystać.
Czujesz, że teraz - mając już doświadczenie walki o wiele rzeczy - łatwiej byłoby Ci takiej szansy nie wypuścić?
- Mam nadzieję, że tak by było. Wierzę, że dojrzałem do jeszcze lepszych występów niż te z ostatniej zimy.
Trener Horngacher zmienił coś w Twoim treningu po to, żebyś z pozycji w Top 10 mógł się odbić na pozycje na podium?
- U żadnego z nas nie było wielkich zmian. Dobrze reagujemy na to, co robiliśmy przed rokiem, jesteśmy monitorowani, trenerzy wiedzą, co dokładnie robić. Zmiany o 180 stopni nie były potrzebne.
Odliczałeś dni do startu kolejnej zimy?
- Tak, bo czuję się gotowy. Praktycznie nie było przerwy, nie było rozleniwienia, ten tryb chyba nam służy. Trenowaliśmy bardzo dobrze, po sezonie letnim mogliśmy korzystać z torów lodowych u siebie, mogliśmy spokojnie popracować. A już latem wszystko fajnie funkcjonowało, utrzymywałem dobrą dyspozycję [19., 6., 9., 7., 6. i 6. – to miejsca Huli w konkursach Grand Prix]. Na nadchodzący sezon patrzę z uśmiechem.