Skoki narciarskie. Są bilety na konkurs w Wiśle. Przyjedzie para prezydencka

W piątek 16 listopada kwalifikacjami w Wiśle rozpocznie się nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Na miejscu można jeszcze kupić ostatnie bilety na zawody. - Zostało około 500 sztuk, mniej więcej po tyle samo na "drużynówkę" i na konkurs indywidualny - mówi nam szef komitetu organizacyjnego zawodów, Andrzej Wąsowicz

Trzy dni skakania przed dużą i głośną publiką, na dobrze przygotowanej skoczni imienia Adama Małysza - tak zapowiada się pierwszy weekend Pucharu Świata w skokach w sezonie 2018/2019. Znów za sprawą wysiłków Wisły (na skoczni właśnie trwa rozprowadzenie śniegu wyprodukowanego przez firmę Supersnow) pucharowa karuzela ruszy najszybciej w historii. Rekord sprzed roku zostanie pobity o jeden dzień.

Skoki narciarskie. W Wiśle wreszcie przygotowują zeskok skoczni! "Obawiam się, że koszty będą wyższe"

PŚ w Wiśle. Są jeszcze bilety!

Jak się okazuje, można jeszcze kupić bilety na pierwszy weekend skoków w poolimpijskim sezonie. - Zostało nam około 500 biletów. Nie sprzedajemy ich już na stronie KupBilet.pl, są dostępne na skoczni w budce i w sklepie Wiślaczek - mówi nam Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego zawodów. - Bilety są dostępne i na sobotę, i na niedzielę, jest ich mniej więcej po tyle samo na "drużynówkę" i na konkurs indywidualny - dodaje.

Biletowane są również kwalifikacje. - Zgłosiliśmy je jako imprezę masową. Na piątek też sprzedawaliśmy bilety przez internet, a teraz sprzedajemy już tylko przy skoczni i w sklepie Wiślaczek. Tych biletów zostało więcej niż na zawody, na obejrzenie kwalifikacji jest większa szansa - mówi Wąsowicz.

Oczywiście walka o awans do niedzielnego konkursu nie ma takiej rangi jak właściwe zawody. Ale też za obejrzenie kwalifikacji trzeba zapłacić o wiele mniej. Bilet na kwalifikacje kosztuje 40 złotych, a najtańszy bilet na zawody - 140 złotych.

Skoki narciarskie. Martin Schmitt wskazał najmocniejszego z Niemców. Wielki rywal Stocha

Wąsowicz przyznaje: Bilety są drogie

- W sumie bilety są drogie - zgadza się Wąsowicz. - Niestety, jest tak dlatego, że trybuny mamy małe, na zawody wejdzie tylko 6500 widzów - tłumaczy.

W planach cały czas rozwijającego się obiektu jest postawienie trybuny po lewej stronie zeskoku (patrząc z perspektywy widza stojącego pod skocznią). W tej chwili zza zeskoku i zza drzew zawody oglądają kibice, którzy nie kupili biletów.

Skoki narciarskie. Peter Prevc odpuszcza inaugurację Pucharu Świata w Wiśle

Para prezydencka przyjedzie na "drużynówkę"

- W sobotę odwiedzi nas para prezydencka. Pojawi się też pewnie minister sportu, więc będziemy kolejny raz lobbować. Wcześniej nie chcieliśmy już robić wielkiego zamieszania, bo tory lodowe kosztowały prawie dwa miliony złotych, a ponad dwa miliony będą kosztować siatki chroniące od wiatru - mówi Wąsowicz. - Ale przygotowaliśmy z prezesem Tajnerem zestawienie, w co my inwestujemy - a będzie nowe biuro prasowe, będzie nowa trybuna dla VIP-ów - i pokażemy, co robimy z wypracowanych pieniędzy, pokażemy swój wkład w inwestycje, żeby było jasne, że nie tylko wyciągamy rękę, ale też sami robimy - dodaje zarządca obiektu. - O tę dodatkową trybunę będziemy lobbować, bo jej zbudowanie jest za drogie, żeby związek wyłożył na to pieniądze. My mamy się zajmować przede wszystkim szkoleniem kadr - tłumaczy.

Projekt trybuny już powstał. - Mamy koncepcję, jeśli będziemy mogli ją zrealizować, to około 2,5 tysiąca ludzi będzie oglądać z niej skoki w doskonałych warunkach. Zrobilibyśmy ją na wzór trybuny na Bergisel w Innsbrucku, czyli to by były takie schody, miejsca stojące. Gdybyśmy chcieli robić miejsca siedzące, to na trybunę weszłoby o połowę mniej widzów. A jesteśmy pewni, że stojące miejsca będą świetne, że będzie z nich doskonały widok na skoczków - podsumowuje Wąsowicz.

Skoki narciarskie. Rekord świata w długości skoku

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.