Skoki narciarskie. FIS znalazł sposób na nieprzepisowe kombinezony. Zmiana w procedurze kontroli wywoła lawinę dyskwalifikacji?

Czy w zimowym sezonie czeka skoki fala dyskwalifikacji? Latem jedna ze zmian w egzekwowaniu przepisów okazała się postrachem skoczków. - Zmieniła się procedura przed kontrolą. Do tej pory skoczek mógł poprawić kombinezon tuż przed wejściem na maszynkę do mierzenia. Teraz nie może - mówi Sport.pl Agnieszka Baczkowska, kontrolerka sprzętu w żeńskim Pucharze Świata.

Piotr Majchrzak: Przejrzałem dokumenty na sezon 2018/2019 i nie zobaczyłem żadnych dużych zmian jeśli chodzi o kombinezony. Nie było powodu?

Agnieszka Baczkowska: Praktycznie nie ma żadnych zmian w sprzęcie. Myślę, że sprawdziło się wprowadzenie i dopracowanie nieelastycznej tasiemki, która zapobiega naciąganiu kombinezonów. Wiadomo jednak, że drużyny cały czas próbują ominąć przepisy. Na tym ta zabawa polega. Przykładów oszustw jest mnóstwo, a najlepiej mówi o tym liczba dyskwalifikacji w sezonie letnim.

Peter Prevc odpuszcza inaugurację Pucharu Świata w Wiśle

Ale skoro tych dyskwalifikacji jest aż tyle, to chyba jest jakaś nowość, na którą skoczkowie nie byli przygotowani. W LGP w Rasnowie dyskwalifikacji było aż 14, a kolejne 8 w Hinzenbach i Klingenthal. Nasi skoczkowie mówili mi o zmianach w kontroli na górze skoczni. Może pani wyjaśnić o co chodzi?

- Badanie na górze skoczni odbywa się cały czas w tym samym miejscu, ale zmieniono bezpośrednią procedurę przed kontrolą. Do tej pory skoczek mógł lekko naciągnąć, poprawić kombinezon tuż przed wejściem na maszynkę.

Czyli wcześniej można było coś poprawić i wejść na maszynkę, a teraz nie można zmieniać nic w kombinezonie kilka schodów przed kontrolą?

- Tak, można było coś poprawić, naciągnąć. Teraz można to zrobić trzy, cztery a może nawet pięć stopni wyżej (w zależności od tego jak wyglądają schody na skoczni), a potem zawodnik nie może już nic robić z kombinezonem. Wiadomo, że jak przejdzie te kilka kroków, to kombinezon wróci do stanu „naturalnego”, czyli takiego jak został uszyty, a nie jak go naciągnięto. To jest największa zmiana. Kontrola jest taka sama, ale procedura podejścia do kontroli się zmieniła. Stąd tyle dyskwalifikacji.

Zatem czy przy obecnym podejściu do kontroli można coś pokombinować z naciągnięciem kombinezonu przez stanięciem na maszynkę mierzącą wysokość kroku?

- Obecnie nie widzę szans na naciąganie przepisów.

Nasi skoczkowie niezwykle rzadko wpadają na kontroli sprzętu. Mamy świetnie uszyte kombinezony, czy umiemy stawać do kontroli?

- Od wielu lat widzimy, że mamy tych dyskwalifikacji bardzo mało. Wydaje mi się, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedno i drugie ma tutaj znaczenie.

Skocznia w Wiśle. Kiedy konkursy?

Gdy rozmawiałem z ojcem jednego z norweskich skoczków stwierdził, że jego syn musi schudnąć 4-5 kilogramów, by dorównać Kamilowi Stochowi, bo nasi zawodnicy są bardzo wychudzeni. Wręcz na granicy możliwości.

- Myślę, że słowo wychudzony to tutaj nadużycie. Gdyby skoczkowie byli wychudzeni, to nie mieliby sił, żeby skakać i trenować na profesjonalnym poziomie. Należy stwierdzić raczej, że są szczupli. Myślę jednak, że nasi skoczkowie nie ważą mniej niż inni. To porównywalne wartości.

FIS tuż po poprzednim sezonie zapowiadał, że będziemy mieli zmianę w ważeniu zawodników. Rozumiem, że zmiany, które weszły w życie już  w Letnim Grand Prix, zostają też na zimę.

-Tak. Od tego sezonu, który formalnie rozpoczął się 1 lipca, FIS wprowadził zmiany w ważeniu zawodników. Do tej pory skoczkowie wchodzili na wagę w kombinezonie i w butach, ale teraz nastąpiły zmiany. Przed ważeniem  trzeba ściągnąć buty i wyjąć wkładki. Dokładnie tak wyglądała już procedura ważenia w czasie letnich zawodów.

Skocznia w Zakopanem. Kiedy konkursy?

Ogólna waga skoczków spadła zatem o około 1,5 kilograma (ale tabela BMI pozostała bez zmian). Każdy mógł wybrać: przytyć lub skrócić narty. No i właśnie, co wybrali skoczkowie?

- Statystycznie większość skoczków skróciła narty, a nie przytyła. Do tej pory mieliśmy taką tendencję, że każdy wolał mieć dłuższe narty. Wiadomo, że tworzy się wtedy większa powierzchnia nośna i przez lata zawodnicy walczyli o każdy centymetr więcej. Co kilka sezonów zmienia się jednak koncepcja trenerów i pewnego rodzaju moda na skoczni. Od kilku lat obserwujemy, że dużą rolę odgrywa dopracowanie kombinezonów, które stało się znacznie ważniejsze niż długie narty. Teraz uważa się, że krótsze narty mogą być nawet lepsze, bo łatwiej jest je kontrolować w powietrzu.

Czyli większe zmiany dopiero po tym sezonie, bo w kolejnym nie będzie żadnej dużej imprezy.

- Tak. W obecnym sezonie są mistrzostwa świata, a staramy się nie wprowadzać dużych zmian przed ważnymi imprezami, bo zarówno ekipy, jak i producenci sprzętu też potrzebują czasu na dostosowanie sprzętu. Wydaje mi się również, że doszliśmy do takiego punktu, gdy te przepisy są na tyle stabilne i sprawdzone, że nie ma co za bardzo eksperymentować.

Letnie Grand Prix. Podsumowanie sezonu. Piotr Żyła na podium, Kamil Stoch tuż za nim

Początek Pucharu Świata w skokach narciarskich w przyszłym tygodniu. Inauguracja zimowego cyklu odbędzie się w Wiśle w dniach 16,17,18 listopada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.