MŚ w lotach 2018. Kamil Stoch zdobył srebrny medal. Wojciech Fortuna: srebro wywalczy też drużyna. A pora na złoto przyjdzie na igrzyskach

- Kamil jest wielki, a w niedzielę do jego srebra medal dołoży drużyna - mówi Wojciech Fortuna po indywidualnym konkursie lotów narciarskich na MŚ w Oberstdorfie. Kamil Stoch zajął drugie miejsce, wygrał Daniel Andre Tande. Mistrz olimpijski z 1972 roku uważa, że w niedzielę Norwegia będzie poza zasięgiem. - Ale na igrzyskach przyjdzie nasza pora na złoto - twierdzi Fortuna. "Drużynówka" w niedzielę o godz. 16, relacja na żywo w Sport.pl

W sobotę Stoch awansował z trzeciego miejsca, które zajmował po dwóch piątkowych seriach. Nasz dwukrotny mistrz olimpijskim był najlepszy w jedynej rozegranej serii, dzięki czemu przeskoczył w klasyfikacji Richarda Freitaga. Czwartej serii nie rozegrano ze względu na zbyt silne podmuchy wiatru. Ostatecznie Stoch zdobył srebro, tracąc do zwycięzcy, Tandego, 13,3 pkt.

"Niczego Norwegowi nie odbieram"
- Kamil jest wielki. Szkoda, że takie znaczenie ma dziś w skokach austriacka matematyka, bo przecież odległości Kamil miał znacznie lepsze niż Tande [660,5 metrów w trzech skokach, a Norweg 639 m], a jednak nie wygrał. Ale jest pięknie, niczego Norwegowi nie odbieram, nie twierdzę też, że Stoch by go pokonał, gdyby została rozegrana jeszcze ta ostatnia, czwarta seria - mówi Fortuna.

- Doczekaliśmy się medalu w lotach po 39 latach. Pamiętam, jak się emocjonowałem występem mojego kolegi Piotrka Fijasa. On wywalczył brąz w Planicy w 1979 roku, a żeby wtedy zdobyć medal w lotach, to trzeba było być wielkim kozakiem, bo loty były niesamowicie niebezpieczne. Ale teraz Kamil jeszcze przebił osiągnięcie Fijasa - dodaje nasz pierwszy mistrz olimpijski w skokach.

"Norwegowie już skaczą najlepiej jak mogą, a u naszych chłopców forma rośnie"
Fortuna liczy, że kolejny medal Stoch zdobędzie w niedzielę, razem z kolegami z drużyny. - Będziemy walczyć o drugie miejsce, jest praktycznie pewne, że zdobędziemy medal, bo nasi skoczkowie spisują się świetnie. Spodziewam się, że do srebra Kamila srebro dołoży drużyna. Norwegia jest poza zasięgiem. Na skoczniach mamucich nie ma na nich mocnych. Ale spodziewam się, że wcale nie stracimy do niej aż tak dużo, bo nasi chłopcy się otworzą i będą latać na całego, dla swojej wielkiej przyjemności. A pora na złoto przyjdzie na igrzyskach. Na mniejszych skoczniach Norwegia już nie jest aż tak daleko z przodu. Poza tym widzę, że jej zawodnicy już spisują się najlepiej jak mogą, a u naszych chłopców forma jeszcze cały czas rośnie - analizuje były mistrz.

Horngacher nie mógł zepsuć atmosfery
Fortuna popiera decyzję Stefana Horngachera o zmianie w składzie polskiej drużyny. W dziewięciu "drużynówkach" w PŚ pod wodzą Austriaka i na MŚ w Lahti w ubiegłym roku nasz zespół skakał w składzie: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot. W Oberstdorfie Kota zastąpi Stefan Hula. - Szkoda Maćka, ale to pewnie dobra decyzja. Trenerowi nie można się wtrącać. Dziwne by było, gdyby nie dał wystartować któremuś z zawodników, którzy w konkursie indywidualnym spisali się dobrze. Przecież poza Kamilem dobre wyniki uzyskali też Kubacki (był 10.), Hula (13.) i Żyła (17.). Gdyby Horngacher nie dał wystartować któremuś z nich, to na sto procent zepsułby w ten sposób atmosferę w grupie. W takiej sytuacji każdy z nich mógłby się obrazić. A nawet wk... - podsumowuje Fortuna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.