Maciej Kot wskazał przyczyny swojego upadku w Titisee-Neustadt. "Kości, stawy i więzadła są całe"

Maciej Kot upadł po swoim skoku w jednoseryjnym konkursie indywidualnym w Titisee-Neustadt. W rozmowie z portalem Skijumping.pl wskazał przyczyny swojego upadku.

- Wszystko zaczęło się od tego, że chciałem dolecieć do zielonej linii, która dawała prowadzenie. Miałem taką perspektywę, iż jeśli tam będzie choć troszkę wiaterku pod narty, to uda mi się dolecieć. Niestety, był tam cały czas wiatr w plecy, przez co lądowałem przedwcześnie.

Później podbiło mi tył jednej z nart, co spowodowało nagłe przyziemienie. Lewa narta złapała kant, bo była tam "rynna" po innym zawodniku. Po odjechaniu jednej z nart ratowałem się, aby nie polecieć do przodu, bo taki upadek byłby dużo gorszy - powiedział polski skoczek w rozmowie z portalem Skijumping.pl.

Niedzielną rywalizację wygrał Richard Freitag, lider Pucharu Świata, ale konkurs odbywał się w loteryjnych warunkach. - Z perspektywy czasu wolałbym, aby odwołano te zawody, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mamy dziś wielu, którzy cieszą się z rozstrzygnięć konkursu - zaznaczył Kot.

Polski skoczek uspokoił również polskich kibiców. Z jego zdrowiem wszystko jest w porządku, ale na szczegóły będzie trzeba poczekać do poniedziałku.

- Myślę, że wszystko jest w porządku. Niektóre rzeczy wyjdą pewnie w poniedziałek, ale najważniejsze, że kości, stawy i więzadła są całe, bo to czułbym od razu - zakończył 26-letni skoczek.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.