Pamiętacie chińską mobilizacje przy okazji letnich igrzysk w 2008 roku? Teraz również rozpoczęli narodową ofensywę szkoleniową i znowu deklarują zwycięstwo w klasyfikacji medalowej.
Skoki narciarskie praktycznie nie istnieją w Chinach, dlatego Azjaci zgłosili się o pomoc do Norwegów, czyli specjalistów w tej kwestii. Milionowy kontrakt między federacjami Chin i Norwegii zakłada, że Skandynawowie wyszkolą chińskie dzieci w wieku 13-17lat.
- Gdybyśmy nie mieli nadziei, że się uda, nie podjęlibyśmy się tej inicjatywy – powiedział szef norweskich skoków, Clas Brede Bråthen.
I dodał: - Najpierw musimy nauczyć ich zjeżdżać, a dopiero potem wyślemy na skocznię. To pewnie chwilę zajmie – powiedział Norweg w telewizji NRK cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Wśród wszystkich na świecie zarejestrowanych przez FIS skoczków jest 29 Chińczyków, w tym 15 mężczyzn i 14 kobiet. Nikt nie jest jednak w czołówce, nawet tej szeroko rozumianej.
FIS dopiero w 2003 roku zarejestrował chińskich skoczków. A rok później zadebiutowali w Pucharze Świata, kiedy Tian Zhandong zajął w Oberstdorfie 48. miejsce, wyprzedzając Roka Benkovica oraz Martina Schmitta.
Podczas igrzysk w Turynie do konkursu głównego zakwalifikował się Li Yang – ostatecznie był 44. Był to najlepszy występ Chińczyka na tej imprezie w historii. W konkursie drużynowym Chiny zajęły... ostatnie miejsce.