Najmłodszy polski skoczek deklasuje konkurencję. ''To prawdziwy brylancik do oszlifowania''

Polski skoczek Tymoteusz Cienciała z ogromną przewagą wygrał pierwszy konkurs kolejnego Turnieju Czterech Skoczni dla dzieci i jest na najlepszej drodze do zwycięstwa w trzecim turnieju z rzędu. Od momentu debiutu w TCS Polak wygrał wszystkie dziewięć konkursów, w których startował. - To prawdziwy brylancik do oszlifowania - mówi Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza.

Pierwszy raz na skoczni pojawił się mając zaledwie cztery lata, niewiele później pozwolono mu skakać na 70-metrowej skoczni w Szczyrku. Mimo że Tymek urodził się w Berlinie rodzice już po kilku dniach zdecydowali, że wracają do Wisły. W końcu gdzie, jak nie w mieście Adama Małysza rozwijać kolejną karierę skoczka narciarskiego… - Trzeba przyznać, że Tymoteusz Cienciała to prawdziwy brylancik do oszlifowania. Mimo że ma dopiero 9 lat, to widać u niego bardzo dużo obycia ze skocznią. Nie można się temu dziwić, bo zaczął trenować mając zaledwie cztety lata. Widać, że ma olbrzymie predyspozycje do uprawiania skoków narciarskich, ale coś więcej na jego temat będziemy mogli powiedzieć za 3-4 lata. Do tego czasu powinien się rozwijać nie tylko w skokach narciarskich, ale także w innych sportach jak np. kombinacja norweska czy choćby piłka nożna, którą również bardzo lubi. Duża w tym rola nie tylko trenerów, ale również rodziców, by dobrze go ukierunkowali – mówi Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza.

Sport zawsze był ważną częścią życia w rodzinie Tymka, ojciec od zawsze związany z narciarstwem, mama - była judoczka. W takiej sytuacji można się zastanawiać, czy rozwijanie kariery dziecka nie jest przejawem niespełnionych ambicji rodziców. Wydaje się jednak, że w tym konkretnym przypadku jest inaczej. - Na razie nie powinniśmy mówić o treningach, bo teraz skoki są dla Tymka zabawą. Trenerzy również zwracają uwagę na to, by nie nakładać presji na zawodników. To ważne w tym wieku – dodaje trener.

Łatwo zrobić krzywdę

Po tym jak w zeszłe lato Tymek odniósł drugie zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, pojawiło się olbrzymie zainteresowanie prasy i telewizji. ,,Najmłodszy polski skoczek’’ pojawiał się w programach śniadaniowych i licznych materiałach prasowych. Osobą, która bardzo zaniepokoiła się o los Tymoteusza, był wówczas Adam Małysz. Kilka miesięcy temu w rozmowie ze Sport.pl Małysz przyznał, że obawia się o Tymka, bo wokół tego skoczka zrobił się zbyt duży szum. – Rozmawiałem z Andrzejem Cienciałą (ojcem Tymoteusza – przyp. red) i ostrzegałem go przed nadmiernym wywieraniem presji na dziecku. 9-latka trzeba prowadzić bardzo uważnie, bo łatwo można zrobić mu krzywdę – mówił Małysz.

Jak jednak pokazują dotychczasowe obserwacje, kariera Cienciały rozwija się prawidłowo. Co więcej, Tymek jest prawdopodobnie najlepszym skoczkiem w swojej kategorii wiekowej. W pierwszym tegorocznym konkursie TCS pokonał drugiego Austriaka Levi'ego Hofmanna aż o 32.1 punktu i jest na najlepszej drodze do wygrania trzeciego turnieju z rzędu. Warto również zauważyć, że od momentu debiutu w tym cyklu w 2015 roku Polak jest niepokonany.

Kandydat na skoczka

Nie możemy już teraz mówić, że mamy skoczka, który za 7-8 lat będzie najlepszy na świecie. - Okres dojrzewania jest trudny dla sportowców, bo szybko zmieniają się parametry ciała. W historii zdarzało się, że dobrze zapowiadający się skoczkowie mieli problemy, bo zmiany fizyczne oznaczały regulację pozycji najazdowej, zaburzały odpowiednie kąty natarcia w powietrzu. Potrzeba wiele pracy, by to wszystko opanować. Rozwój powinien być systematyczny. Tymek ma ogromny potencjał, ale kluczowe momenty w jego karierze dopiero nadejdą – dodaje Jan Szturc.

Nic za darmo

Skoki narciarskie w naszym kraju są przyzwoicie zorganizowane, ale dopiero na szczeblu kadry juniorów. Sytuacja w klubach jest o wiele trudniejsza. Mimo, że Tymek coraz lepiej radził sobie na skoczniach, rodzice stanęli przed kolejną trudną decyzją związaną z finansowaniem kariery syna. Koszty ekwipunku i wyjazdów to wydatek kilku tysięcy w skali roku, dlatego wiele rodzin nie może sobie pozwolić na takie wydatki. W Beskidach sytuacja jest jednak znacznie lepsza niż w Zakopanem. Dzieci nie muszą wyjeżdżać do Czech lub Niemiec w poszukiwaniu małych i bezpiecznych obiektów do trenowania, bo w Wiśle funkcjonuje zmodernizowany kompleks skoczni Centrum, a w pobliskim Szczyrku również można skakać na nowoczesnych skoczniach. To olbrzymie udogodnienie dla wszystkich i znakomite miejsce do wykluwania kolejnych talentów.

Kolejne zawody Turnieju Czterech Skoczni dla dzieci odbędą się 24 czerwca w austriackim Bischofshofen. Finał zmagań odbędzie się we wrześniu w Ruhpolding i Berchtesgaden.

Łukasz Piszczek w "Wilkowicz Sam na Sam": "Pomyśleliśmy: ktoś rzucił kamieniem w szybę. Ale autobus aż się uniósł i już wiedzieliśmy, że to był wybuch"

Więcej o:
Copyright © Agora SA