Michal Doleżal próbował wyszarpać podium dla Polski, utrudniając zadanie Dawidowi Kubackiemu

- Szkoda, że minimalnie zabrakło do podium. Bylibyśmy na nim, to od razu byłoby wspaniałe święto dla kibiców - mówi w rozmowie ze Sport.pl Michal Doleżal, trener polskich skoczków. W sobotniej drużynówce w Zakopanem zajęliśmy piąte miejsce. Do podium zabrakło nam 6,4 pkt. W ostatnim skoku Doleżal poprosił jury o utrudnienie zadania Dawidowi Kubackiemu. I chyba trochę żałuje, że nie postawił go w jeszcze trudniejszej sytuacji.

Po siedmiu z ośmiu serii konkursu do trzeciej Słowenii traciliśmy 18,6 pkt. Tuż przed kończącymi nasze skoki Kubackim stopniowo poprawiały się warunki wietrzne. Szwajcar Kilian Peier skoczył 130,5 m, ruszając z 17. belki startowej. Doleżal szybko analizował sytuację. Trener opowiada, jak to wyglądało.

Zobacz wideo

Kubacki na prawie 100, a nie 95 procent

- Nie mieliśmy nic do stracenia. Ryzykowaliśmy do samego końca. Za obniżenie belki zyskaliśmy 4,7 pkt. Czułem, że je dostaniemy, że Dawid na pewno doleci chociaż do 133. metra - opowiada Doleżal w rozmowie ze Sport.pl.

Ten 133. metr jest kluczowy. Kiedy belka zostaje obniżona na życzenie szkoleniowca, to zawodnik dostaje dodatkowe punkty tylko pod warunkiem, że osiągnie co najmniej 95 proc. rozmiaru skoczni. HS Wielkiej Krokwi jest wyznaczony na 140. metrze. Czyli 95 proc. tej odległości to właśnie 133 m.

Kubacki w świetnym stylu uzyskał 139,5 m. Wiatr za bardzo mu nie przeszkadzał. Za uśrednione podmuchy w plecy o prędkości 0,46 m/s Polak dostał 6 pkt rekompensaty.

Jeszcze większe ryzyko by się nie opłaciło

- Gdybym obniżył belkę o jeszcze jeden stopień, to pewnie zyskalibyśmy więcej i w czołówce byłoby jeszcze ciaśniej. Może szkoda, że tak nie zrobiłem. No ale próbowaliśmy wszystkiego, do samego końca - mówi nam Doleżal.

Może faktycznie szkoda, chociaż obniżenie belki o jeszcze jedną pozycję zapewne trochę skróciłoby skok Dawida. A nawet gdyby nie, to kolejne dodatkowe 4,7 pkt dla Polski i tak nie dałoby naszej drużynie podium. Do trzeciej Słowenii zabrakło przecież 6,4 pkt.

Bezpieczeństwo ważniejsze niż rekord

Doleżal do ostatniej chwili walczył o podium dla Polski, ale myślał też o zdrowiu swojego obecnie najlepszego zawodnika. W konkursie nie brakowało dalekich skoków. Yukija Sato lądując na 147. metrze aż o 3,5 m pobił dotychczasowy rekord skoczni należący do Kubackiego. - Nie myślałem o tym, żeby dać Dawidowi szansę na odebranie rekordu. Ważniejsze jest zdrowie. Myślałem o bezpieczeństwie Dawida - tłumaczy czeski trener Polaków.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.