Kamil Stoch pierwszy już po raz 34. W sobotę w Engelbergu wielki Polak przeskoczył legendarnego Niemca.
W klasyfikacji skoczków, którzy wygrali najwięcej konkursów Pucharu Świata w karierze Stoch już samodzielnie zajmuje piąte miejsce.
- Spodziewałem się, że kiedyś może mnie dogonić, ale, że będzie wygrywał po prostu wszystko? O tym nawet nie pomyślałem - mówił w rozmowie ze Sport.pl Martin Schmitt, gdy Stoch wygrywał po raz 28. i w liczbie zwycięstw zrównywał się z nim.
To był marzec 2018 roku, wtedy nasz mistrz wygrał swój 27., 28., 29. 30. i 31. pucharowy konkurs w karierze. Wtedy już wszyscy wiedzieliśmy, że stał się seryjnym zwycięzcą, choć długo na takiego się nie zapowiadał.
To naprawdę zdumiewające, że już 34 wygrane starty w PŚ ma skoczek, który wygrywać zaczął dopiero mając 24 lata. Pierwszy triumf Stocha to styczeń 2011 roku i zakopiańska Wielka Krokiew, na której tego samego dnia upadł Adam Małysz. A teraz, prawie dziewięć lat później, Stoch jest już tylko o pięć wygranych za Małyszem.
Stoch zbiera kolejne zwycięstwa, będąc w wieku jak na skoczka mocno zaawansowanym. Sobotni konkurs w Engelbergu był 981. indywidualnym rozegranym w historii Pucharu Świata. Co najmniej jedno zwycięstwo zanotowało 149 skoczków z różnych krajów i epok. Zaledwie 14 ludzi wygrało będąc już po 30. roku życia. W sumie uzbierali oni 46 zwycięstw. Aż 12 należy do Stocha.
Stoch skończył 30 lat 25 maja 2017 roku. - Nie ma żadnej potrzeby zaglądania w jego metrykę. Widać, że Kamil czuję się młodo, że nie jest wyeksploatowany. To zasługa jego profesjonalnego podejścia do kariery i na pewno też tego, że stosunkowo późno zaczął wygrywać - analizuje Jan Szturc, nasz ceniony trener, który odkrył talenty m.in. Małysza i Piotra Żyły. - Prawda jest taka, że w gronie seniorów nie tylko Noriaki Kasai zasługuje, żeby mu się kłaniać. Oczywiście Japończyk niesamowicie zadziwia tym, że mając aż 47 lat jeszcze skacze w Pucharze Świata. Ale jak widać, pod pewnymi względami Kamil znacząco go przebija - podsumowuje szkoleniowiec.