Małysz dla Sport.pl: - Skoro prezes mówi, że Horngacher zostaje, to zostaje. Tylko jeszcze nie wiemy, czy na dwa czy cztery lata

- To czy Stefan Horngacher zostanie, pewne na sto procent jeszcze nie jest. Ale skoro prezes Tajner jest optymistą, to ja też. Bo pozostanie Stefana zależy od tego, czy prezes zgodzi się na jego warunki - mówi Sport.pl Adam Małysz, dyrektor skoków w PZN

- Mamy to, Stefan Horngacher zostaje z nami. Wszystko mamy omówione - powiedział we wtorek prezes Apoloniusz Tajner w radiu zapinamypasy.pl. Omówione tak, ale jeszcze nie podpisane. - Dlatego to pewne na sto procent jeszcze nie jest. Stefan Horngacher podczas długiej rozmowy w olimpijskiej jadalni w Pjongczangu spisał warunki, które trzeba spełnić - mówi Adam Małysz, który był przy wspomnianej rozmowie Horngachera z Tajnerem. - Wstępnie Polo się na te warunki zgodził, ale dopiero na koniec sezonu w Planicy zapadnie decyzja stuprocentowa. Stefan powiedział: dam ostateczną odpowiedź w Planicy, bo tam zobaczę, jak z moimi postulatami. A Polo poprosił: dajcie mi czas do Planicy, to odpowiem czy dam radę spełnić - wspomina Małysz. - Wygląda to tak, że decyzja Horngachera w praktyce zależy od decyzji prezesa, czy przystaje na warunki. Więc można powiedzieć, że wszystko w rękach Pola. Skoro on jest optymistą, to ja też jestem. Bo to chyba oznacza, że spełni te postulaty - mówi Małysz.

Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Sporna była nie wysokość pensji, tylko inwestycji w skoki

Tak jak pisaliśmy podczas igrzysk w Pjongczangu głównym punktem spornym nie były pieniądze dla Horngachera, bo to że zasłużył na solidną podwyżkę nie budzi wątpliwości. Chodziło o wielkość inwestycji w polskie skoki w najbliższych latach. Inwestycji w zaplecze naukowo-techniczne, inwestycji w sztab kadry B. - W tym kierunku to szło, jeśli chodzi o oczekiwania Horngachera. Żeby ten ogólny budżet na skoki jeszcze podnieść. Bo jest pięknie, ładnie, ale tym skoczkom, których dziś mamy, musi ktoś deptać po piętach. Musimy odbudować kadrę B, i nie zapominać, że rywale nie śpią. Musimy mieć budżet na nowinki techniczne. Na eksperymenty. Tu są największe problemy. Bo pieniądze na opłacanie trenerów i szkolenie zawodników to mamy. Ale trzeba wciągnąć w polskie skoki naukowców, uczelnie, żeby pewne rzeczy móc u nas testować i wdrażać. I może tych postulatów Horngachera nie jest dużo, ale to są kosztowne rzeczy.

Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Sprawy techniczne, wzmocnienie współpracy z doktorem Haraldem Pernitschem (austriacki specjalista od fizjologii i techniki skoków), tak żeby go zaangażować nie tylko w pracę z kadrą A, ale też i może na zapleczu kadry. Nie będziemy wzmacniać sztabu technicznego kadry A, bo on jest wystarczająco mocny. Chcemy wzmacniać kadrę B. I potrzebujemy dużo pieniędzy na badania. Bo dotychczas było tak, że mieliśmy pomysły, projekty, ale to wszystko było robione tak bardziej chałupniczo i dlatego większości rzeczy nie wdrażaliśmy. Jak to sprofesjonalizujemy, to możemy jeszcze dużo ugrać. W skokach drobiazgi odgrywają ogromną rolę i jest tak niewielkie pole do eksperymentów, że trzeba mieć najlepszych fachowców, żeby tam coś nowego znaleźli. I tak chcemy działać - mówi Małysz.

Prezes PZN Apoloniusz Tajner Prezes PZN Apoloniusz Tajner fot. MIECZYSŁAW MICHALAK

PZN chciał przedłużenia umowy o cztery lata. Horngacher wolał na dwa. - Zastanawiał się: czy ja znajdę energię? Ale nie wiem, co postanowił

Dlaczego trzeba czekać z podpisaniem umowy do Planicy, skoro wszystko już właściwie przesądzone? Prezes Tajner mówił w zapinamypasy.pl, że Horngacher chciał przed ogłoszeniem decyzji wrócić do domu, do Niemiec, i porozmawiać z żoną. - Nie, Stefan zwlekał, bo chciał mieć pewność że wszystkie punkty będą zrealizowane. A od rozmowy z żoną ma zależeć nie to, czy z nami podpisze, tylko czy podpisze na dwa czy cztery lata - mówi Adam Małysz. - Stefan chciał przedłużyć kontrakt na dwa lata. Prezes woli, żeby podpisał na cztery. Stefan chce to przedyskutować z żoną, ale też sam przemyśleć, czy mu wystarczy energii na cztery lata. Mówił nam: dziś jest pięknie, łatwo, ale jak przyjdą gorsze dni? Może nie dam rady? I nie wiem jeszcze, co postanowił w tej sprawie. Nie dopytuję go, nie chcę mu robić dodatkowego ciśnienia - mówi Małysz, który jeszcze we wtorek wieczorem wyruszył z Lillehammer w drogę na kolejny konkurs Raw Air, w Trondheim.

Dawid Kubacki skoczył w Oslo aż 135 metrów Dawid Kubacki skoczył w Oslo aż 135 metrów TERJE BENDIKSBY/AP

Cały polski sztab poza Stefanem Horngacherem - i być może również Michalem Doleżałem - przenosił się tam już we wtorek. Skoczkowie i Horngacher przejadą do Trondheim w środę, autobusami. I właściwie od razu po przyjeździe i obiedzie ruszą na skocznię. Na półmetku Raw Air zwycięzca z Lillehammer Kamil Stoch prowadzi z dużą przewagą, a drugi we wtorek Dawid Kubacki ma tylko 14,7 pkt straty do podium.

"Żeby jeszcze Stefanka nie załatwili. Czasem się śmieję, że go muszą w FIS-ie nie lubić"

- Ależ nam się udał konkurs. Żeby jeszcze Stefanka Huli nie załatwili. Tak byłem zły - mówi Małysz o przerwie przed finałowym skokiem Huli, który po pierwszej serii był trzeci, a w finale spadł na dziewiąte miejsce. W końcówce konkursu zaczęło mocniej wiać pod narty i jury po dalekim skoku Richarda Freitaga postanowiło przed puszczeniem Huli poczekać na zmianę wiatru. - A przecież wystarczyło obniżyć belkę. Oni chcieli dać przedskoczka, ale przedskoczek na górze kawkę pił, nie było go pod ręką. Stefan stał i czekał w tych wkładkach w butach, zmęczył się, nie skoczył takiego skoku na jaki go było stać. No i kurczę przepadło. Czasem to sobie myślę, że tego Stefana to w FIS-ie nie lubą - śmieje się Małysz. Kwalifikacje w Trondheim w środę o 17.30.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.