PŚ w Lahti. Polska druga, Stoch znów latał poza zasięgiem. Za Horngachera już więcej podiów niż w całej wcześniejszej historii

Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zajęli drugie miejsce w konkursie drużynowym w PŚ w skokach w Lahti. Do Niemców, którzy wygrali, Polacy stracili 11,3 pkt. Z kolei najlepszy indywidualnie Stoch miał notę aż o 11,9 pkt wyższą od drugiego w takim zestawieniu Andreasa Wellingera. To najlepsza dla nas zapowiedź niedzielnych zawodów indywidualnych.
Stefan Horngacher Stefan Horngacher FOT. KUBA ATYS

Za Horngachera podiów więcej niż w całej wcześniejszej historii

Jedenaście konkursów i 10 miejsc na podium - taki bilans "drużynówek" w Pucharze Świata mają polscy skoczkowie za kadencji Stefana Horngachera. Na dekorację nasz zespół nie poszedł tylko raz, w listopadzie ubiegłego roku w Kuusamo, gdy zajął szóste miejsce, mając notę złożoną z siedmiu, a nie ośmiu skoków, bo w pierwszej serii do startu nie został dopuszczony Piotr Żyła (nie przeszedł kontroli kombinezonu). To 10. podium Polaków pod wodzą Austriaka w sposób symboliczny pokazuje, na jaki poziom weszli, czy - co bardziej pasuje - wskoczyli. W 24 lata - od stycznia 1992 roku, gdy rozegrano pierwszą "drużynówke" w PŚ, do marca 2016 roku - nasza drużyna "uciułała" dziewięć podiów. I nigdy nie wygrała.

Od pierwszej "drużynówki" pod wodzą Horngachera nie minęło półtora roku, a już mamy więcej sukcesów. Dziesięć podiów w PŚ, w tym trzy zwycięstwa, nasi zawodnicy wyskakali od grudnia 2016 do marca 2018 roku. A w tym marcu, który dopiero się zaczął, czekają ich jeszcze trzy okazje: w Oslo, Vikersundzie i Planicy. Trudno też zapomnieć o trzech medalach wielkich imprez: złotym z ubiegłorocznych MŚ w Lahti oraz brązowych z tegorocznych MŚ w lotach w Oberstdorfie i z igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Wcześniej mogliśmy się pochwalić tylko brązami z MŚ 2013 i MŚ 2015.

Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Polakom nie uda się zatrzymać Horngachera, któremu po zakończeniu wygasa kontrakt z naszą federacją.

Austriak śrubuje swój rekord

Niedawno pisaliśmy na Sport.pl o tym, ile Horngacher osiągnął z Polakami w swoich pierwszych 50 konkursach PŚ w roli trenera. W sobotę w Lahti Austriak poprowadził naszą kadrę już w 60. ważnym konkursie międzynarodowym. Bilans ma imponujący, bo drugie miejsce na Salpausselce było 43. podium jego podopiecznych.

Na 60 startów składają się:

- 52 konkursy PŚ (37 podiów)

- 3 konkursy MŚ (2 medale - brąz Piotra Żyły i złoto drużyny)

- 2 konkursy MŚ w lotach (2 medale - srebro Kamila Stocha i brąz drużyny)

- 3 konkursy IO (2 medale - złoto Stocha i brąz drużyny)

Hula nie hulał. Ale dobrze, że ma miejsce

Oczywiście szkoda, że w sobotę w Lahti Polacy nie wygrali, zwłaszcza że zrobiliby to niemal rok po wywalczeniu tam złota MŚ (4 marca 2017 roku). Do zwycięstwa nie zabrakło wiele, do Niemców straciliśmy 11,3 pkt. Pewnie przeskoczylibyśmy wicemistrzów olimpijskich, gdyby lepiej spisał się Stefan Hula. On indywidualnie miał dopiero 19. wynik (Stoch był najlepszy, Kot - dziewiąty, a Kubacki - 11., poniżej oczekiwań, biorąc pod uwagę drugie miejsce w kwalifikacjach czy czwarte w serii próbnej przed konkursem. Inna sprawa, że znów - jak w Pjongczangu - miał pecha do wiatru i w pierwszej serii skakał w najgorszych warunkach). Hula już w piątek nie prezentował się najlepiej, w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego zajął dopiero 35. miejsce. Ale czy to źle, że Horngacher mimo wszystko postawił na niego? Czy Hula nie zasłużył na kredyt zaufania? Zresztą, Piotr Żyła ciągle jest w dołku, a Jakub Wolny - choć w kwalifikacjach był niezły i uzyskał 19. wynik - powinien chyba pokazać więcej, jeśli chce wskoczyć do "czwórki". Najlepiej niech pokaże tyle, ile pokazał Hula, kiedy w trakcie kończącej się zimy niespodziewanie stał się pewniakiem do składu, a nie jego uzupełnieniem.

Stoch przeskoczył Wellingera wyraźniej niż Niemcy Polaków

Sobota w Lahti była dla Polaków udana, a wszystko wskazuje na to, że niedziela będzie bardzo udana. Po igrzyskach najważniejsza dla naszych kibiców jest walka Stocha o drugą w karierze Kryształową Kulę. Trzykrotny mistrz olimpijski jest liderem Pucharu Świata, ma 863 punkty, na siedem indywidualnych startów przed końcem sezonu o 43 pkt wyprzedza Richarda Freitaga i o 127 pkt - Andreasa Wellingera. Już w piątek Stoch pokazał formę, która powinna mu pozwolić powiększyć te przewagi. Wtedy wygrał obie serie treningowe i kwalifikacje. W sobotę znów nie miał sobie równych. Najlepiej skoczył już w pierwszej serii, a w finale pokazał poziom chyba w tym momencie nieosiągalny dla rywali. Wtedy pięknym telemarkiem wykończył lot na 131 m. Uzyskał najlepszą odległość w konkursie (tyle samo miał jeszcze tylko Stefan Kraft, ale ruszał z belki startowej numer 9, a Stoch z belki nr 7) i dostał najwyższe noty od sędziów - trzy razy 19,5 pkt. W sumie nasz mistrz uzyskał notę 303,6 pkt. Drugi w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej Wellinger zdobył 291,7 pkt. Czyli Stoch pokonał go większą różnicą punktową niż Niemcy Polaków.

Niedzielne zawody indywidualne rozpoczną się o godzinie 15.30. Poprzedzi je seria próbna zaplanowana na godz. 14.30. Relacje na żywo w Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA