MŚ w lotach. Kamil Stoch kontra latawce z całego świata

Kamil Stoch stawał na podium lotów narciarskich na czterech różnych skoczniach, w tym w Oberstdorfie, gdzie będą rozgrywane mistrzostwa świata. Jego 251,5 m to trzeci najlepszy wynik w historii. Ale w Niemczech Polak będzie walczył z fantastycznymi "latawcami", jakimi są i mistrzowie, którzy chcą się przebudzić, jak Kraft czy Prevc, i wiekowi Kasai czy Ammann, i młodzi Norwegowie. W piątek i sobotę czteroseryjny konkurs indywidualny, w niedzielę "drużynówka". Relacje na żywo w Sport.pl, na początek z kwalifikacji, w piątek o godz. 14.30.
Skoki narciarskie. Sezon, jakiego nie było, czyli wspólny odlot Polaków... Skoki narciarskie. Sezon, jakiego nie było, czyli wspólny odlot Polaków... Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Stoch dobry, ale nie najlepszy

Wygrał konkursy w Planicy i Vikersundzie (czyli z 26 zwycięstw w Pucharze Świata dwa odniósł na skoczniach "mamucich"), na podium był jeszcze w Bad Mitterndorf i Oberstdorfie, gdzie zajmował trzecie miejsca (w sumie na "mamutach" ma cztery podia, a w całej pucharowej karierze już 51). Trzeci był też w klasyfikacji Pucharu Świata w lotach w poprzednim sezonie, a na z zimą 2016/2017 poleciał w Planicy tak: Stoch uwielbia i potrafi latać na nartach. I choć tydzień temu na Kulm, w pierwszych lotach w sezonie, był dopiero 21., to w jedynej rozegranej w czwartek serii treningowej (był drugi) pokazał, że na pewno może powalczyć o medal mistrzostw świata. O swój pierwszy taki medal. Najbliżej krążka w lotach był przed czterema laty, gdy MŚ w Harrachovie skończył na piątej pozycji. Najdalej był dwa lata temu, gdy na Kulm nawet nie zakwalifikował się do konkursu. Teraz Stoch jest tuż po najsłabszym występie tej zimy, ale też bardzo krótko po spektakularnym triumfie w Turnieju Czterech Skoczni, w którym nie dał się pokonać na żadnym obiekcie. Jednak przed startem rywalizacji w Oberstdorfie trzeba zdać sobie sprawę z tego, że na liście startowej zawierającej 54 nazwiska znalazło się kilku takich zawodników, którzy w lotach radzą sobie jeszcze lepiej od naszego mistrza.

Ahonen, czyli latająca (szkoda, że już tylko) historia

To będzie pierwszy wielki lotnik, którego będziemy oglądać w mistrzostwach. O ile zakwalifikuje się do konkursu. Niestety, w przypadku Ahonena piękna historia nie idzie w parze z aktualną formą. Szkoda, bo Fin w PŚ w lotach wygrał dwa konkursy (w sumie w karierze odniósł 36 pucharowych zwycięstw) i siedem razy był na podium (w sumie ma aż 108 takich miejsc), dwa razy klasyfikację lotów kończył na drugim miejscu, a już w mistrzostwach świata spisywał się wprost wspaniale. Dwa razy zdobył srebrny medal, dwa razy wywalczył brąz, do tego trzykrotnie był wicemistrzem w drużynie. Jego rekord życiowy wynosi 233,5 m, został ustanowiony dawno temu - w 2005 roku w Planicy. Kibice pewno lepiej pamiętają inny lot Fina z tamtego czasu, zakończony upadkiem na 240. metrze. Później Ahonen wyznał w swojej książce, że w Słowenii poza granicę rekordu świata doleciał będąc na "ciężkim kacu po całonocnej zabawie".

Uwaga na przebłyski Krafta

Rekordzista świata w długości lotu będzie skakał jako dziewiąty od końca. Austriak nie spisuje się tak dobrze jak w ubiegłym sezonie, ale ma przebłyski, które każą się z nim liczyć. Poprzedniej zimy był najlepszy we wszystkim poza Turniejem Czterech Skoczni, wygrał m.in. klasyfikację PŚ w lotach. Sukces w nich odniósł też w 2016 roku, zdobywając brązowe medale MŚ na Kulm zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. W PŚ wygrał cztery konkursy lotów (a w sumie ma 12 wygranych startów w karierze), na podium stał siedem razy (w sumie 39 pozycji w "trójce").

Prevc może się przełamać właśnie teraz

Słoweniec będzie bronił mistrzostwa zdobytego dwa lata temu. Od roku 2014 do 2016 przez trzy sezony z rzędu był najlepszy w PŚ w lotach. W roku 2015 został pierwszym skoczkiem w historii, który osiągnął granicę ćwierć kilometra.

W sumie w lotach wygrał siedem konkursów PŚ w karierze (na 22 we wszystkich startach). Pod tym względem lepszy od niego w historii jest tylko Gregor Schlierenzauer. Na podium "wlatywał" 12 razy. Dużo, jak na 51 podiów we wszystkich startach w PŚ. Przypomnijmy: Stoch też ma 51 miejsc na podium, a tylko cztery wywalczył w lotach. Prevc przeżywa trudną zimę, na 12 konkursów tylko trzy skończył w czołowej "10". Ale przed tygodniem w Bad Mitterndorf pokazał, że przełamać się może właśnie na lotach. Tam był szósty, to jego najlepszy występ w sezonie.

Kasai lata jak mistrz już przez ponad ćwierć wieku

Takimi skokami jak poniższy Japończyk zdobył tytuł mistrza świata w lotach w roku 1992, w Harrachovie. Wtedy na świecie nie było prawie połowy - dokładnie 28 z 53 - zawodników, którzy poza nim przyjechali na zawody w Oberstdorfie. Wicemistrz olimpijski z Soczi w tym roku skończy już 46 lat i właśnie przed momentem już nie wiadomo po raz który pokazał, że cały czas nie wolno go skreślać. W Bad Mitterndorf zajął piąte miejsce, czyli w Oberstdorfie będzie startował w grupie najlepszych. Wybił się tuż po Turnieju Czterech Skoczni, w którym nie potrafił awansować do drugich serii w Oberstdorfie i Bischofshofen, a w Garmisch-Partenkirchen nie zakwalifikował się nawet do konkursu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że loty budzą japońskiego "dziadka". Takiego sukcesu jak ten z Harrachova Kasai nigdy nie powtórzył, ale w 2014 roku skończył MŚ na miejscu czwartym, a dwa lata temu był piąty. W sumie dwa razy był drugi w "generalce" lotów w PŚ, wygrał w nich trzy konkursy (na 17 we wszystkich startach od debiutu w 1988 roku) i aż 11 skończył na podium (na 63). Dwa ostatnie podia w swojej wspaniałej karierze wywalczył właśnie w lotach - w marcu 2017 roku był drugi w Vikersundzie, za Stochem, a tydzień później w Planicy zajął trzecie miejsce.

Ammann znów uwierzył w swoją wielkość

Czterokrotny mistrz olimpijski tydzień temu wrócił na podium PŚ po prawie trzech latach czekania. Zajął trzecie miejsce w lotach na Kulm i tryskał optymizmem, bo znów uwierzył, że stać go na wielkie rzeczy. W lotach już takich dokonywał. Szczególnie w 2010 roku, kiedy we wspaniałym stylu został mistrzem świata w Planicy. Co ciekawe, nigdy wcześniej ani nigdy później lotów nie wygrał. Ale aż 13 razy był na podium takich konkursów w Pucharze Świata (a w sumie ma w nim 80 "pudeł"). Więcej razy tej sztuki dokonywali tylko Schlierenzauer (19 razy), Robert Kranjec (17) i Adam Małysz (15).

Norweska ława

Gdyby nie dyskwalifikacja Johanna Andre Forfanga za nieprzepisowy kombinezon, przed tygodniem na Kulm w czołowej ósemce zmieściłaby się cała norweska drużyna. Forfanga z ósmej pozycji przesunięto na 30., dlatego w Oberstdorfie będzie startował z niskim numerem. Zresztą, start zapewnił sobie dopiero ósmym miejscem w czwartkowym treningu. Był w nim czwartym najlepszym Norwegiem. Forfang jest mistrzem świata w drużynie sprzed dwóch lat, a chociaż indywidualnie lotów jeszcze nigdy nie wygrał, to już pięć razy stawał w nich na pucharowym podium. To robi wrażenie, kiedy zestawimy ten wynik z sześcioma podiami, jakie wywalczył na mniejszych obiektach, gdzie przecież skacze się nie kilka, ale ponad 20 razy w sezonie.

Trener Norwegów Alexander Stoeckl zabrał do Niemiec aż sześciu swoich zawodników i dopiero na miejscu decydował, których wystawić w kwalifikacjach. Szansę występu musieli dostać Andreas Stjernen i Daniel Andre Tande. Przed tygodniem na Kulm zajęli dwa pierwsze miejsca. Stjernen wygrał dopiero pierwszy konkurs PŚ w karierze, ale w lotach to już jego trzecie podium w życiu (a w sumie w PŚ ma ich pięć) i już w sezonie 2012/2013 pokazał, że ma do nich talent, zajmując trzecie miejsce w ich końcowej klasyfikacji. Tande na Kulm dopiero po raz pierwszy w karierze wywalczył miejsce w najlepszej "trójce" lotów, ale dwa lata temu zdobył tam już złoto w drużynie. W czwartkowym treningu Tande był najlepszy, a Stjernen zajął czwarte miejsce. Oni zamykają listę startową kwalifikacji, a krótko przed nimi, oddzielony od kolegów tylko Ammanem, będzie latał Robert Johansson. W marcu ubiegłego roku wąsacz był przez chwilę rekordzistą świata, bo w Vikersundzie doleciał do 252. metra. Później jego wynik o 1,5 metra poprawił Kraft. Johansson nigdy nie stał na podium lotów, ale w Bad Mitterndorf był blisko, do trzeciego Ammanna stracił zaledwie 0,9 pkt. Trening w Oberstdorfie skończył na piątej pozycji.

Na 17. miejscu w jedynej rozegranej serii w Oberstdorfie i na 16. miejscu w zawodach na Kulm był Anders Fannemel. Okazało się, że to za słabe wyniki i były nieoficjalny rekordzista świata w długości lotu nie wystartuje w mistrzostwach.

  Fannemel to mistrz świata w lotach w drużynie sprzed dwóch lat. Indywidualnie był siódmy, podobnie jak w 2014 roku. Dwa razy w karierze był na podium w konkursach na "mamutach" w PŚ (w sumie ma 12 takich pozycji), zajmując drugie miejsca w Vikersundzie. Jego brak na liście startowej kwalifikacji pokazuje, jak niesamowicie mocny zespół mają teraz Norwegowie.

Młodzi Niemcy i stary Słoweniec

Poza Norwegami, którzy lecą ławą, naprawdę dobrych startów można się jeszcze spodziewać po Niemcach Andreasie Wellingerze i Richardzie Freitagu oraz po Słoweńcu Jerneju Damjanie.

Wellinger  to 22-latek, wicemistrz świata z Kulm sprzed dwóch lat. Indywidualnie nigdy lotów nie wygrał, ale już cztery razy zajmował drugie miejsca (cztery podia na 23 w PŚ). "Życiówkę" też ma co najmniej dobrą.

On po udanym Turnieju Czterech Skoczni (był drugi, za Stochem) nie błysnął w Bad Mitterndorf, zajmując 15. miejsce. U siebie, w Oberstdorfie, na pewno może wypaść lepiej.

Wcześniej, w gronie zawodników bez punktów PŚ w lotach, pokaże się Richard Freitag. Wielki przegrany 66. TCS-u wraca do rywalizacji po upadku w Innsbrucku (poobijał się, głównie biodro, i wycofał). Może wicelider PŚ nie jest typowym "latawcem" (ma jedno zwycięstwo w lotach w karierze, to jego jedyne podium na 22, licząc wszystkie występy), ale w drużynie już dwa razy był wicemistrzem świata, a indywidualnie potrafił kończyć imprezy mistrzowskie w pierwszej "10", zajmując miejsce dziewiąte w roku 2012 i ósme w 2016. Kto wie, może u siebie 26-latek błyśnie formą, którą przecież tej zimy cały czas imponował. Nie licząc konkursu w Innsbrucku, którego nie dokończył, przez co został sklasyfikowany na 30. pozycji, jego najgorszy występ to szóste miejsce w Kuusamo. Poza tym był czwarty w Wiśle, a później, począwszy od Niżnego Tagiłu aż do Garmisch-Partenkirchen, miał kapitalną serię pozycji na podium. Zajmował kolejno miejsca: 1., 2., 1., 2., 1., 2., 2. Na treningu w Oberstdorfie był dziewiąty.

Krótko po Freitagu będzie startował Jernej Damjan. Oczywiście z jednej trudno typować, że o podium będzie walczył zawodnik, który wkrótce skończy 35 lat, a tylko raz w karierze był w najlepszej "trójce" konkursu w lotach. Ale z drugiej strony Słoweniec zawsze czuje się w nich co najmniej nieźle, ma brązowy medal wywalczony z drużyną w 2012 roku, a przed tygodniem na Kulm byłby piąty, a nie 29., gdyby nie dyskwalifikacja po drugiej serii za nieregulaminowy kombinezon. W bieżącym sezonie doświadczony zawodnik nie po raz pierwszy pokazał, że trzeba się z nim liczyć. Piąty był w Innsbrucku, a pod koniec listopada nawet wygrał w Kuusamo. Latanie w Oberstdorfie zaczął od siódmej pozycji na treningu.

Copyright © Agora SA