Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch: Hannawald i ja na razie nie zrobimy wielkiej imprezy

- Żona pytała mnie czy wolałbym być na gali mistrzów sportu, czy skakać w Bischofshofen. Powiedziałem, że zdecydowanie skakać, bo to o wiele mniej stresujące - mówi Kamil Stoch po wygraniu Turnieju Czterech Skoczni. Polak był najlepszy we wszystkich konkursach, jak Sven Hannawald 16 lat temu. Niemiec serdecznie gratulował naszemu mistrzowi. - Powiedział "Witaj w ekskluzywnym klubie". Jest nas tam sztuk dwa. Wielkiej imprezy na razie nie zrobimy - śmieje się Stoch
DLOKR DLOKR Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

"Żona na gali. Życzę jej spokoju"

Łukasz Jachimiak: Wygrałeś Turniej Czterech Skoczni po raz drugi w karierze, zostałeś drugim w historii zawodnikiem, który zwyciężył we wszystkich czterech konkursach jednej edycji. To kolejna wielka chwila w Twojej karierze - gratulacje.

Kamil Stoch: Dziękuję, to super moment. Nie tylko dla mnie, ale dla całego zespołu. Dziękuję trenerom, którzy bardzo ciężko pracują, żebyśmy my mogli tylko skakać.

Rok temu wygrałeś turniej po raz pierwszy, teraz wyrównałeś wyczyn Svena Hannawalda. Pewnie nie będziesz chciał czy nawet umiał powiedzieć, które z tych zwycięstw stawiasz wyżej?

- Każde zwycięstwo to nagroda za ciężką pracę, za wyrzeczenia, za czas spędzony na treningach, poza domem. To nagroda nie tylko dla mnie, ale dla mojej rodziny, dla mojej żony, która szykowała się na galę mistrzów sportu, kiedy ja skakałem w Bischofshofen. Życzę jej tam spokoju. Pytała się mnie czy wolałbym być na gali, czy skakać w Bischofshofen. Powiedziałem, że zdecydowanie skakać, bo to o wiele mniej stresujące.

Hannawald był jednym z pierwszych, którzy Ci gratulowali, pojawił się na zeskoku zaraz po tym jak wylądowałeś w drugiej serii. Co Ci powiedział?

"Witaj w ekskluzywnym klubie". Jest nas tam sztuk dwa. Wielkiej imprezy na razie nie zrobimy.

6.01.2018, Bischofshofen, Kamil Stoch na ramionach swoich kolegów z drużyny po zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. 6.01.2018, Bischofshofen, Kamil Stoch na ramionach swoich kolegów z drużyny po zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

"Chyba nigdy nie marzyłem, żeby tak wygrać"

Hannawald opowiadając o swoim wielkim zwycięstwie, zawsze wspomina, że przed Bischofshofen był tak zdenerwowany, że nie mógł spać. Jak Ty się czułeś?

- Ja na szczęście mogłem spać. Nie myślałem o tym, żeby wygrać zawody, tylko o tym, że chcę wykonać dobrze swoje zadanie, czyli dobrze skakać. Wiedziałem, że jestem w dobrej dyspozycji i to mi wystarczało. A do tego zdawałem sobie sprawę z tego, że nie wszystko może zależeć ode mnie, bo skoki są nieprzewidywalne.

Ani trochę nie myślałeś o wyrównaniu osiągnięcia Hannawalda?

- Nie, naprawdę nie myślałem. Im więcej pytań o to padało, tym bardziej się od tego odcinałem, żeby się nie wplątać. Emocji już było dużo, po co miałem mieć ich jeszcze więcej? Chciałem tylko cały czas mieć radość ze skakania.

Pamiętasz tamten turniej wygrany przez Hannawalda? To było 16 lat temu, oglądałeś go?

- Oczywiście, że oglądałem. Ale to było tak dawno temu, że już niewiele pamiętam.

Wiemy, że zawsze odważnie marzyłeś o wielkich rzeczach, słynne jest przecież wideo z Tobą 12-letnim, mówiącym, że chcesz zdobyć złoty medal olimpijski. Kiedy Hannawald wygrywał turniej, notując zwycięstwa we wszystkich czterech konkursach, to pomyślałeś, że kiedyś też byś tak chciał?

- Nie pamiętam. Naprawdę nie pamiętam. Ale chyba nigdy nie marzyłem o tym, żeby wygrać wszystkie cztery konkursy turnieju. Wiedziałem, jak bardzo jest to trudne. A teraz proszę was o wyrozumiałość, bo nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie sezonu, przed nami inne bardzo ważne imprezy na które też chcę być gotowy.

"Juergen Klopp? Gdzie ja, prosty chłopak ze wsi, miałbym na to liczyć?"

Za chwilę loty - za tydzień na Kulm w Pucharze Świata, za dwa tygodnie w Oberstdorfie, na mistrzostwach świata.

- Już się cieszę. Loty będą super. Mam nadzieję, że będzie świetnie. Dam z siebie wszystko.

Miałeś już chwilę, żeby sprawdzić, kto Ci przysłał gratulacje?

- Nie, muszę pójść do szatni, dopiero wtedy wezmę telefon i sprawdzę.

To prawda, że szczególnie zależało Ci na gratulacjach od trenera Liverpoolu Juergena Kloppa? Tak wyczytaliśmy w "Bildzie".

- To dziennikarze wymyślili. Oczywiście byłoby miło, ale nie oczekuję tego, ponieważ wiem na jakim poziomie popularności są skoki narciarskie, a na jakim jest piłka nożna. Poza tym gdzie ja, prosty chłopak ze wsi miałbym liczyć na takie sytuacje?

Kamil Stoch z nagrodą za zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Kamil Stoch z nagrodą za zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Fot. Matthias Schrader / AP Photo

"Nykaenen? Gratuluję mu serdecznie"

Wiesz na jakim poziomie popularności skoki są u nas. Będziesz się mierzył z wielkim zainteresowaniem Tobą w kraju? Wracacie na chwilę do Polski przed lotami?

- Tak i bardzo proszę o wyrozumiałość. Mamy naprawdę mało czasu, a chcemy się przygotować do kolejnych ważnych startów. Dzięki jeszcze raz dla całego zespołu, dla trenerów, dla mojej rodziny za wsparcie, dla kibiców za to, że wspierali nas na każdej skoczni. I dzięki też dla was, dziennikarzy, za wyrozumiałość, czasami.

Mówisz o zawodach, które przed Wami, to powiedz czy wiesz, że Matti Nykaenen jest jedynym skoczkiem w historii, który wygrał wszystko, czyli igrzyska, Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni i mistrzostwa świata w lotach.

- Tak? To gratuluję mu serdecznie.

Dokończę - czy wiesz, że za dwa tygodnie możesz do niego dołączyć?

- Nie, nie, nie chcę o tym myśleć. Nie chcę się na nic specjalnie nastawiać, nie chcę się zafiksować na myślenie tylko o wygrywaniu, bo to nie ma sensu. To by mi odebrało wszystko, czym się teraz cieszę. Im człowiek starszy, tym mądrzejszy. Od dawna wiedziałem, że tak trzeba myśleć, ale teraz łatwiej mi jest tak myśleć. Oczywiście chcę wygrywać, po to trenuję, szykując się do sezonu nie myślę tylko "a, żeby sobie dobrze skoczyć, a miejsce nie jest ważne". Ale na zawody nie jeżdżę z myślą o miejscach. To jest trudne, wiem. Skomplikowane. Ale jak się na coś mocno nastawi, to później można się bardzo gorzko rozczarować. Lepiej myśleć o tym, jak coś się chce osiągnąć niż co dokładnie chce się osiągnąć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.