Jakub Janda wskoczył do czeskiego parlamentu. Jakie zajęcia wybierali inni skoczkowie?

Jakub Janda, który w 2005 roku został wicemistrzem świata w skokach narciarskich, a rok później wygrał Turniej Czterech Skoczni i Puchar Świata, niemal na pewno zostanie posłem czeskiego parlamentu. Jeśli w poniedziałek potwierdzą się na razie nieoficjalne wyniki, sportowiec zakończy karierę i poświęci się polityce. W ten sposób 39-latek zostanie kolejnym skoczkiem, który narty rzuci dla niecodziennego zajęcia. W tym klubie są już m.in. muzyk, kolarz, finansista i maszynista

Jakub Janda wskoczył do czeskiego parlamentu

Jakub Janda, który w 2005 roku został wicemistrzem świata w skokach narciarskich, a rok później wygrał Turniej Czterech Skoczni i Puchar Świata, niemal na pewno zostanie posłem czeskiego parlamentu. Jeśli w poniedziałek potwierdzą się na razie nieoficjalne wyniki, sportowiec zakończy karierę i poświęci się polityce. W ten sposób 39-latek zostanie kolejnym skoczkiem, który narty rzuci dla niecodziennego zajęcia. 

Finansista, pokerzysta, fotograf, alpinista - były mistrz Benković

Kiedy Janda zdobywał srebro i brąz MŚ w Oberstdorfie, w 2005 roku, największą sensacją skoków był Rok Benković. Słoweniec nie miał jeszcze nawet 19 lat, gdy wygrał pierwszy konkurs tamtych mistrzostw, na skoczni normalnej. Wtedy Janda przegrał właśnie tylko z nim.

Przed niespodziewanym sukcesem Benković ledwie kilka razy potrafił wskoczył do czołowej '10' konkursów Pucharu Świata. Po złocie MŚ punktował coraz rzadziej, jeszcze w trakcie kariery skoczka poważnie zainteresował się pokerem i w końcu został profesjonalnym graczem. Ze skokami pożegnał się definitywnie już w 2007 roku, mając zaledwie 21 lat. Utrzymywał się z gry w pokera, podróżował po świecie, zafascynował się alpinizmem i fotografią, poszedł na studia ekonomiczne, sprzedawał akcje, w końcu został specjalistą od kryptowalut i szefem firmy oferującej szkolenia w tym zakresie.

Giro d'Italia ma swoje tradycje. Na podium kolarzom towarzyszą hostessy, które często dają zwycięzcy etapu całusa. Oto kilka przykładów z tegorocznego Giro d'Italia. na zdjęciu zwycięzca 9. etapu Primoz Roglić Giro d'Italia ma swoje tradycje. Na podium kolarzom towarzyszą hostessy, które często dają zwycięzcy etapu całusa. Oto kilka przykładów z tegorocznego Giro d'Italia. na zdjęciu zwycięzca 9. etapu Primoz Roglić LUCA ZENNARO/AP

Góral i czasowiec Roglić

Szybko ze skoków zrezygnował też rodak Benkovicia - Primoż Roglić. W 2007 roku, mając 18 lat, został mistrzem świata juniorów w drużynie, ale tuż po tym sukcesie upadł podczas treningu na mamuciej skoczni w Planicy i mocno się porozbijał (m.in. złamał nos i doznał wstrząśnienia mózgu).

Swój talent próbował potwierdzić w kolejnych latach, ale w 2012 roku uznał, że wielkich rzeczy jako skoczek jednak nie dokona. Już rok później debiutował jako profesjonalny kolarz. W 2016 roku wygrał etap Giro d'Italia, a w bieżącym roku - jeden z etapów Tour de France i zdobył srebrny medal mistrzostw świata w jeździe indywidualnej na czas. Specjalizuje się właśnie w 'czasówkach' i w jeździe po górach.

Zawody na skoczni w Holmenkollen Zawody na skoczni w Holmenkollen Fot. Krzysztof Malewski

Norweski łowca zwycięstw i goli

O tym, że zamiana skoków na inną dyscyplinę sportu nie jest niczym nowym mówi przypadek Bjoerna Wirkoli. Jedyny skoczek w historii, który trzy razy z rzędu wygrał Turniej Czterech Skoczni, jeszcze w 1972 roku wygrał należący do tej imprezy konkurs w Bischofshofen. W tamtym czasie skoki łączył już z grą w piłkę. W 1971 roku, w wieku 28 lat, został zawodnikiem Rosenborga Trondheim. Grał w nim do 1975 roku, czyli jeszcze przy trzy lata po zakończeniu przygody ze skokami. Grał bardzo dobrze, zdobywał mistrzostwo Norwegii i krajowy puchar, strzelał sporo goli.

Ville wokalista

Pamiętacie konkurs w Willingen, w którym Adam Małysz oszalał i skoczył aż 151,5 metra? Pewnie, że pamiętacie! Mimo wspaniałego wyniku w drugiej serii nasz mistrz nie odrobił wtedy straty, jaką na półmetku miał do Villego Kantee. Fin wygrał wówczas swój drugi raz w karierze. W sumie w Pucharze Świata wyskakał sześć miejsc na podium (jeszcze po dwa razy był drugi i trzeci) i nie mogąc wrócić do formy po kontuzji, w 2005 roku ogłosił, że kończy ze sportem. Miał wtedy trochę ponad 26 lat. I został muzykiem. Był wokalistą w zespołach Vieraileva Tahti i The Kroisos. Razem m.in. z kumplem ze skoczni, Jussim Hautamaekim, koncentrował w wielu krajach, m.in. w Polsce, w 2010 roku Finowie grali w Zakopanem.

Matti Maszynista

Jussi Hauatameki tylko raz w karierze był na podium PŚ w skokach, a jego młodszy brat, Matti, kilkanaście lat temu był jednym z najlepszych skoczków globu. Odchodził w 2012 roku, mając 31 lat, tytuły wicemistrza olimpijskiego i wicemistrza świata oraz 16 wygranych konkursów PŚ. Cztery razy bił rekord świata w długości lotu.

Jeszcze jako skoczek uczył się w szkole kolejarskiej i wreszcie zdobył uprawienia maszynisty. Zapewnia, że swoją pracę kocha, bo pociągi są jego pasją. Jeździ po całej Finlandii.

Ze skoczni na Dakar i na tory, stamtąd znów na skocznie

Maszyny, choć trochę mniejsze, kochają też rywale Hautamaekiego - Adam Małysz, Sven Hannawald i Janne Ahonen. Polak po zakończeniu kariery skoczka został kierowcą rajdowym. To był rok 2011, a już dwa lata później Małysz debiutował w Rajdzie Dakar i zajął bardzo dobre, 15. miejsce. Rok później był 13., to jego najlepszy wynik.

Teraz Małysz znów działa w skokach, jest dyrektorem sportowym Polskiego Związku Narciarskiego wspierającym właśnie skoczków i zawodników z kombinacji norweskiej. Do skoków wrócili też Ahonen, jako zawodnik, i Hannawald, jako ekspert, komentator. 40-letni Fin, który już dwa razy kończył karierę w skokach (w 2008 i 2011 roku), by później ją wznawiać, adrenaliny szukał w wyścigach Drag Race, a Niemiec, który przestał skakać w 2005 roku, w wieku 31 lat, od tamtego momentu przez kilka kolejnych lat startował w różnych seriach wyścigowych na torze.

Apoloniusz Tajner Apoloniusz Tajner Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl

Nieudany skok do europarlamentu

Niewiele brakowało, a tuż przed największymi sukcesami Jandy karierę polityczną zrobiłby Apoloniusz Tajner. Wiosną 2004 roku dzisiejszy prezes Polskiego Związku Narciarskiego przestał być trenerem kadry. I wtedy został kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Głosowanie z czerwca 2004 roku nie poszło po myśli jednego ze współtwórców sukcesów Małysza. W październiku Tajner został dyrektorem sportowym PZN-u, od listopada był sekretarzem generalnym federacji, a niecały rok później (w lutym 2006 roku) został jej prezesem. I na tym stanowisku pozostaje do dziś.

Copyright © Agora SA