Mimo że biało-czerwoni nie narzekają publicznie na hotel, który zaproponował im organizator Pucharu Świata, to sprawy w swoje ręce wziął Stefan Horngacher, który w rozmowie ze skijumping.pl nazwał go po prostu żartem.
O ile w hotelu można zjeść jeszcze wątpliwej jakości śniadanie, to w pierwszych dniach po przyjeździe do Lahti, nasi skoczkowie posiłki jedli w... szpitalnej stołówce zlokalizowanej około 200 metrów od hotelu.
- Wewnątrz redakcji śmiejemy się, że to polscy skoczkowie zamieszkali przypadkowo z nami, a nie my z nimi. Standard hotelu zdecydowanie odbiega od znanego z kalendarza Pucharu Świata. O ile nam, dziennikarzom, budżetowa opcja wystarcza do przeżycia weekendu z dachem nad głową, o tyle rozumiemy potrzeby reprezentacji, która jest mistrzem świata. Posiłki kilkaset metrów od miejsca zakwaterowania, klaustrofobiczna łazienka czy brak miejsca na torby ze sprzętem w malutkich pokoikach to spore utrudnienie, mając na uwadze warunki, jakie ekipy dostają choćby w Polsce - mówi nam Dominik Formela z redakcji skijumping.pl, która niespodziewanie zamieszkała z naszymi zawodnikami.
Przepisy FIS-u mówią, że organizator Pucharu Świata ma obowiązek zapewnić hotel dla całej kwoty startowej, a także trenerów, którzy przyjeżdżają na Puchar Świata. Finowie przydzieli Polakom Kauppahotelli Grand, który lata świetności ma już dawno za sobą. Okazuje się, że Stefan Horngacher i Grzegorz Sobczyk, który w naszej reprezentacji odpowiada za logistykę, interweniowali w tej sprawie jeszcze przed wylotem do Finlandii, ale organizatorzy odpowiedzieli, że w innych hotelach nie ma już miejsc, a Polacy po prostu muszę wziąć to, co dają. Niestety widać, że najlepsza drużyna w Pucharze Świata nie zostało odpowiednio potraktowana.
W Internecie można znaleźć zdjęcia mnóstwo zdjęć z hotelu. Największe "wrażenie" robią łazienki, które po prostu straszą swoim wyglądem.
Skandaliczne warunki polskich skoczków w Lahti Twitter
Na organizację zawodów w Lahti narzekają także inne ekipy. Okazuje się, że na skoczni jest problem nawet z jedzeniem dla członków drużyn. O ile zawodnicy mogą jeszcze coś zjeść, to trenerzy i pozostali członkowie drużyn mogą o tym zapomnieć.
Niestety pokazuje to, że w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej panują podwójne standardy. Organizatorzy konkursów w Wiśle przez lata zbierali negatywne oceny, a Walter Hofer kilka razy groził odebraniem zawodów za drobne wpadki. Wszyscy zawodnicy mieszkają jednak w najlepszym hotelu w mieście, nie mówiąc już o tak podstawowych kwestiach jak catering. Dokładnie tak samo, a może nawet lepiej jest w Zakopanem. Tymczasem w Lahti brakuje niemal wszystkiego.