PŚ w Zakopanem: Dawid Kubacki: To nie był mój dzień, ale to nie koniec

- Po co o tym rozmawiać? - pyta Dawid Kubacki, gdy my pytamy czy aby po serii świetnych skoków na Wielkiej Krokwi nie pomyślał, że wygra na niej niedzielny konkurs Pucharu Świata. W sobotę w Zakopanem piąty zawodnik klasyfikacji generalnej pobił rekord skoczni, w niedzielę zajął tylko 12. miejsce.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Po Twoich skokach z piątku i soboty i po tym z serii próbnej przed niedzielnym konkursem wielu kibiców widziało Cię na najwyższym stopniu podium. Co się stało, że o nie powalczyłeś o nie?

Dawid Kubacki: No i mnie nie zobaczyli. Co poszło nie tak? Przede wszystkim w pierwszej serii popełniłem błąd na progu, odbicie było troszkę za późno. Niestety, sport jest taki, że wygrywa ten, kto popełni najmniej błędów. Tym razem to nie byłem ja. Cóż, zostaje mi tylko przeanalizować konkurs na spokojnie z trenerem, wyciągnąć wnioski i pracować dalej. To nie jest koniec jakiegoś etapu, to tylko słabszy dzień. Po prostu to nie był mój dzień.

Warunki pogodowe nie były może idealne, ale chyba też nie były najgorsze?

- Wiem, że popełniłem błąd na progu, a nie analizowałem jakie były warunki. Zawsze tak jest, że kiedy wiaterek wieje z tyłu i przydarzy się błąd na progu, to bardzo trudno polecieć. W takich warunkach skocznia nie wybacza błędu.

Rozmawialiście z Kamilem Stochem po serii próbnej, w której zajęliście dwa pierwsze miejsca?

- Nie.

Nie przyszło Ci wtedy do głowy, że jest bardzo dobrze i może jednak w konkursie pójdzie łatwo?

- Po co o tym rozmawiać? Nie ma sensu, trzeba pracować dalej.

Żeby zrozumieć dlaczego nie było pierwszego i drugiego miejsca jak w serii próbnej, tylko 12. i 36.

- A to pytajcie trenera. Ja jeszcze z nim nie rozmawiałem, to skąd mam wiedzieć?

Czułeś w nogach rekord Wielkiej Krokwi, który pobiłeś w sobotę?

- W nogach zawsze się trochę czuje takie długie skoki. Ale bardzo fajnie było się tak przelecieć, dlatego wydaje mi się, że koniec końców to się opłaciło.

Teraz przed Wami Sapporo. Będzie lepiej niż w Zakopanem?

- Damy sobie radę. Na pewno.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.