PŚ w Predazzo. Dawid Kubacki znowu drugi. "W Zakopanem może przyjść przełom"

W Pucharze Świata debiutował 10 lat temu. Nigdy nie wygrał zawodów. Ale w 12 dni stycznia na podium skończył trzy z czterech rozegranych konkursów. W sobotę w Predazzo był drugi. - Ma już wszystko, żeby wygrywać - twierdzi Adam Małysz. - Trudno sobie wyobrazić, żeby w niedzielę kolejnego zwycięstwa nie odniósł Ryoyu Kobayashi. Ale nie wiem czy za tydzień w Zakopanem nie postawiłbym już na Dawida - mówi Jan Szturc, trener, który w przeszłości prowadził Kubackiego.
Zobacz wideo

Po piątym miejscu w Oberstdorfie jeszcze w 2018 roku, w Nowy Rok w Garmisch-Partenkichen był trzeci, w Innsbrucku dopiero 18, ale w Bischofshofen drugi i w całym 67. Turnieju Czterech Skoczni czwarty – tak wypadł Kubacki w zakończonej przed tygodniem niemiecko-austriackiej imprezie, która rozpoczęła drugą część trwającego sezonu.

Brzydkie kaczątko

W sobotę w Predazzo Dawid – jak w Bischofshofen – znów był drugi, znów za Kobayashim. Na razie jeszcze wciąż daleko za Japończykiem, który wygrał już sześć startów z rzędu. Ale i ten dystans Polak wkrótce może przeskoczyć, tak jak spokojną pracą rozłożoną na lata przeskoczył z tylnych rzędów do światowej czołówki.

- Dawida znam bardzo dobrze. Pracowałem z nim. Razem trenowaliśmy, razem jeździliśmy na zawody. Zawsze imponował spokojem, zrozumieniem skoków, pracowitością. Nie poddawał się. Dzięki tym wszystkim cechom wszedł już prawie na szczyt – mówi nam Jan Szturc, trener znany jako odkrywca talentów m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły.

- Z pięć lat go prowadziłem. A może nawet i z siedem, na pewno kawał czasu. W klubie był u mnie, a później byłem trenerem kadry juniorów i z Adamem Celejem i Janem Szturcem się nim zajmowaliśmy - opowiada Józef Jarząbek, trener, który prowadził Klemensa Murańkę, gdy ten był jeszcze znany jako cudowne dziecko polskich skoków.

- Dawid nigdy nie błyszczał, nie wygrywał zawodów. Taki Klimek zawsze jeździł bardzo agresywnie, zawsze miał lepsze czucie powietrza. Problem Kubackiego był taki, że jak tylko podrósł, to zaczął skakać pod górę. Miał ten swój dziwny styl i latami przez to tracił - mówi trener.

- Od Dawida w juniorach zawsze był ktoś lepszy. Kuba Kot, Dawid Kowal i jeszcze paru innych. Przecież w juniorskich mistrzostwach świata Kubacki nigdy nie zaistniał – dodaje Jarząbek.

W MŚ juniorów Kubacki startował trzy razy. Był 44., 33. i 31.

Dawid długo nie zapowiadał się na skoczka tej klasy, którą obecnie prezentuje. Pierwsze pucharowe punkty zdobył dopiero trzy lata po debiucie. Pierwsze podium wywalczył dopiero rok temu, 30 grudnia 2017 roku w Oberstdorfie, na początek poprzedniego Turnieju Czterech Skoczni.

Od dziecka w cieniu Stocha

- On tak jak Zbyszek Klimowski pochodzi z Nowego Targu i kiedy tam był klub, to trenował w nim u Zbyszka. Ale gdy klub się rozpadł, to Zbyszek wziął go ze sobą do Zębu i tam Dawid musiał się odnaleźć w grupie z chłopakami starszymi o dwa, a nawet trzy lata, jak Kamil Stoch [Kubacki to rocznik 1990, Stoch – 1987]. U dzieci taka różnica to przepaść, trudno wygrać nawet z chłopakiem o rok starszym, bo jest silniejszy, wyższy, ma lepsze parametry. Za to na pewno w takich warunkach można sobie wyrobić charakter - mówi Kazimierz Długopolski, sportowy wychowawca m.in. braci Kotów.

- Dawid był zawsze cichym, spokojnym chłopakiem, nie jak Kamil, którego zawsze wszędzie było pełno. Drobny, niski, ale fizyczne braki nadrabiał wielką pracowitością – mówi Klimowski, który cały czas pracuje z Kubackim, w ostatnich latach jako asystent głównych trenerów kadry: wcześniej Łukasza Kruczka, teraz Stefana Horngachera.

Z cienia Stocha Kubacki wyskoczył przed chwilą, na Turnieju Czterech Skoczni, gdzie niespodziewanie był najlepszym z Polaków (zwycięzca dwóch poprzednich edycji teraz był szósty). W sobotę w Predazzo Dawid i Kamil razem stanęli na podium, ale to Dawid był wyżej. Trener Horngacher już na Turnieju przekonywał, że Kubacki jako lider kadry to dla niego żadna niespodzianka. – Stać go na jeszcze więcej niż teraz pokazuje – mówił nam Austriak.

Dzięki drugiej pozycji w Predazzo Kubacki awansował w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z miejsca siódmego na piąte. W niedzielę będzie miał szansę wskoczył na czwartą pozycję, czyli plasować się tuż za Piotrem Żyłą i Stochem.

„Trudno takiemu chłopakowi nie kibicować”

- Dawida zapamiętałem głównie z tego, że zawsze był cierpliwy i małymi kroczkami szedł w górę. On się nigdy na nic nie skarżył i nie zniechęcał. Inni narzekali, że coś ich boli, że są zmęczeni, a on nigdy. Naprawdę – opowiada Jarząbek.

Szturc podsumowuje, mówiąc tak: „Trudno takiemu chłopakowi nie kibicować. Bardzo cieszy, że Dawid ustabilizował się na najwyższym poziomie”.

Do absolutnego szczytu brakuje jeszcze jednego kroku. Ale jak go zrobić, gdy wciąż odlatywać reszcie świata nie przestaje Kobayashi? W Predazzo Japończyk miał notę aż o 26,5 pkt wyższą od Kubackiego.

- Trudno sobie wyobrazić, żeby w niedzielę Kobayashi nie odniósł kolejnego zwycięstwa. Ale nie wiem czy za tydzień w Zakopanem nie postawiłbym już na Dawida – mówi Szturc. – Wielką Krokiew nasi chłopcy znają świetnie. Pod nią będzie tłum kibiców, ludzie Dawida czy Kamila Stocha uskrzydlą. To może być przełomowy moment sezonu – tłumaczy doświadczony trener. – Dawid ma już wszystko, żeby wygrywać. Myślę, że to nastąpi, i to bardzo szybko – zapowiada Małysz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.