Skoki narciarskie. Zakopane zastąpiłoby Titisee-Neustadt, gdyby nie ustawa

- Było pytanie z FIS-u czy chcemy przejąć konkursy PŚ od Titisee-Neustadt. Odpowiedziałem, że nie, bo moglibyśmy wpuścić tylko po 999 widzów - mówi w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Gumny, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskie i szef komitetu organizacyjnego Pucharu Świata w Zakopanem. Zakopane nie pali się też do organizacji dodatkowych zawodów w styczniu, które pod Wielką Krokwią mogłoby zobaczyć ponad 20 tysięcy kibiców

We wtorek Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) poinformowała, że z powodu ulewnych opadów deszczu nie odbędą się planowane na 8 i 9 grudnia konkursy Pucharu Świata w Titisee-Neustadt.

Wobec tego najlepszych skoczków świata czeka przerwa w startach aż do następnego weekendu, kiedy będą rywalizować w szwajcarskim Engelbergu.

Zakopane nie chciało Pucharu Świata w ten weekend

FIS starała się na szybko znaleźć zastępstwo dla Titisee-Neustadt, ale nie zdołała m.in. przez odmowę ze strony Zakopanego.

- Było pytanie z FIS-u czy bylibyśmy w stanie przejąć konkursy od Titisee. Odpowiedziałem, że nie, bo moglibyśmy wpuścić tylko 999 widzów. To przez ustawę o organizacji imprez masowych – mówi nam Gumny. - W Polsce można zrobić imprezę masową tylko pod warunkiem zgłoszenia jej na miesiąc przed terminem – przypomina wiceprezes PZN-u.

Niemożliwe było też zagwarantowanie FIS-owi, że gotowa do przeprowadzenia zawodów będzie Wielka Krokiew.

- Mamy czwartek, a skocznia jest gotowa w dwóch trzecich, właśnie jest na niej rozkładany śnieg. Jeśli dalej wszystko w tym tempie pójdzie, to w piątek Wielka Krokiew powinna być gotowa. Widzę przez okno, że praca wre, w tym momencie jest mróz, więc wszystko powinno się udać. Ale gwarancji nie ma, bo jest zapowiadane ocieplenie. Poza tym trzeba pamiętać, że samo zaśnieżenie skoczni to jeszcze nie koniec. Śnieg trzeba będzie jeszcze ubić, utwardzić wszystko, żeby było bezpiecznie dla zawodników – tłumaczy Gumny.

Czy Horngacher wybierze Wielką Krokiew?

Bardzo możliwe, że zakopiańska skocznia jest szykowana na treningi dla naszej kadry A. Stefan Horngacher i jego sztab po wtorkowej informacji o odwołaniu zawodów w Titisee uznali, że potrzebują czasu, by zdecydować, co będą robić z zawodnikami w najbliższy weekend. Od razu było jasne, że trenować mogą w Wiśle. Tam skocznia imienia Adama Małysza jest gotowa od połowy listopada. Prezes PZN-u Apoloniusz Tajner informował też na Sport.pl, że i Zakopane będzie gotowe.

Ale Grzegorz Sobczyk, asystent Horngachera, przekazał nam, że do piątku sztab będzie sprawdzał również dostępność zagranicznych skoczni i dopiero mając wszystkie dane zdecyduje, gdzie wybrać się na trening z Kamilem Stochem, Piotrem Żyłą, Dawidem Kubackim, Jakubem Wolny, Stefanem Hulą i Maciejem Kotem.

- Cały czas czekamy na decyzję sztabu. Jeśli chodzi o Wielką Krokiew, to zapowiada się na to, że jeśli kadra będzie chciała na niej trenować, to raczej będzie mogła – mówi Gumny.

A może Zakopane zastąpi Engelberg?

Ciekawe czy treningi zamiast zawodów nie będą konieczne również w następny weekend. Engelberg też ma problemy z pogodą. Na skoczni nie ma jeszcze śniegu i tak jak w Titisee jest ciepło oraz deszczowo.

- Rozmawiałem z kolegą z Engelbergu, od niego wiem, że mają wariant alternatywny, czyli będą śnieg z gór zwozić. Ale wiadomo, z pogodą pan nie wygra, więc jeśli będzie lało, to śniegu nie rozłożą – komentuje Gumny.

Na szczęście dla Engelbergu, prognozy pogody na przyszły tydzień są korzystne. Według serwisu Accuweather.com od wtorku w okolicach skoczni w ciągu dni ma być około zera stopni Celsjusza, a nocami temperatura ma spadać nawet do minus 13 stopni. – Kolega przekazał, że rzeczywiście prognozy mają dobre. Ma być mróz. Jeśli rzeczywiście będzie, to skocznię przygotują – mówi Gumny.

A co jeśli prognozy się nie sprawdzą? Może gotowa już wtedy Wielka Krokiew nie odmówiłaby gościny Pucharowi Świata, gdyby FIS znów o to poprosił?

- Zrobić można wszystko, ale przy pustych trybunach to nie ma sensu. Robienie konkursów dla 999 widzów po prostu się nie opłaca, bo koszty organizacji Pucharu Świata są bardzo duże – tłumaczy Gumny.

Dodatkowy konkurs w styczniu? „Trudno byłoby wyprosić ludzi. To nie Skandynawia”

Najbardziej prawdopodobna opcja dodatkowego skakania w PŚ na Wielkiej Krokwi w tym sezonie jest taka, że Zakopane zorganizuje więcej konkursów w weekend od 18 do 20 stycznia. Plan uzgodniony przed startem sezonu zakłada, że 18 stycznia odbędą się kwalifikacje, 19 będzie „drużynówka”, a 20 – konkurs indywidualny.

Dorzucenie jeszcze jednych zawodów jest realne, co pokazuje przeszłość. Na przykład w sezonie 2010/2011, czyli ostatniej zimy w karierze Adama Małysza, było tak, że przez złą pogodą odwołano oba konkursy w Harrachovie, a później po jednym dodatkowym dostały Engelberg i Zakopane. Wtedy mieliśmy na Wielkiej Krokwi weekend z ostatnim pucharowym zwycięstwem Małysza i pierwszym takim triumfem w karierze Stocha.

- Na razie trzeci konkurs u nas nie jest rozważany przez FIS. Jak będzie wola ze strony FIS-u, to my jako organizator będziemy się starali to zrobić. Ale to nie jest proste, bo terminy są bardzo napięte – mówi Gumny. I przedstawia problem w szczegółach. - Ciężko byłoby zaplanować coś np. na sobotę na godzinę 8 rano i później działać zgodnie z pierwotnym planem. No bo jak miałoby to wyglądać? Po tych porannych skokach spiker miałby prosić ludzi, żeby wyszli? Byłoby trudno ich wyprosić, przecież to by nie była garstka kibiców. A gdyby poranna widownia nie chciała wyjść, to jak mielibyśmy ją usunąć i jak później mieliby wejść ci, którzy kupili bilety i zaplanowali sobie przyjazd na popołudnie? Oni mogliby się już nie zmieścić. Wiem, że tak się zmienia program w Skandynawii [niedawno było tak w Kuusamo], ale tam nie ma problemu, bo pod skocznię przyjdzie nie więcej niż tysiąc ludzi, miejsc wolnych zostaje mnóstwo i jak nawet później dojdzie jeszcze kolejny tysiąc, to bez trudu się zmieści. U nas będzie tłum, a my musimy wszystkim zapewnić bezpieczeństwo. Nie jest to łatwe, nasze konkursy to największa zimowa, plenerowa impreza w Polsce – tłumaczy wiceprezes PZN-u.

Kwalifikacje prawie też wyprzedane. Nie da się ich przesunąć?

Zainteresowanie konkursami w Zakopanem faktycznie jest ogromne. Bilety na zawody sprzedawały się w rekordowym tempie, w sobotę i w niedzielę pod skocznią będzie po ponad 20 tysięcy widzów. – My już nawet na piątkowe kwalifikacje sprzedaliśmy 80 procent biletów – mówi Gumny. – I proszę teraz pomyśleć, jak wielu kibiców wybiera się do Zakopanego na piątek na godzinę 18, bo wtedy mają się zacząć te kwalifikacje. Mamy nagle powiedzieć, że ich bilety obowiązują na godzinę 11? Albo na czwartek? Przecież nie możemy prosić, żeby pozmieniali swoje plany. Przeorganizowanie wszystkiego, żeby zrobić dodatkowy konkurs to naprawdę nie są proste sprawy – przekonuje Gumny.

- Oczywiście już takie rzeczy robiliśmy, braliśmy konkursy za Harrachov czy za Liberec, bo była prośba ze strony FIS-u. Podkreślam jeszcze raz, że jeśli teraz też będzie, to postaramy się szukać możliwości, żeby ją spełnić. W takim przypadku spróbujemy tak zmodyfikować program, żeby wszyscy byli zadowoleni. Ale na tę chwilę w ogóle nie ma takich rozmów – kończy Gumny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.