Skoki narciarskie. Puchar Świata w Titisee-Neustadt odwołany. Wisła czeka, Zakopane też będzie gotowe

- Kilka minut po informacji, że Puchar Świata w Titisee-Neustatd został odwołany, zadzwonił do mnie trener Jiroutek. Czesi chcą przyjechać do nas na czwartek, piątek i sobotę. Spodziewam się kolejnych telefonów i dużej frekwencji - mówi Andrzej Wąsowicz, zarządca skoczni w Wiśle.

Najpewniej to tam wiele ekip będzie trenowało w weekend bez konkursów. Niemcy ich nie zorganizują, bo przegrali z deszczem. Tymczasem w Polsce poza Wisłą lada dzień będą gotowe też obiekty w Zakopanem i Szczyrku. – Jeszcze nie wiem, gdzie będzie chciała trenować nasza kadra – mówi prezes PZN-u Apoloniusz Tajner

Z powodu ulewnych opadów deszczu i bardzo niekorzystnych prognoz pogody Międzynarodowa Federacja Narciarska postanowiła odwołać zawody Pucharu Świata kobiet i mężczyzn, które miały się odbyć w najbliższy weekend w Titisee-Neustadt. Oznacza to dwutygodniową przerwę w rywalizacji.

Jak polscy skoczkowie spędzą czas od Niżnego Tagiłu, gdzie startowali od piątku do niedzieli do Engelbergu, w którym startować będą od 14 do 16 grudnia?

Stoch i Żyła w Pucharze Kontynentalnym? „Nie”

- Na razie nic nie wiem, proszę dzwonić po godzinie 18 – powiedział nam Grzegorz Sobczyk, asystent Stefana Horngachera.

- W tej chwili wszyscy mają zajęte telefony – i Małysz, i Horngacher, i Sobczyk. Widocznie debatują nad tą sprawą – mówi w rozmowie ze Sport.pl prezes Tajner. – Ja zrobiłem już rozpoznanie i wiem, że skocznia w Wiśle może być właściwie od jutra czynna, a skocznia w Zakopane pojutrze. Wielka Krokiew jest naśnieżona w 4/5, jutro będą tam potrzebowali czasu, żeby naśnieżanie dokończyć, a pojutrze będzie już można skakać. Niech sztab zdecyduje, gdzie chce trenować. A może będą mieli jeszcze jakieś inne pomysły? Zobaczymy – dodaje szef PZN-u.

Innych pomysłów spodziewać się raczej trudno. Niewiele jest w tej chwili w Europie skoczni pokrytych śniegiem. A jeżdżenie w poszukiwaniu takiego obiektu raczej nie ma sensu, skoro dobre mamy u siebie.

Czy w grę może wchodzić szukanie startów chociaż dla części zawodników z kadry A i wysłanie ich na Puchar Kontynentalny do Lillehammer? W ten weekend w Norwegii zaczną się zmagania światowej drugiej ligi skoków. Ale czy jest sens zabierać miejsca komuś z kadry B prowadzonej przez Macieja Maciusiaka i wysyłać dobrze dysponowanych Stocha albo Żyłę, by startami podtrzymać ich formę? – Nie – odpowiada krótko Tajner, zastrzegając jednak, że nie chce wychodzić przed szereg i sam czeka na decyzje sztabu kadry A.

Wisła czeka na telefony

Andrzej Wąsowicz, były wiceprezes związku, czuje, że kadra Horngachera w najbliższych dniach pojawi się w Wiśle, gdzie od 16 do 18 listopada startowała w zawodach inaugurujących sezon Pucharu Świata.

- Na szczęście nam śnieg ze skoczni nie spłynął. Współczuję kolegom z Niemiec, bo wiem ile to kosztuje roboty, a u nich wszystko poszło w gwizdek. – mówi. – Zaraz po ogłoszeniu decyzji, że w Titisee skoków nie będzie, miałem telefon od trenera Jiroutka. Chce przyjechać na czwartek, piątek i sobotę. Zobaczymy co zdecydują nasi. Jeszcze nie miałem od nich sygnału – dodaje Wąsowicz.

W Wiśle po Pucharze Świata skocznia jest cały czas czynna. Niedawno trenowali na niej zawodnicy Maciusiaka. - Maciek mówił, że zrealizowali bardzo dobry trening. Cała grupa skakała tu trzy dni, po dwa razy każdego dnia. Bardzo dziękowali, jak odjeżdżali, chwalili warunki. A my od razu po ich wyjeździe wytoczyliśmy nasze działa i sypaliśmy świeży śnieg. Trochę go jeszcze jest, ale ciągle spoglądam w niebo, bojąc się deszczu, bo to nasz największy wróg. Teraz w Wiśle leje. Jak przestanie, a ma przestać w nocy z wtorku na środę, to od razu wpuszczę na skocznię urządzenie i jeszcze dosypiemy śniegu. Temperatura nie przeszkadza, jest 5 stopni. Wiatru też nie ma – opowiada dyrektor PŚ w Wiśle.

Odkuć się za Puchar Świata

Wąsowicz ma nadzieję, że w najbliższych dniach spotka u siebie wielu znajomych z Pucharu Świata. – Spodziewam się wielu telefonów i dużej frekwencji. Zjadą się tu, bo muszą gdzieś skakać, żeby nie stracić tego, co już wypracowali – mówi. – To dobrze, odkujemy się trochę za organizację Pucharu Świata. Jeszcze nie dostaliśmy rachunków, ale na pewno największe będą za energię elektryczną. W listopadzie musiałem uruchomić dwa urządzenia, bo jednym bym skoczni nie zaśnieżył. Wiem, że to będzie dużo kosztowało. Ale efekt był – podkreśla Wąsowicz.

Podsumowując: Wisła jest praktycznie gotowa, Zakopane ma być gotowe od czwartku, a od poniedziałku skakać będzie można również w Szczyrku. – Ale tam będzie zaśnieżona skocznia 70-metrowa. Za mała w tym momencie sezonu dla zawodników, którzy chcą podtrzymać formę – wyjaśnia Wąsowicz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.