Cykl, w którym skoczkowie rywalizują przez 10 dni z rzędu na czterech obiektach (na łączną notę każdego zawodnika składają się punkty z kwalifikacji, konkursów indywidualnych i drużynowych), w tym roku rozegrano po raz drugi (wygrał Kamil Stoch). Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) jest zadowolona z zawodów i już umieściła je w kalendarzu na przyszły sezon.
Według programu przedstawionego na piątkowym kongresie organizacji w Zurychu, Raw Air 2019 odbędzie się w dniach 8-17 marca. Ale Norwegowie przekonują, że jeśli za chwilę nie podejmą wymaganych przez FIS działań, to konkursy mogą się odbyć tylko w Oslo, a kolejne - w Lillehammer, Trondheim i Vikersundzie - zostaną odwołane.
Według Lunda w Zyruchu FIS przedstawił zastrzeżenia dotyczące obiektów w tych trzech miejscowościach. Na poprawę zeskoku skoczni do lotów w Vikersundzie i na poprawę innych, mniejszych rzeczy (niewskazanych konkretnie przez działacza) w Lillehammer i Trondheim, Międzynarodowa Federacja Narciarska podobno dała Norwegom czas tylko do 16 maja.
- Mamy tylko miesiąc. To bardzo mało, zwłaszcza za homologacje są odpowiedzialni właściciele obiektów, a nie Norweski Związek Narciarski - mówi Lund.
Tak naprawdę trudne uwierzyć, że FIS chciałaby zrezygnować z zawodów w Norwegii. Chodzi raczej o to, by wreszcie doszło do spotkania krajowej federacji z tamtejszymi ministerstwami sportu i kultury. Te resorty powinny wyłożyć pieniądze na remont skoczni.