PŚ w skokach narciarskich. Ito w Sapporo jak Loitzl w Zakopanem

?Sapporo zdobyte. Tak źle znowu nie było, do progu udało się dojechać, niektórzy nie mieli tego szczęścia? - napisał na Facebooku Piotr Żyła. Polski skoczek miał na myśli sytuację, w jakiej na skoczni Okurayama znalazł się Daiki Ito.

Po pierwszej serii niedzielnego konkursu Ito zajmował drugie miejsce. W finale szykował się do ataku na pierwszą pozycję zajmowaną przez Jana Maturę. Do Czecha Japończyk tracił zaledwie 0,9 pkt. Niestety, o zwycięstwo nie powalczył, bo swojego skoku w ogóle nie oddał. Ito zsunął się z belki startowej i niemal do końca rozbiegu dojechał na brzuchu. Na szczęście tuż przed progiem skoczni zatrzymał się i nie zrobił sobie większej krzywdy.

 

Po tej wpadce Ito został zdyskwalifikowany. Sędziowie nie pozwolili mu powtórzyć skoku, bo uznali, że Japończykowi nie przeszkodziły żadne czynniki zewnętrzne.

To dziwne, bo w 2004 roku Wolfgang Loitzl w podobnym sposób spadł z belki startowej na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, a sędziowie pozwolili mu powtórzyć próbę.

 

- Byłem zdezorientowany, skakałem na końcu, uważałem głównie, żeby za wcześniej nie stracić kontaktu z belką - opowiadał później Loitzl, który zajął 31. miejsce. Ito w Sapporo był ostatecznie 30.

 

Niedzielne zawody w Japonii wygrał Matura. Czech, który 29 stycznia skończy 33 lata, w Sapporo był najlepszy w obu konkursach, a nigdy wcześniej nie udało mu się nawet stanąć na podium zawodów PŚ. Najlepszy z Polaków ponownie był Kamil Stoch, który zajął piąte miejsce. 14. był Maciej Kot, 18. - Dawid Kubacki, 22. - Piotr Żyła, a 25. - Krzysztof Miętus.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.