Supergigant przedstawia: The Very Best of Adam Małysz
Jan Szturc: Nie za bardzo. W sobotę i niedzielę były akurat rozgrywane w Zakopanem międzynarodowe zawody Lotos Grand Prix. Na skoczni był jednak ustawiony telebim. Muszę się przyznać, że moja uwaga była podzielona między konkurs w Sapporo a występy zawodników na Średniej Krokwi. Jestem jednak podwójnie zadowolony, bo Małysz wygrał, a moi zawodnicy zdobyli pięć medali. A po zawodach, jak zwykle, wysłałem Adamowi SMS-a z gratulacjami.
- To były skoki jak marzenie. Odpowiednia prędkość na progu, idealne wybicie, nienaganny lot. Adam przez cały sezon utrzymywał się w bardzo dobrej formie, czasem brakowało mu tylko szczęścia. W Sapporo dla wszystkich były równe warunki i dlatego mógł walczyć o zwycięstwo. Cieszę się z jego złota, tym bardziej że dzięki niemu zapomnimy o tym czwartym miejscu na dużej skoczni. A ono bolało.
- A tak, wierzyłem, że to już tylko formalność. Widziałem, jak Adam cieszył się po pierwszym skoku, jaki był wyluzowany. To był Małysz ze swoich najlepszych lat.
- Tak długo, póki skakanie będzie go cieszyło. Myślę, że do igrzysk w Vancouver Adam dociągnie.
- U każdego sportowca nasilają się przeciążenia organizmu. Skoczkom narciarskim szczególnie dają się we znaki ćwiczenia ze sztangą, a także coraz dalsze lądowania. Odzywa się kręgosłup, stawy kolanowe. Myślę, że nasz sztab szkoleniowy wie, co robić. Jeśli Adam wyrazi gotowość startowania do 2010 r., to w którymś z najbliższych sezonów powinien wyluzować. Nie, żeby go całkiem odpuścić, ale właśnie potraktować luźniej.
- U nas w Beskidach, gdzie wychował się Małysz, ciągle mamy kłopot z obiektami. Od pięciu lat słyszymy w Polskim Związku Narciarskim tylko obiecanki, że będzie lepiej. Brakuje szczególnie skoczni do szkolenia podstawowego. W Beskidach stoją obiekty o przestarzałych profilach. Na dodatek igelit na nich jest sprzed 20 lat. Gdzie indziej w Europie został już dawno wycofany, a u nas nadal na nim trenujemy. Dla młodych zawodników to niebezpieczne, bo narta się go nie trzyma. Moim marzeniem jest 60-metrowa skocznia igelitowa. Najlepiej z wyciągiem, żeby chłopcy nie musieli za każdym razem drałować z nartami pod górę.
- Kilku w rocznikach 1993-94. W tym wieku nie można jednak przesądzać, czy ktoś zostanie mistrzem. Oni muszą dopiero nabrać siły, nauczyć się techniki. Przypominam sobie Adama jako 14-latka. Był słaby fizycznie i wcale nie błyszczał na tle rówieśników. Wystrzelił dopiero później.