Turniej Czterech Skoczni. Austriacki dublet w Bischofshofen

Michael Hayböck pierwszy w Bischofshofen, czyli wreszcie lider Pucharu Świata wygrał jakiś konkurs. I to gdzie! Obok domu zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni Stefana Krafta. - Dla mnie ważniejsze są Wisła i Zakopane - powtarza Kamil Stoch, 15. we wtorek i 10. w Turnieju

Hayböcka po zeskoku niósł Thomas Diethart, Krafta - inni Austriacy, a wokół wiwatowało kilkanaście tysięcy nabzdryngolonych grzanym winem rodaków. Siódmy raz z rzędu Austriacy wygrali najbardziej prestiżowy turniej skoków. Walka tych dwóch - Hayböcka i Krafta - zaczęła się w Oberstdorfie, w pierwszym konkursie, skąd jeden wyjechał jako lider PŚ bez żadnego zwycięstwa, a drugi właśnie tam wygrał swój pierwszy konkurs.

Przez kolejne dni i konkursy Hayböck dalej obywał się bez pierwszego miejsca, a 21-letni Kraft trzymał się czołówki. Do ostatniej bitwy w Bischofshofen przystąpili jako lider i wicelider Turnieju. Któryś z nich musiał wygrać, przewaga nad Słoweńcem Peterem Prevcem była zbyt duża. Ale jednocześnie wydawało się, że po 10 dniach skakania zwycięstwo Kraft ma zapewnione. Jego kolega musiałby oddać skoki lepsze o ponad 20 pkt.

Obaj znają się doskonale - są kumplami, śpią zawsze w jednym pokoju, wyjeżdżają razem na wakacje, emocjonują się piłkarską Ligą Mistrzów. Są młodzi i utalentowani. Kraft - to najmłodszy zwycięzca TCS. Do tej pory rekordzistą był Diethart, zeszłoroczny triumfator, który przy nowym trenerze reprezentacji Heinzie Kuttinie przeżywa ciężkie chwile. To siódme zwycięstwo Austriaków w TCS z rzędu.

Kraft pierwszym skokiem nie błysnął. Prawie 10 pkt odrobił do niego Hayböck. Drugi skok też mu nie wyszedł. Kolejne 7 pkt. odrobił kolega z drużyny. Ale wciąż za mało. Kraft wygrał o 6 pkt! Cztery konkursy i zaważyły niespełna cztery metry!

W chwili, gdy morze Austriaków świętowało swój triumf, po schodach wchodził Stoch - 10. w Turnieju, 15. w Bischofshofen.

Znamy historię Kamila, kontuzji i operacji na początku grudnia. Miał nie startować, miał się pojawić dopiero na konkursy w Polsce w połowie stycznia - w Wiśle i Zakopanem. Ale sensacyjnie zmienił decyzję i w Oberstdorfie stanął na skoczni. Był to szok, nie wahajmy się użyć tego słowa.

Za każdym razem, po każdym z 23 skoków, gdy tylko szczęśliwie lądował, mówił głównie o tym, jak bardzo się cieszy, że w ogóle skacze. Jak na zawodnika o jego kalibrze wyniki nie były imponujące w kategoriach bezwzględnych, natomiast wzbudziły szacunek ze względu na okoliczności startu. Wiadomo, jaka to konkurencja.

W poniedziałek na zeskok w Bischofshofen po raz drugi tego dnia upadł Nicholas Fairall i znieruchomiał. Po badaniach na skoczni karetka odwiozła go do szpitala z obrażeniami kręgosłupa (w Salzburgu przeszedł operację, nie wróci do końca sezonu). We wtorek upadł po raz drugi w tym TCS Simon Ammann. Gdy nieprzytomnego zabierano go z zeskoku do szpitala, krwawił z ust i nosa, kontakt ze światem odzyskał w karetce. Tylko w te dwa dni można się było przekonać, że - by w tym sporcie pozostać zdrowym do końca kariery - skoczek musi być pewny każdej cząstki swojego organizmu. Że go ona nie zawiedzie. Kamil przyjechał na TCS po operacji, nie mając za sobą odpowiedniej liczby testów. Resztę można sobie dopowiedzieć.

Ze Stochem jest wszystko jasne. - Jestem zadowolony z trzech powodów. Miałem możliwość wyskakania się, w każdym konkursie byłem w najlepszej "20" i po trzecie, potrzebowałem startów, aby wejść w rytm. W Bischofshofen machnąłem ręką po lądowaniu, bo stać mnie na lepsze skoki - powiedział Stoch. - A i tak dla mnie ważniejsze konkursy to Wisła i Zakopane.

Zagadką jest natomiast Piotr Żyła. Oddał więcej lepszych skoków w TCS niż Kamil (12 do 10, biorąc pod uwagę tylko te serie, w których obaj brali udział), ale za każdym razem te gorsze przydarzały mu się wtedy, gdy chłopcy pokazują, że są już mężczyznami - w konkursach, a zwłaszcza w drugiej serii. Szczególnie było to widać w Innsbrucku, gdy na pięć wspólnych serii Żyła miał cztery skoki lepsze od Stocha - kolejno w pierwszym treningu, drugim, w kwalifikacjach, pierwszej serii konkursu. Ale w finałowej próbie podwójny mistrz olimpijski oddał jedyny na Bergisel lepszy skok od Piotra i był siódmy w konkursie, a Żyła dopiero 13. To musi go wewnętrznie gryźć, choć robi bardzo dużo, aby widziano go raczej jako naczelnego klauna.

Reszta kadry przeżywa marazm. W zeszłym roku przed konkursami w Wiśle i Zakopanem Polacy byli na trzecim miejscu w Pucharze Narodów, teraz są na dziewiątym z gigantyczną stratą do najlepszych Austriaków - ponad 1700 pkt. Od eksplozji talentu Adama Małysza w 2000 r. Polacy nie zaczęli sezonu gorzej. Argumentem trenerów jest to, że nieobecność lidera odbiła się niekorzystnie na grupie, ale powrót Kamila nie spowodował przełomu. Na loty do Kulm Kruczek wysyła tylko Żyłę i Aleksandra Zniszczoła, rok temu było tam sześciu Polaków.

Wyniki konkursu w Bischofshofen: 1. M. Hayböck (Austria) 288,4 (137,5/136,5); 2. N. Kasai (Japonia) 277,1 (132,5/137,0); 3. S. Kraft (Austria) 271,3 (133,5/132,0); 4. P. Prevc (Słowenia) 271,2 (133,0/134,5); 5. A. Jacobsen (Norwegia) 270,6 (130,5/136,0)... 15. K. Stoch (Polska) 237,9 (126,5/124,5); 31. D. Kubacki (Polska) 109,0 (120,5); 33. P. Żyła (Polska) 107,8 (120,0); 45. B. Kłusek (Polska) 98,1 (115,5); 50. A. Zniszczoł (Polska) 85,8 (109,5). Klasyfikacja końcowa TCS: 1. Kraft 1106,7 pkt; 2. Hayböck 1100,7; 3. Prevc 1077,2; 4. Kasai 1074,8; 5. Jacobsen 1060,1...10. Stoch 1009,4... 19. Żyła 819,4 36. Kubacki 535,8; 37. Zniszczoł 502,0; 60. Kłusek 98,1; 62. Murańka 90,6; 66. Ziobro 66,1. Klasyfikacja generalna PŚ: 1. Hayböck 689 pkt; 2. Kraft 617; 3. Prevc 584; 4. R. Koudelka (Czechy) 576; 5. A. Fannemel (Norwegia) 566... 21. Żyła 143; 24. Stoch 118; 42. Ziobro 23; 45. Kubacki 20; 58. Murańka 10; 60. Zniszczoł 8; 62. Kot 7.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.