Zakopane. Adam Małysz fruwa! Mówi o rekordzie skoczni. Ile wygra konkursów?

- Dynamit jest w nogach, mam nadzieję, że odpali w konkursach - mówił rozentuzjazmowany czwartkowymi skokami Adam Małysz. W kwalifikacjach i na treningach skakał tak, że można się zastanawiać, nie którego dnia, a ile razy wygra na Wielkiej Krokwi. Piątkowy konkurs o 16.30. Kolejne w sobotę i niedzielę.

Tak relacjonowaliśmy kwalifikacje na żywo ?

W serii kwalifikacyjnej Małysz pofrunął na 139 metr. To o półtora metra mniej niż ustanowiony rok temu rekord Wielkiej Krokwi Szwajcara Simona Ammanna.

- Chciałbym go poprawić, będę walczył o pierwsze miejsce - mówił uśmiechnięty od ucha do ucha Małysz.

Takie skoki w konkursach dadzą mu zwycięstwo. Pierwsze od marca 2007 roku, kiedy triumfował w Planicy. Wtedy, dzień po dniu, wygrał trzy kolejne konkursy i zdobył Puchar Świata.

- Powtórka w Zakopanem? Chciałbym, ale byłoby głupie z mojej strony, gdybym dziś złożył taką deklarację. Dynamit w nogach jest - powiedział Małysz, któremu dorównał tylko wicelider PŚ Andreas Kofler. Austriak skoczył o trzy metry mniej. Trzeci w PŚ Simon Ammann uzyskał 127,5 m, a lider Thomas Morgenstern odpuścił skok kwalifikacyjny. Ale nawet, kiedy skakał, przegrał z Adamem obie serie treningowe.

Prawie dziesięciotysięczny tłum spragnionych skoków i wspaniałej zabawy uzbrojonych we flagi oraz trąbki biało-czerwonych kibiców wypełnił stadion nim zapadł zmrok. Treningi zaczynały się o 16, a ludzi - choć trzeba było kupić bilety - było więcej niż na niejednym konkursie Pucharu Świata w Finlandii albo Japonii. Takiego zainteresowania nie było od 2003 roku i pierwszej fali "małyszomanii" w Polsce. Trąby grały w Zakopanem od rana - każdy sezon może być ostatnim w karierze Małysza i kto jeszcze nie widział polskiego konkursu PŚ na żywo, ten nie chciał przegapić tegorocznej szansy. Kto był raz - przyjeżdża pod Tatry, kiedy tylko może.

W tym roku fiesta będzie trwać długo jak nigdy - skoki potrwają aż do niedzieli. Z Małyszem w jednej z głównych ról.

Bo Zakopane niezmiennie kocha Małysza miłością odwzajemnioną.

Ostatni raz Adam stał tu na podium w 2005 roku, kiedy przy trzaskającym mrozie wygrał dwa razy i ze wzruszenia oraz radości aż zatykało go na zeskoku, a łzy kapały po policzkach. Od tamtej pory już takich przeżyć nie było. Wtedy skończyła się jego fantastyczna passa w Zakopanem: w 2003 roku dwa razy był trzeci, w 2004 dwa razy drugi. Po dwóch wygranych w styczniu 2005 roku przez pięć kolejnych lat ani razu nie wdrapał się na podium - nigdy jednak nie stracił wiary w magię Zakopanego. W tym roku los ma się odmienić.

W Tatry przyjeżdżał zawsze szukać formy, a ona zawsze wiernie na niego tutaj czekała. Tak samo jak jego fantastyczni kibice, których nie może się nachwalić. W tym roku jest inaczej pod jednym względem: Adam nie musi szukać formy w Zakopanem, on już ją ma. W piętnastu konkursach sezonu aż sześć razy stał na podium. Nigdy nie udało mu się wygrać, choć dwa razy prowadził po pierwszej serii. Ale wtedy nie oszczędzał go los. Wiatr wiał z tyłu i powodował krótszy lot. Może tylko po to, by wynagrodzić mu wszystko w Zakopanem.

Małysz: Jestem naprawdę mocny, czuję dynamit w nogach

- Gdzie indziej mogłem skakać słabo, a na Wielkiej Krokwi zawsze mi szło. Dzięki dopingowi dostaję tu skrzydeł. To magiczne miejsce - powtarza przed konkursami Małysz. W tym roku magia nic nie straciła na aktualności.

Jeszcze w środę Zakopane było szare i ponure, zimy nie było widać. Asfalt był czarny, śniegu na lekarstwo, tylko chmury i kapiący z nieba deszcz. Aura nie chciała jednak nikomu zepsuć fantastycznego święta, jakim są skoki narciarskie. Od czwartkowego ranka sypał śnieg i był mróz. Dla skoczków najważniejsze jednak było, że o odległości nie decydował wiatr. Warunki mają się nie zmienić przez kolejne dni.

8.14MB

Jest szansa, że Małysz zacznie odrabiać straty do lidera PŚ, Thomasa Morgensterna. Ale celem na Zakopane jest awans w klasyfikacji generalnej. Na razie Małysz jest czwarty - do trzeciego Ammanna traci 58 punktów, a do wicelidera Koflera 76.

- Chodzi o to, by za miesiąc na mistrzostwach świata być jak najbliżej Morgensterna i na najważniejszej imprezie sezonu skakać w takich samych warunkach jak on - tłumaczy Małysz, który ma o 528 punktów mniej niż Austriak. Różnica w dyspozycji obu nie jest tak duża jak dystans do 25-letniego Austriaka, który jak większość skoczków uwielbia skakać w Polsce ze względu na niepowtarzalną atmosferę i doping dla wszystkich. Ale na Wielkiej Krokwi, w przeciwieństwie do Małysza, mistrz olimpijski z Turynu nie wygrał nigdy. Trzy razy był trzeci, raz drugi.

W sobotnim konkursie wystąpi jedenastu Polaków, kwalifikacji nie przebrnął tylko Jan Ziobro.

Wyniki kwalifikacji:

1. Michael Uhrmann (129 m)

2. Kamil Stoch (126,5 m)

Pozostali Polacy:

6. Piotr Żyła (126,5 m)

9. Stefan Hula (124,5 m)

27. Krzysztof Miętus (124,5 m)

29. Tomasz Byrt (125,5 m)

31. Maciej Kot (123 m)

35. Marcin Bachleda (120 m)

36. Rafał Śliż (119,5 m)

37. Klemans Murańka (120,5 m)

38. Dawid Kubacki (120 m)

45. Jan Ziobro (115,5 m)

Poza rywalizacją:

Adam Małysz (139 m)

Andreas Kofler (136 m)

38

tyle zwycięstw w PŚ ma Małysz, więcej (46) tylko Fin Matti Nykaenen. Ostatni raz konkurs PŚ Polak wygrał w marcu 2007 roku w Planicy

89

tyle razy na podium PŚ stał Małysz, więcej (108) tylko Fin Janne Ahonen

Szusowanie alternatywne

Więcej o:
Copyright © Agora SA