Skoki narciarskie. Małysz: Jadę po złoto

- Jadę walczyć o złoty medal - deklaruje Adam Małysz, który w grudniu skończył 33 lata. Identycznie mówił przed ubiegłorocznymi igrzyskami w Vancouver, skąd przywiózł dwa tytuły wicemistrza olimpijskiego.

Może będą to jego ostatnie, dziewiąte, mistrzostwa świata? W Oslo ogłosi, czy w następnym sezonie zostaje na skoczni, czy też po 17 latach w Pucharze Świata odkłada narty. - Zawsze chciałem skończyć karierę, będąc na szczycie, nie interesują mnie miejsca 20. albo 30. - powtarza od lat.

Nie ma na świecie drugiej skoczni tak sprzyjającej Małyszowi jak stara Holmenkollen. To na niej wszystko się dla naszego wybitnego skoczka zaczęło.

Prawie 15 lat temu, w marcu 1996 roku, trzy miesiące po osiągnięciu pełnoletności wygrał pierwszy konkurs Pucharu Świata. Wyprzedził wtedy m.in. kończącego karierę swojego wielkiego idola Niemca Jensa Weissfloga oraz późniejszego trenera polskiej kadry Austriaka Heinza Kuttina. Adam wygrywał w Oslo jeszcze cztery razy i norweskie media nazywały go "królem starej Holmenkollen". W swoim magicznym Zakopanem, pod Wielką Krokwią, na najwyższym podium stawał "tylko" cztery razy.

Pięknie więc by się ułożyło, gdyby w Oslo - na oddanej do użytku w marcu skoczni - skończył ze złotym medalem na szyi. W ubiegłym roku na inaugurację wybudowanej od podstaw z betonu i stali najbardziej nowoczesnej skoczni świata był drugi - za Simonem Ammannem. - Nowa skocznia pasuje mi nie gorzej niż stara - uśmiecha się Małysz, który jest tak nieprzewidywalny jak dyscyplina, którą uprawia, i wszystko, czyli kontynuowanie kariery, może się wydarzyć.

Bo sukcesy go napędzają, a nie rozleniwiają. Nigdy nie jest nasycony medalami, zawsze ma przed sobą cel, który realizuje z determinacją. Nie był zawodnikiem jednego skoku czy tylko jednej imprezy.

Pierwsze medale MŚ - srebrny i złoty - zdobył w 2001 roku w skutym lodem i mrozem fińskim Lahti. Było to półtora miesiąca po wygraniu Turnieju Czterech Skoczni, kiedy w kraju eksplodowała małyszomania. W Finlandii, na dużej skoczni, przegrał z Niemcem Martinem Schmittem i bardzo przeżył tamten konkurs. Zdawał sobie sprawę, że wielki faworyt zawiódł oczekiwania milionów kibiców. Sam też oczekiwał więcej, dlatego noc po zawodach była bezsenna. Na średniej skoczni wziął rewanż nad wielkim rywalem z Niemiec i znokautował wszystkich skokiem w drugiej serii - po pierwszej był trzeci.

Dwa lata później został królem Predazzo. Wygrał oba konkursy, w obu lądował wtedy dalej, niż wynosił rekord obiektu. Został czwartym w historii MŚ skoczkiem, który na jednej imprezie zdobył oba złote medale. Wcześniej dokonali tego Norweg Bjorn Wirkola w 1966 roku w Oslo, reprezentant ZSRR Grigorij Napałkow w 1970 roku w Wysokich Tatrach oraz Niemiec Hans-Georg Aschenbach w 1974 roku w Falun. Wtedy MŚ rozgrywane były co cztery lata, rywalizacja co dwa lata rozpoczęła się w 1995 roku.

Na czwarty i ostatni jak dotąd medal Adam czekał do 2007 roku. W japońskim Sapporo niemal powtórzyła się historia z Lahti. Pojechał tam jako wielki faworyt, osiągnął szczyt formy i jeszcze dzień przed konkursem na dużej skoczni skakał jak nakręcony. W dniu zawodów zawiódł, podium dosłownie uciekło mu spod nóg. Zajął czwarte miejsce, nastrój miał podły i noc znowu była bezsenna. Na rewanż musiał czekać prawie tydzień. Na skoczni normalnej, kiedyś zwanej małą, rozniósł rywali w proch. Po pierwszej serii nad drugim zawodnikiem miał taką przewagę jak drugi nad... 21. Później wysłuchał Mazurka Dąbrowskiego.

Starty w Oberstdorfie (2005) i Libercu (2009) były nieudane. Forma odpłynęła, skoki męczyły, zamiast cieszyć, ale Małysz się nie poddał. Pokazał, że siłę i motywację potrafi też czerpać z porażek. Po MŚ w Niemczech było złoto w Japonii. Teraz w Norwegii nadszedł czas zatrzeć złe wrażenie z Czech.

W konkursach indywidualnych MŚ Małysz wywalczył dotąd pięć medali - nikomu nie udało się więcej. Jest w takiej formie, że trudno sobie wyobrazić, by z Oslo wrócił z pustymi rękami.

6

tyle tytułów mistrza świata zdobył Austriak Wolfgang Loitzl. Pięć w drużynie, jeden indywidualnie

10

tyle medali MŚ zdobył Fin Janne Ahonen. Pięć złotych (trzy w drużynie, dwa indywidualnie), trzy srebrne (drużynowo) i dwa brązowe (indywidualnie)

4

Adam Małysz jest jedynym skoczkiem, który zdobył tyle indywidualnych tytułów mistrza świata. Legendarny Norweg Birger Ruud wywalczył trzy złote medale MŚ

Puchar Świata dla Kowalczyk ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.