Adam Małysz znów wielki. Na szczęście spotkał Lepistoe...

Kilka lat temu wydawało się, że Małysz zsunie się w przeciętność. Na szczęście spotkał Hannu Lepistö... - komentują z Whistler specjalni wysłannicy Sport.pl Robert Błoński i Jakub Ciastoń.

"JEEEEEST MEDAL!!" - czytaj relację Z Czuba ?

Gdy w 2001 roku wybuchła małyszomania, ten ogień był nie do opanowania. Skoczek z Wisły dostarczał kibicom wzruszeń, jakich nie znali. Polacy zniechęceni ponurymi latami klęsk sportu i braku sportowych bohaterów zjeżdżali tłumnie do Zakopanego niezależnie od jego formy. Albo fetowali triumfy Małysza, albo wspierali go w trudnych chwilach, by przezwyciężył kryzys.

Przez dekadę Małysz wygrał tyle turniejów, że z czystym sumieniem mógł skończyć karierę. Parę razy był temu bliski, wielu wręcz spodziewało się, że rzuci narty. Uzbierał cztery tytuły mistrza świata, cztery Puchary Świata, srebro oraz brąz igrzysk w Salt Lake City, 38 wygranych konkursów PŚ. Miał też sławę, uwielbienie narodu, nieśmiertelność w historii nie tylko skoków narciarskich, ale sportu w ogóle. I pieniądze.

Jednak wielcy mistrzowie nie odchodzą, dopóki nie wedrą się na absolutny szczyt. A tym jest w skokach olimpijskie złoto. Małysz obsesyjnie go pragnął, zwłaszcza że przegrał w Salt Lake City, gdzie był murowanym faworytem. Srebro i brąz smakowały gorzko.

Kilka lat później wydawało się, że Małysz zsunie się w przeciętność. Na szczęście spotkał Hannu Lepistö. Zawodnicy flegmatycznego, 64-letniego dziś Fina - zwanego przez naszych skoczków "dziadkiem" - zdobyli ponad 60 medali MŚ i igrzysk. Lepistö odmienił karierę Polaka, który zaufał mu bezgranicznie. Skutek był fantastyczny. Trzy lata temu Małysz odzyskał mistrzostwo i Puchar Świata.

Gdy po rozstaniu znów się zagubił, natychmiast zadzwonił do Fina. Lepistö to jedyny fachowiec, o którym Małysz myśli, że wie o skokach jeszcze więcej niż on sam.

Fin nie mógł się mylić, gdy mówił w czwartek: - Forma Adama jest taka, jak miała być właśnie w tym momencie.

Małysz nie załamał się, gdy we wrześniu stracił kilka tygodni wskutek kontuzji. Uspokoił go Lepistö. Powtarzał: "Wszystko nadrobimy, może na początku będzie gorzej, ale na igrzyska forma przyjdzie".

W tym sezonie jego zawodnik tylko dwukrotnie wskoczył na podium PŚ. Raz był trzeci, raz drugi. Te miejsca nie gwarantowały złota, ale liczyło się co innego. Forma stale rosła, Małysz lądował coraz dalej.

Innym polskim sportowcom - choćby nawet bardziej utytułowanym, jak Irena Szewińska - trudno będzie mierzyć się z legendą Małysza. Bo za nikim nie szło takie uwielbienie tłumów.

Super-blog Vancouver - najciekawsze wpisy dziennikarzy i korespondentów Sport.pl prosto z igrzysk ?

Galeria z konkursu na normalnej skoczni. Żeby obejrzeć kliknij zdjęcie

 

Vancouver 2010 na Sport.pl

Na portalu Sport.pl codziennie od godz. 17 relacje Z Czuba i na żywo, całą dobę relacje prosto z Kanady od naszych specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A o godz. 9 rano w Radiu TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola - oraz stream wideo live w naszym portalu.

Zespół Sport.pl przygotowuje też "Gazetę olimpijską" - codziennie do kupienia z "Gazetą Wyborczą".

Specjalny serwis o Igrzyskach w Vancouver 2010 ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.