Z życiorysu dwukrotnego medalisty olimpijskiego

Już pierwszemu zwycięstwu w karierze towarzyszyły cuda. W odległym Kuwejcie wielbłądzica, która zaginęła podczas wojny w Zatoce Perskiej, powróciła do domu.

Z życiorysu dwukrotnego medalisty olimpijskiego

Już pierwszemu zwycięstwu w karierze towarzyszyły cuda. W odległym Kuwejcie wielbłądzica, która zaginęła podczas wojny w Zatoce Perskiej, powróciła do domu.

Narodziny bez echa

Adam Małysz pojawił się na świecie 3 grudnia 1977 roku. Śnieżna zima, która "zapanowała w całym kraju", zaskoczyła drogowców. "Przegląd Sportowy" proponował aktywne spędzanie weekendu: "można grupowo, można w pojedynkę, ale najlepiej w rodzinnym gronie". "W Zakopanem wszystkie drogi prowadziły na Gubałówkę", bo wyciąg na Kasprowy Wierch znów był nieczynny - ubolewało "Życie Warszawy". Polska emocjonowała się zmaganiami piłkarzy "Legia - Wisła na zakończenie tej ostatniej niedzieli" - donosił "Przegląd Sportowy".

Narodziny najlepszego polskiego skoczka przeszły bez echa. Szerokim i głośnym echem na całym świecie natomiast odbiła się wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka we Włoszech i Watykanie.

"Obecna wizyta odbyła się w warunkach wielkiej aktywności państw socjalistycznych na arenie międzynarodowej, które podejmują wciąż nowe wysiłki dla utrwalenia procesu odprężenia" - meldował komentator agencji TASS. O wizycie Edwarda Gierka donosiły centralne dzienniki NRD oraz prasa rumuńska, jugosłowiańska i węgierska. W kraju świętowano Barbórkę - Edward Gierek niemalże prosto z samolotu pognał na Śląsk, by gratulować górnikom pracy w "narodowym przemyśle wydobywczym". Wielki sukces odniosły również zakłady chemiczne w Policach "3 bm wyprodukowano w Policach czteromilionową tonę nawozów sztucznych" - informowało na pierwszej stronie "Życie Warszawy".

26 grudnia, gdy mały Adam Małysz kończył drugi tydzień życia, jego obecny trener Apoloniusz Tajner zajął 3. miejsce w zawodach skoczków w Zakopanem. Rodzina Tajnerów rozbiła konkurencję w puch - pierwszy był Józef Tajner, drugi Tadeusz - również Tajner. "Życie Warszawy" martwiło się kondycją polskich skoków. "Trzeba za wszelką cenę utrzymać kontakt z czołówką światową i nowościami, bo kto raz wypadnie z tego peletonu, zwykle nieszybko do niego dołącza".

Pierwszy skok, pierwszy dzień w szkole, pierwsze zwycięstwo

Jeszcze w zerówce Adam oddał pierwszy skok - w locie spadły mu buty i lądował w skarpetkach. Podziwiał też zwycięstwo Jensa Weissfloga w Sarajewie. Niemiec pozostał już idolem Małysza. Zimą Adam śledził wyczyny mistrza na Turnieju Czterech Skoczni. W Polsce "zaniepokojenie stanem przygotowań do przyszłorocznych mistrzostw świata wyraził prezes Polskiego Związku Narciarskiego płk Lech Bafia". Trener skoczków Lech Nadarkiewicz nie był zadowolony z podopiecznych. "Z powodu niezrealizowania planów szkoleniowych polscy skoczkowie nie pojadą na zawody pucharowe do Kanady i USA" - informowało "Życie Warszawy".

1 września 1984 r. wypadł w sobotę i wtedy też odbyło się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Nikt nie ukrywał przed naszym skoczkiem, że szkoła nie jest przyjemnym przeżyciem: "te 200 dni trzeba maksymalnie wykorzystać na realizację programu, który - co tu ukrywać - jest obszerny i wcale niełatwy". Wciąż wyczuwalne było zagrożenie z Zachodu: "Najnowszy wybryk militarystów z Bundeswehry wywołał uzasadnione oburzenie niemieckiej opinii publicznej". Pociechą było to, że w szkolnych ławach zasiadło z Adamem "636 tys. siedmiolatków". Obiecująco zapowiadała się też współpraca polsko-wietnamska. "Z roboczą wizytą udali się do Wietnamskiej Republiki Ludowej przedstawiciele Polskiego Związku Kompozytorów. W Hanoi doszło do podpisania umowy o współpracy kompozytorów z Polski i Wietnamu". 26 września było nas, kibiców Adama, już 37 mln - "na świat przyszedł 37-milionowy obywatel PRL".

W 1987 roku Adam po raz pierwszy skoczył na igelicie. Na skoki do Niemiec zabrał go ojciec. Trening w Polsce, na śniegu, też był możliwy: "Przymrozki w górach 14 sierpnia. Jedyną rozrywką zbieranie jagód i grzybów" - odstraszało od urlopów "Życie Warszawy". Po raz pierwszy też mógł dowiedzieć się, czym jest sława: "O rozmowę z panem zabiegam od ponad 2 miesięcy. Trudno się do pana dostać. Nie dlatego, że drzwi zamknięte, ale że ciągle gdzieś pan jest. To w telewizji, to za granicą, to na spotkaniu, to udziela pan wywiadu włoskiemu korespondentowi" - tym razem nie chodziło jeszcze o Adama, lecz o pierwszego sekretarza Mieczysława Rakowskiego - i jak ciężkie może być życie olimpijczyków: "Wieści, że nasza ekipa olimpijska, chcąc dotrzeć do Calgary, będzie musiała pokonać wpław Atlantyk, okazały się grubo przesadzone".

Przejście z podstawówki do szkoły zawodowej zbiegło się w czasie ze zmianą stylu z klasycznego na V. Świat także się zmieniał - rozpadł się Związek Radziecki.

Droga do sukcesów była wyboista. Karierę Małysza mogli złamać sędziowie - gdy zamiast drugiego miejsca omyłkowo przyznano mu czwarte, 16-letni Adam zabrał narty i uciekł ze skoczni. Pomyłkę wykryto, ale drugi stopień podium pozostał pusty.

Pierwsze pucharowe zwycięstwo Małysz odniósł 17 marca 1996 roku w Holmenkollen w Norwegii. Sukcesowi towarzyszyły cuda. W odległym Kuwejcie "wielbłądzica, która zaginęła pięć lat temu podczas wojny w Zatoce Perskiej, powróciła do domu. Jest zdrowa, a w dodatku spodziewa się potomstwa. Uradowany właściciel powrót wiernej podopiecznej uczcił napisaniem poematu" - informowała "Gazeta". Teraz poematy powstają na cześć Adama. Sześć lat temu Adam Małysz mógł się jeszcze cieszyć spokojnym życiem. Kibice nie byli nawet pewni, gdzie mieszka. - W transmisjach ciągle mówią, że Małysz jest z Zakopanego - denerwował się jeden z mieszkańców Wisły.

Zaręczyny, matura, ślub

1997 rok przyniósł zasadnicze zmiany w życiu Adama. W styczniu zaręczył się z koleżanką z podstawówki Izabelą Polok. Przyszła pani Małysz przygotowywała się do studniówki, gdy gruchnęła sensacyjna wiadomość, że "Stowarzyszenie Autorów ZAiKS domaga się od organizatorów studniówek, szkolnych dyskotek, zabaw walentynkowych i andrzejkowych tantiem autorskich za muzykę odtwarzaną lub graną na żywo na tych imprezach". ZAiKS groził karami finansowymi, ale impreza w Wiśle odbyła się bez przeszkód. W maju Izabela zdaje maturę. 17 czerwca, gdy "Gazeta" informuje o małym skoku inflacji, Adam i Izabela wykonują wielki skok w życie. Już dzień po ślubie młoda para rusza do Chorwacji. Miesiąc miodowy Adam wykorzystuje również sportowo - nieprzypadkowo nad Adriatykiem trenują skoczkowie pod okiem trenera Mikeski. Inny as przestworzy przeżywał akurat ciężkie chwile. Andreas Goldberger przyznał się do zażywania kokainy. Austriacki związek zdyskwalifikował go, a "Goldi" oświadczył, że nie chce już startować w barwach Austrii.

Sukcesy, sukcesy

Dalszy ciąg historii naszego mistrza prawie każdy kibic zna na wyrywki. Trzy lata o Małyszu było cicho. Słabe wyniki, prasa drwiła: "Żona to dla skoczka minus pięć metrów w każdym skoku. Dziecko - kolejne pięć. Tak skacze właśnie Małysz". Nagły przełom nastąpił w 2000 roku. Adam zaczął wygrywać. "Gazeta" miała dobre przeczucia przed Turniejem Czterech Skoczni: "Należy go pić z wysmukłych kieliszków, które pozwalają obserwować unoszące się bąbelki i poczuć jego aromat. Strzelanie korkiem w restauracji uchodzi za nieeleganckie, chyba że na specjalne życzenie klienta. Co innego strzelanie na wiwat" - czyli szampańskie ABC. I wiwatowano po sukcesie Małysza w Ga-Pa.

Szampany strzelały także 23 lutego 2001 roku, gdy zdobywał mistrzostwo świata na średniej skoczni w Lahti. Nie wszyscy jednak entuzjazmowali się skokami Polaka. Np. poseł Gabriel Janowski "jedenasty dzień okupował gabinet ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego". Politycy co prawda zajmowali się skokami, ale niekoniecznie narciarskimi - "skok na platformę" wykonała jedna z partii, gdy Adam Małysz odbierał w Planicy Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata. Nawet "w Paryżu, na placu przed ratuszem ludzie tańczą, śpiewają" - głównym powodem było co prawda zwycięstwo lewicy w wyborach samorządowych, ale nastrój radości udzielał się wszystkim.

9 września Adam Małysz świętował kolejny sukces - zwycięstwo w letnim Grand Prix. - Radujcie się wszyscy ludzie ziemscy, bo przybyli tu goście nieziemscy - w Zielonej Górze witano tak jednak nie Adama Małysza, lecz bożka Bachusa, który na dziesięć dni objął władzę w mieście.

Olimpijski sezon zaczął się zgodnie z planem. Adam wygrywał wszystko, co było do wygrania, radując kibiców, którzy dla mistrza byli w stanie znieść wszystko. "Z dwoma guzami na głowie pod skocznią stał też Maciek - student fizyki z Jyvaeaskylae. W czwartek szedł do kolegi, żeby pochwalić się zrobioną właśnie biało-czerwoną flagą. Kiedy z dumą nią machał, napadło go siedmiu Finów".

I potem przyszedł kryzys. Niespodziewana obniżka formy podczas Turnieju Czterech Skoczni. Co się stało? "Czy to symptom kajakarzy?" - zastanawialiśmy się w "Gazecie". Dopiero w Zakopanem potwierdziło się, że "Małysz to nie Ga-Pa". Wygrał na polskiej ziemi i przywrócił nadzieję na olimpijski medal. Brąz był już w sobotę.

"Czy on nie jest wspaniały?" - już na początku sezonu wołał w Kuopio spiker przed skokami Adama Małysza. I Polak był wspaniały. Tak jak wczoraj i w niedzielę.

Adam Banaszkiewicz

Copyright © Agora SA