Hannu Lepistö: Adam Małysz znów może być wielki

- Małysz to wciąż jeden z najlepszych skoczków na świecie. Zdarzało mu się przerywać sezon, by dzięki treningom w spokoju wrócić do formy. Gdybym nie wierzył, że i tym razem stać go na taki powrót, nie podejmowałbym tego wyzwania - mówi Sport.pl i Gazecie Wyborczej fiński trener Hannu Lepistö

Małysz bez nart w Lahti ?

Adam Małysz, który z powodu słabych występów wycofał się z Turnieju Czterech Skoczni (nie wystartował w ostatnim konkursie w Bischofshofen), po rozmowach z trenerem Łukaszem Kruczkiem i zarządem Polskiego Związku Narciarskiego dostał zgodę na treningi w Lahti pod okiem byłego trenera polskiej kadry. Za wszelką cenę chce bowiem odzyskać formę przed konkursami w Zakopanem i MŚ w Libercu. Ufa Lepistö, bo to właśnie z Finem, który pracował z Polakami od 2006 do 2008 roku, sięgnął czwarty raz w karierze po Kryształową Kulę i mistrzostwo świata.

- Adam to wciąż jeden z najlepszych skoczków, tylko nie skacze na swoim poziomie. Ze smutkiem obserwowałem w telewizji jego występy. Ale zupełnie nie spodziewałem się od niego telefonu z prośbą o pomoc. Po rozstaniu z polską kadrą nie sądziłem, że jeszcze kiedyś będę współpracował z Polakami. Ale oczywiście powiedziałem mu "tak", no bo jakże mógłbym odmówić pomocy? To wielkie wyzwanie. Zastrzegłem tylko, że nie mogę dać żadnych gwarancji, iż wszystko uda się naprawić i wyprowadzić go z dołka. Ale możemy wspólnie przeanalizować, gdzie tkwi problem, i spróbować zaradzić - mówi Lepistö.

Przed nimi tydzień pracy. Pierwszego dnia niewiele z niej wynikło, ponieważ polski skoczek dotarł do Lahti bez nart, które utknęły na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. - Warunki w Lahti mamy dobre. Ucichł wiatr, który wczoraj wiał tak silnie, że nie dałoby się skakać. Jest tylko bardzo zimno. Niestety, na razie nie mogłem z bliska przyjrzeć się skokom Adama, bo bez nart nie da rady. Wielka szkoda tego dnia, bo mamy tylko tydzień. Kiedy już dotrą narty, będziemy się starali wykorzystać każdą minutę - mówi Fin.

Lepistö dodaje, że przyczynę słabej formy Polaka będzie się starał odkryć za pomocą specjalnych testów opracowanych przez fińskiego biomechanika profesora Miki Virmavirty. - Współpracuję z nim od wielu lat, pomógł już niejednemu wielkiemu skoczkowi z Finlandii czy Norwegii. Bo taki dołek, w jakim znalazł się Małysz, to w skokach narciarskich nic nowego. Wpadali w nie najwięksi, tylko każdy potrzebował innego okresu na powrót do wielkości. Jednym wystarczył tydzień. A Martin Schmitt, który tak świetnie spisywał się właśnie w Turnieju Czterech Skoczni, potrzebował na to aż pięciu lat. Przypadek Niemca jest jednak szczególny, bo borykał się z urazami kolan, miał kilka operacji - mówi odkrywca talentu Matti Nykaenena i Janne Ahonena.

Małysz podobnie jak Ahonen wiele razy przerywał sezon, by dzięki treningom wrócić do formy. - Uważam, że Polak nie jest jeszcze ani za stary, ani wypalony. Spokojnie może skakać na najwyższym poziomie jeszcze przez dwa, trzy lata - zapewnia Lepistö. - Nie gwarantuję jednak, że wszystko da się odmienić w tydzień. Skoki są nieprzewidywalne, czasem wystarczy poprawić jeden element i po problemie. Jak inaczej wytłumaczyć eksplozję talentu Wolfganga Loitzla, triumfatora Turnieju Czterech Skoczni? Znałem go z czasów pracy z austriacką kadrą i wiedziałem, że drzemie w nim wielki potencjał. Zawsze czegoś mu brakowało. Nie wiem, co sprawiło, że wszystkie elementy zgrały się właśnie teraz - przyznaje Fin.

Lepistö zastrzega, że jego ponowna współpraca z Małyszem nie oznacza, że za chwilę znów obejmie polską kadrę. Ale nie wyklucza takiej możliwości. - W tej chwili w ogóle nie myślę o przyszłości. Najważniejsze jest przywrócenie Adama do formy. To, że PZPN nie przedłużył ze mną kontraktu, było rozczarowaniem, ale nie żywię do nikogo urazy. I świetne wspominam swoje relacje z polskimi zawodnikami. Ale teraz koncentruję się wyłącznie na Adamie, nic więcej się nie liczy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA