Harrachov: Dwie wygrane Małysza!

Adam Małysz wygrał konkursy PŚ na mamucim obiekcie w Harrachovie. W sobotę uzyskał 206,5, a w niedzielę 212 m. ?Just fly Adam? napisali kibice na jednym z transparentów. I Małysz latał. W wielkim stylu wygrał sobotni i niedzielny konkurs PŚ w Harrachovie. Wynikiem 212 m ustanowił rekord Polski. Korespondencja Roberta Błońskiego.

Harrachov: Dwie wygrane Małysza!

Adam Małysz wygrał konkursy PŚ na mamucim obiekcie w Harrachovie. W sobotę uzyskał 206,5, a w niedzielę 212 m. "Just fly Adam" napisali kibice na jednym z transparentów. I Małysz latał. W wielkim stylu wygrał sobotni i niedzielny konkurs PŚ w Harrachovie. Wynikiem 212 m ustanowił rekord Polski. Korespondencja Roberta Błońskiego.

To były polskie dni w tym małym, czeskim miasteczku. W sobotę i niedzielę na przejściu granicznym w Jakuszycach na wjazd do Czech trzeba było czekać trzy godziny. Jeszcze dłużej stało się przy wyjeździe.

Na skoczni i wokół niej kilka tysięcy kibiców z przeróżnymi transparentami, flagami, pomalowanymi policzkami i włosami. "Małysz polskim Batmanem skoczni" - napisali kibice z Bronowa. - To śmieszne skojarzenie, ale trafne. Batman też latał - mówił Małysz po zawodach.

Niestety, nie wszyscy polscy kibice potrafili się zachować. W pewnym momencie kilku z nich omal nie znalazło się na zeskoku, miejscu, gdzie lądują zawodnicy. Zawody przerwano na kilka minut.

Wielkie rzeczy zaczęły dziać się już podczas serii próbnej. Robert Mateja pofrunął na odległość 201,5 m. To był rekord Polski i pierwszy w historii skok Polaka poza granicę 200 m. - Jestem dumny - powiedział Mateja, którego poprzedni rekord życiowy wynosił 186 m. - Wszyscy liczyliśmy, że to Adam skoczy ponad 200 m. Ja sam siebie zaskoczyłem, ale po nieudanym Turnieju Czterech Skoczni postanowiłem się zmobilizować, wziąć w garść. Czy śnią mi się tak dalekie skoki? Oczywiście, we śnie często latam, ale chyba nigdy nie wylądowałem tak daleko. Dobrze, że udało się na jawie.

W konkursach Mateja poleciał bliżej. Ale i tak zajął znakomite dziewiąte miejsce. W ogóle polscy skoczkowie nie zawiedli. Punkty w PŚ zdobył Łukasz Kruczek, do trzydziestki zakwalifikował się także Wojciech Skupień. Ten ostatni nie był jednak zadowolony z siebie. - Przespałem na progu, za późno się odbiłem - powiedział. - Liczyłem na miejsce w piętnastce.

Trzeci od końca, z numerem 49, skakał Małysz. To był jego debiut na mamucie w Harrachovie. Oddał tam tylko jeden skok, w serii próbnej. W konkursie poszybował na odległość 206 m. O dwa i pół metra poprawił rekord obiektu. Radość Polaka i kibiców nie trwała długo. Skaczący po Małyszu Fin Janne Ahonen wylądował dokładnie w tym samym miejscu co Polak.

W drugiej serii Ahonen kompletnie zepsuł skok. Małysz osiągnął 194,5 m i z przewagą prawie 30 punktów wygrał trzeci z kolei konkurs PŚ.

W niedzielę konkurs był bardziej emocjonujący. Matti Hautamaeki, Sven Hannawald i Risto Jussilainen (rekord skoczni, 212,5 m) lądowali poza granicą bezpieczeństwa wynoszącą 203 m. - To Małysz przeskoczy skocznię - przewidywali kibice. Sędziowie zdecydowali się nie anulować wyników pierwszej serii. Małysz skakał jako przedostatni. Zniosło go na lewą stronę. Lądował na grudkach ziemi i choinkach. Ale ustał skok. 212 m i wspaniałe noty za styl dały mu prowadzenie z przewagą pięciu punktów. - Zniosło mnie i trochę się bałem - powiedział później Małysz. - Ale to, że nie poleciałem prosto, miało też swoje dobre strony. Widziałem linie i dlatego starałem się być w powietrzu jak najdłużej. Gdybym leciał prosto, nie widziałbym linii i być może ze strachu lądowałbym szybciej.

W drugiej serii nikt nie był w stanie zagrozić Polakowi. Rywale popsuli skoki, a Małyszowi 194,5 m dało zwycięstwo. Mateja znowu był dziewiąty, a Skupień 27. Kruczek zajął 33. lokatę. - Aaaa tam - jęknął tylko Skupień pytany o swoje skoki. - Za bardzo poszedłem do przodu na progu. Przeceniłem swoje siły. Nogi mi nie chodzą, muszę jeszcze potrenować.

Najdłuższy skok w drugiej serii oddał Schmitt i awansował z ósmego na trzecie miejsce. Niemcowi towarzyszył pomruk niechęci polskich kibiców i gwizdy. - Atmosfera była, jak na stadionie piłkarskim - powiedział po zawodach lider PŚ. - Czułem się, jak na meczu dwóch drużyn, z tym że ja byłem drużyną gości, niezbyt lubianą przez miejscowych. Nie ma to nic wspólnego ze skokami. Ale reakcje kibiców nie mają wpływu na moje skoki. Choć oczywiście mogliby być trochę bardziej przyjaźni.

Moment dekoracji i przejście Małysza na konferencję prasową odbyło się w atmosferze szaleństwa. Polski skoczek usłyszał wszystkie możliwe komplementy. Odśpiewano mu "sto lat", hymn, każdy chciał go dotknąć, zatrzymać, zrobić zdjęcie. Gdyby nie fizjolog Jerzy Zołądź, który był cieniem Małysza i pełnił rolę jego ochroniarza, polski skoczek zostałby stratowany. Szczęśliwie jednak udało mu się wrócić do hotelu.

We wtorek Skupień, Mateja i Małysz oraz trener Tajner lecą na zawody PŚ do Salt Lake City.

Dla Gazety Apoloniusz Tajner, trener polskich skoczków

Poziom skoków Adama jest fantastyczny. Wręcz cudowny. Wygrywa z rywalami z ogromną przewagą. Nawet jeśli popełnia drobne błędy, tak jak w niedzielnej serii próbnej, potrafi to skorygować, naprawić. On już nie psuje skoków. Zaimponował mi tym, że w niedzielę wytrzymał ciśnienie po wspaniałych skokach Jussilainena i Hannawalda. Po tym, jak kilku zawodników przeskoczyło "jury distance", czyli 203 m, zastanawialiśmy się z Piotrkiem Fijasem, czy robimy raban. Na szczęście wiatr się uciszył i zdecydowaliśmy się nie interweniować. Dobrze, że serii nie anulowano.

Zadowolony jestem z dwóch dziewiątych miejsc Roberta Matei. Ale jemu brakuje jeszcze stabilizacji. Ma jednak więcej skoków dobrych niż tych zepsutych. Możliwości ma jednak większe. Stać go na jeszcze lepsze skoki.

Wojtek Skupień nie mógł poradzić sobie z progiem. Był długi najazd i on za wcześnie zaczynał wychodzić w powietrze. Potem go nie niosło.

Łukasza Kruczka zabraliśmy na jego własną prośbę. On się z nami nie przygotowywał i wziąłem go na jego odpowiedzialność. Ale skakał przyzwoicie.

Pavel Mikeska, były trener polskich skoczków

Ja wiedziałem, że Adam będzie tak skakał i wygrywał. Nie miałem jednak tyle czasu, spokoju i tak przychylnej prasy, jak ma trener Tajner. Ja przecież nie przeszkadzałem Adamowi. On miał wtedy swoje problemy, ożenił się, urodziło mu się dziecko i skoki nie były mu w głowie.

Teraz widać, że jest znakomicie przygotowany fizycznie. A jak z kondycją jest wszystko w porządku, to i technika jest, i odległości oraz wyniki. Ja mam dobre układy z polską ekipą, byłem u nich w hotelu. Nie jest i nie było tak, że siedziałem przed telewizorem i cieszyłem się z niepowodzeń Polaków. Dla Adama przyszedł moment wielkiej formy. Tak niedawno było ze Schmittem, wcześniej Ahonenem czy Funakim. Wygrywali konkurs za konkursem i nikt nie był w stanie im zagrozić. Teraz Adam jest tym, który psuje humor wszystkim pozostałym. Nie mam pojęcia, ile czasu może utrzymać te dyspozycje. Oby jak najdłużej.

Jestem bardzo rozczarowany polskimi kibicami. Nie wolno się tak zachowywać. Co to za gwizdy? Na początku lutego będą konkursy w niemieckim Willingen, przyjdzie 60 tys. kibiców i wygwiżdże Adama. Komu to jest potrzebne?

Na plakatach przeczytane

"Małysz polskim Batmanem skoczni, Bronów"; "Adam-netoperek (po czesku Batman)", "The king in the air", "Małysz radością narodu", "Adam to znaczy pierwszy".

Numer dziesięć i jedenaście

To było 10. i 11. zwycięstwo Polaka w Pucharze Świata. Przed Małyszem (siedem wygranych turniejów) triumfowali: trzy razy Piotr Fijas (Liberec, Zakopane, Grenoble) i raz Stanisław Bobak (Zakopane).

Wyniki niedzielnego konkursu:

1. Adam Małysz (Polska) 397,8 pkt (212,0 - 194,5 m)

2. Janne Ahonen (Finlandia) 381,2 (200,5 - 193,0)

3. Martin Schmitt (Niemcy) 371,5 (189,0 - 198,5)

4. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) 367,8 (197,5 - 186,5)

5. Risto Jussilainen (Finlandia) 362,0 (212,5 - 172,5)

6. Sven Hannawald (Niemcy) 359,6 (211,0 - 169,5)

7. Matti Hautamaeki (Finlandia) 357,4 (205,0 - 174,5)

8. Martin Hoellwarth (Austria) 348,3 (196,5 - 172,5)

9. Robert Mateja (Polska) 322,5 (177,5 - 170,0)

10. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 321,5 (185,5 - 162,0) ...

27. Wojciech Skupień (Polska) 268,6 (167,0 - 146,0)

Klasyfikacja generalna PŚ w skokach (po 9. konkursach):

1. Martin Schmitt (Niemcy) 596 pkt

2. Adam Małysz (Polska) 539

3. Janne Ahonen (Finlandia) 508

4. Noriaki Kasai (Japonia) 383

5. Matti Hautamaeki (Finlandia) 372

6. Sven Hannawald (Niemcy) 354

7. Risto Jussilainen (Finlandia) 243

8. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) 234

9. Dmitrij Wasiliew (Rosja) 201

10. Andreas Widhoelzl (Austria) 174

Korespondencja Robert Błoński, Harrachov

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.