Małysz drugi w kwalifikacjach, Damjan wygrywa

Skok na 131 metrów dał Adamowi Małyszowi drugie miejsce w kwalifikacjach, choć trzech najlepszych rywali startowało w niższego rozbiegu. Klemens Murańka był ostatni, spadł na 88,5 metra

Dariusz Wołowski: Awantura o Klimka

- Uuuuu - jęknął tłum pod Wielką Krokwią, gdy genialnie uzdolniony nastolatek wyladował na buli. - Klimek, twój czas jeszcze nadzejdzie - wołał na pocieszenie spiker. Te 88,5 metra to nie był przypadek, bo w seriach treningowych Murańka osiagnął 101 i 102 m, czyli niby trochę lepiej, ale też słabiutko jak na kogoś z ambicjami startu w Pucharze Świata. Ambitny Klimek z obliczem jak gradowa chmura na 13-letniej twarzy minął dziennikarzy i bez słowa komentarza zniknął ze skoczni. To samo zrobił jego ojciec, który domagał się, by dopuszczono do startu syna.

Przed kwalifikacjami Krzysztof Murańka - ojciec Klimka - zagroził że jeżeli jego syn nie zostanie dopuszczony do kwalifikacji, to nie pozwoli mu startować w kadrze.

Start 13-latka na Wielkiej Krokwii poprzedziła mała mała narodowa debata o skokach. Trenerzy kadry uzależlili wystawienie nastolatka od pogody, gdyby mocno wiało, nie chcieli ryzykować jego zdrowia. Inaczej ojciec skoczka, który ogłosił, że jeśli syn nie zostanie wystawiony do konkursów na Wielkiej Krokwii on więcej nie pozwoli mu startować w reprezentacji Polski. - Działacze coś kręcą z moim synem - mówił. - Na początku postawili warunek, że Klimek by wystartować w Zakopanem musi zdobyć punkty Pucharu Kontynentalnego. Kiedy je zdobył, nadal nie umieszczali go w składzie na Zakopane, niby w trosce o jego bezpieczeństwo. A przecież Klimek wiele razy skakał na Wielkiej Krokwi, choćby podczas mistrzostwach Polski. Zaczynam podejrzewać, że naszymi skokami rządzi jakiś układ, który nie chce dopuścić do zawodów skoczków nie trenowanych przez pana Lepistoe. A przecież mój syn jest bardzo utalentowany, niektórzy się pewnie tego obawiają.

- Trenerzy decydują kto skacze w kadrze - powiedział Apoloniusz Tajner, prezes PZN dodając, że presja ze strony rodziny jest zbędna. Wiatru wczoraj na Wielkiej Krokwii nie było, więc decyzja była na "tak".

Klimek Murańka jest najmłodszym w historii zawodnikiem zgłoszonym do udziału w Pucharze Świata. Podczas wczorajszych kwalifikacji miał 13 lat, 4 miesiące i 24 dni.

Ale te 88,5 m i ostatnie miejsce to lekcja cierpliwości i pokory nie tylko dla skoczka, ale przede wszystkim dla rodziny, która chciałaby, by był gwiazdą natychmiast. Presja na 13-latku jest ogromna, wzdłuż "Zakopianki" można spotkać bilboardy na których reklamuje jako wicemistrz Polski. Tytuł zdobył właśnie na Wielkiej Krokwii (nie startował Małysz), przegrał tylko z Kamilem Stochem i wtedy rodzice uznali, że jest gotów do rywalizacji z najlepszymi. - Mamy kilku innych równie uzdolnionych skoczków - komentowął wczoraj trener kadry Hannu Lepistoe dając do zrozumienia, że presja rodziny skoczka mu się nie podoba. Postanowił też nie wystawi Klimka do kwalifikacji do sobotniego konkursu.

Murańkę usprawiedliwiał Tajner, który mówił, że młodziutkiego skoczka bardzo wiele kosztowało przystosowanie się do wymogów FIS (krótsze narty, inny kombinezon). Zdaniem prezesa PZN to dlatego i ze względu na presję Klemens skakał wczoraj tak źle. - Szkoda chłopaka, strasznie to przeżyje, ale może to będzie dla niego jakas nauka - mówił Tajner. - Przede wszystkim zadbajmy o jego harmonijny rozwój biologiczny i psychiczny, spokojnie, z umiarem i rozsądkiem, szkoląc go z rówieśnikami, tam gdzie jak na razie czuje się najlepiej, a przede wszystkim nie narażajmy na zbędne niebezpieczeństwo.

Pod największą presją w Zakopanem skacze oczywiście Małysz, ale ona ma tyle doświadczeń, że da sobie radę. Obrońca Krysztalowej Kuli przyjechał w Tatry uporać się z największą zapaścią formy w swojej karierze. Z czterech ostatnich konkursów Pucharu Świata aż w trzech nie zakwalifikował się do finalowej trzydziestki, z czwartego zrezygnował, by odbudowac się treningiem przed Zakopanem. Dla niego to jedne z najważniejszych zawodów w sezonie. Wczoraj skakał dobrze. Zajął drugie miejsce w kwalifikacjach, choć liderzy Pucharu Świata Morgenstern, Schlierenzauer i Hilde skakali ze skróconego rozbiegu, a Ahonen w ogóle nie stanął do kwalifikacji.

Dobre skoki nie sprawiły, by Małysza opuściła niepewność. Po kwalifikacjach ucałował żonę i córkę, dziennikarzy czekajacych na komentarz ominął szerokim łukiem co w ostatnich miesiacach nie zdarzało mu się w ogóle. Jakby nie chciał zapeszać przed walką w konkursach. Bo wiele już razy w tym sezonie po kwalifikacjach wydawalo się, że jest dobrze, że Polak wraca do czołówki, a potem skoki konkursowe kończyły się klapą.

- Miejsce na podium jest możliwe, miejsce w dziesiatce pewne - skomentował Tajner, którego optymizm nie opuszcza nigdy.

Wielka Krokiew w cieniu żałoby

Mimo ogłoszenia żałoby narodowej organizatorzy zakopiańskiego Pucharu Świata w skokach narciarskich nie zdecydowali się na odwołanie imprezy. Zawody odbędą się jednak bez oprawy artystycznej.

Kiedy tylko Kancelaria Prezydenta RP zapowiedziała, że Lech Kaczyński ogłosi żałobę narodową w związku z katastrofą wojskowego samolotu, organizatorzy zakopiańskiego Pucharu Świata zastanawiali się co robić.

W południe wydali oświadczenie, że w obliczu tragedii w Mirosławcu, postanowiono, że zawody odbędą się z ograniczeniem oprawy artystycznej oraz uczczeniem pamięci ofiar katastrofy.

- Nie chcemy odwoływać zawodów. Międzynarodowa rywalizacja planowana od dawna nie narusza żałoby narodowej - tłumaczy Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.

Na wczorajszym treningu i serii kwalifikacyjnej pojawiło się już kilka tysięcy kibiców. Skoki oglądali w ciszy. Dzisiaj i w sobotę pod Wielką Krokwią spodziewany jest prawdziwy tłum. Na każdy dzień zawodów organizatorzy sprzedali komplety biletów. Na trybunach za każdym razem będzie 25,5 tys. widzów.

Czołówka kwalifikacji i wyniki polskich skoczków:

Czy start Klimka Murańki w konkursach w Zakopanem był błędem?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.