W marcu po raz czwarty wywalczył Kryształową Kulę. W piątek w fińskim Kuusamo konkursem drużynowym rozpoczyna się sezon 2007/08. Dla bukmacherów największym faworytem jest Polak. Najgroźniejsi rywale to Austriacy Gregor Schlierenzauer i Thomas Morgenstern. Daleko latać mają też Finowie z Janne Ahonenem na czele, Norwegowie z Andersem Jacobsenem, może też Szwajcarzy i Rosjanie.
Jeśli Polak wygra Puchar Świata, dokona rzeczy historycznej - nikomu wcześniej się to nie udało pięć razy. Do tej pory Małysz wygrał 38 konkursów, rekordzistą wszech czasów jest legendarny Fin Matti Nykänen (46 triumfów).
Adam Małysz: Startuję od 1994 roku, więc... trochę się nazbierało (śmiech). Czuję się weteranem, a wy byście chcieli, żebym powiedział o sobie "dziadek". W kadrze nim jestem, każdy z kolegów jest sporo młodszy. Najważniejsze, że wciąż mam chęci i motywację! Po przyjściu trenera Hannu Lepistö rok temu urosły mi skrzydła, a ubyło lat.
- Wiecie, że nie lubię mówić o czymś, co się jeszcze nie wydarzyło. Chcę być zadowolony z każdego startu. Mam swój cel, ale opowiem o nim w marcu. Skakaniem wciąż chciałbym cieszyć kibiców. Te poprzednie sukcesy nauczyły mnie, jak smakuje zwycięstwo. Ono mnie motywuje i napędza. Kibice podchodzą, podają rękę i mówią: "Trzymamy kciuki za tę piątą Kulę". Więc siedzi mi to w głowie, marzę znowu o wygraniu PŚ. Ale, co będzie, to będzie.
- Każdy chciałby mieć choć jedną. Ja mam cztery i z miejscem na piątą nie będzie problemów.
- Na zakupach nie mam spokoju, bywa to kłopotliwe. Ale w sumie cieszy mnie popularność i już się przyzwyczaiłem. Jest to coraz milsze.
- Mówi, mówi (śmiech). W życiu bym na to nie zwrócił uwagi, gdybyście w marcu w Planicy, kiedy wygrałem trzy razy, w kółko mnie o to nie pytali. Jasne, że chciałbym dogonić Nykänena. 46 to magiczna liczba. Fin dawno skończył skakanie, a nikt do niego się nawet nie zbliżył. Ale nie to jest głównym celem mojej kariery.
- Nie. Są momenty, że jestem tym wszystkim zmęczony. Ale z drugiej strony - co innego miałbym w życiu robić? Jestem w tym sporcie długo, kocham skakać. Będę to robił tak długo, aż zabraknie zdrowia lub chęci.
- Forma jest całkiem przyzwoita. Ale czy dobra? Pokażą pierwsze konkursy. Nie miałem kontaktu z innymi zawodnikami, nie wiem, w jakiej oni są formie. Specjalnie się tym nie interesowaliśmy, koncentrowaliśmy się na sobie.
- Bo to jest Finlandia, a tam zdarzyć się może wszystko, przede wszystkim jeśli chodzi o pogodę. Zapowiadają lekkie podmuchy. Mam nadzieję, że będzie bezpiecznie. Po 80 skokach, jakie oddałem na śniegu, do Kuusamo jadę z dużymi nadziejami. Nic nie zakłóciło naszych przygotowań, nawet śnieg na Wielkiej Krokwi był. Słyszałem, że zmieniono profil skoczni w Kuusamo. Zamontowano chłodzenie torów. Po wyjściu z progu leci się wyżej i już nie odlatuje na dole. Ale kiedy zawodnik jest w formie, to poradzi sobie wszędzie. A ja, mam nadzieję, w formie jestem.
- Trójka to moja szczęśliwa liczba. Urodziłem się trzeciego, kończę 30 lat. Jestem pełen optymizmu.
- Wolimy atakować pierwszą lokatę, niż jej bronić. Rola faworyta niesie odpowiedzialność, wymagania są większe. Stąd asekuracja. Ja się faworytem nie czuję, letnie GP wygrał Morgenstern, więc niech na nim spoczywa odpowiedzialność. W ubiegłym sezonie konkursy wygrywało kilku skoczków, nie było dominatora, więc zapowiada się ciekawa rywalizacja i teraz. A może znowu pojawi się jakiś nowy, młody skoczek? Może Kamil Stoch? Wygrał latem, więc czemu ma nie zrobić tego zimą? Wszystko zależy od niego. Umie skoczyć ładnie i daleko. Do tej pory nie wytrzymywał psychicznie, nie docierało do niego, że może lecieć tak daleko jak czołówka. Stres z nim wygrywał. Ale wygrał zawody latem, myślę, że to go zdopinguje.
- Będzie mocny. Pokazał to i poprzedniej zimy, i latem. Jest mocny fizycznie, ale bardzo lekki. Ma krótsze narty, niż mógłby mieć, przez niedowagę. I go nosi. Bywa jednak, że ktoś dominuje rok-dwa, a potem ginie. Ale on jest chyba na to za dobry. Oby nie był za dobry dla wszystkich.
- Bardzo dobrze. Byliśmy już zmęczeni tym, że przed każdym sezonem coś modyfikowano. Uciążliwe było przeszywanie kombinezonów, dostosowywanie wagi, długości nart. Nie były to radykalne zmiany, jak przejście na styl "V", ale i tak powodowały sporo zamieszania.
- To prawda. Trudniej jest utrzymać formę pół roku i robić coś nadzwyczajnego nawet przy kiepskiej pogodzie. A chętnych do zwycięstw jest sporo.
- Może być przez to trochę luźniej. Ale medalu MŚ w lotach jeszcze nie mam... Moim zadaniem jest jednak być zadowolonym z każdego startu.
- Jest chyba trochę za młody. Może w Pucharze Kontynentalnym? Wy chcielibyście, żeby cały czas bić jakieś rekordy. Klimek byłby najmłodszym w historii uczestnikiem PŚ i byłoby o czym pisać. Ale musimy szanować jego talent. On może dokonać wielkich rzeczy, tylko nie wolno się spieszyć. Na jednym ze zgrupowań w Austrii Klimek skakał bardzo daleko. Chwalono go dookoła, a Austriacy powiedzieli tak: "My mamy takich dziesięciu, ale ich szanujemy". Trzeba wziąć z nich przykład i nie marnować talentów.
- Może FIS powinien zwrócić się w kierunku Rosji. Możliwości są tam ogromne. Od niemieckiego trenera Rosjan Wolfganga Steierta wiem, że budują tam dwie nowiutkie skocznie. Może więc Zachód powinien zwrócić się na Wschód? W Rosji mieszkają ludzie, których stać na finansowanie skoków.
- Między 54 a 56 kg. Nie przekraczam żadnych limitów. Podczas zawodów z powodu stresu i wysiłku tracę nawet kilogram.
- Działkę w Zakopanem kupiłem już pięć lat temu. Później mieliśmy problemy z budowaniem. Teraz zmieniły się władze, obiecały, że działka zostanie wymieniona i będę mógł się pobudować. Jeśli chodzi o Wisłę, nie jesteśmy w stanie żyć już w tym miejscu, w którym dotąd mieszkamy. Obok mojego domu powstaje hotel, nie mielibyśmy prywatności. Kupiliśmy działkę gdzie indziej, czekamy na decyzję o prawie do budowy domu.
- Wiem, ile zdrowia i poświęcenia wymaga taki interes. Trzeba być na nogach 24 godziny na dobę, żeby wszystkiemu sprostać. Na razie jestem od tego daleko, ale w życiu różnie bywa.
- Oglądałem mecze i się cieszyłem. Bo uwielbiam futbol, gram w piłkę i kiedy mogę, oglądam mecze. Rozczarował mnie trochę mecz w Serbii, tam nasi powinni wygrać. Prowadzili 2:0. Mam nadzieję, że mecze Euro 2008 obejrzę na żywo. Moim sponsorem jest Red Bull, który w Salzburgu ma drużynę, więc liczę, że jakieś bilety dostanę. Parę razy wybierałem się na mecze w Chorzowie, ale nigdy nie udało mi się dotrzeć.