Adam Małysz weźmie wszystko?

Po dwóch zwycięstwach w Titisee-Neustadt nie ma już wątpliwości, że Adam Małysz ma realne szanse i na złote medale mistrzostw świata, i na triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

 

Małysz ma szansę na wszystko: zobacz wideo

- To były zawody o drugie miejsce - powiedział słynny kiedyś austriacki skoczek Toni Innauer o pucharowym weekendzie w Titisee-Neustadt, w których Małysz wygrał oba konkursy, mając najdłuższe skoki w każdej z czterech serii. Polak przyznał, że choć niedawno nawet nie marzył o pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ, teraz zaczyna o tym myśleć. - Jeszcze kilka tygodni temu moje straty były wielkie, a Jacobsen i Schlierenzauer niedoścignieni na skoczni. Teraz to ja jestem w formie - mówi Małysz.

Dowodem potwierdzającym słowa Polaka jest zmiana planów. Małysz miał nie startować w weekend w Willingen (w sobotę jest konkurs drużynowy, w niedzielę indywidualny), by już przygotowywać się do mistrzostw świata w Sapporo. W Neustadt stwierdził jednak, że prawdopodobnie jego menedżer Edi Federer zawiezie go tam samolotem.

A już w środę zawody w Klingenthal, w których nie wystartuje Anders Jacobsen, lider klasyfikacji generalnej PŚ. 21-letni Norweg już trenuje do mistrzostw w Sapporo. Gdyby więc Małysz wygrał trzeci kolejny konkurs, zbliżyłby się do Jacobsena na 130 pkt (na razie strata wynosi 230 pkt). W niedzielę ta różnica mogłaby się zmniejszyć do zaledwie 30 pkt i na sześć konkursów przed końcem sezonu walka o triumf w klasyfikacji generalnej PŚ zaczęłaby się właściwie od początku.

Czy to znaczy, że dla zwycięstwa w PŚ Polak poświęca mistrzostwa świata zaczynające się za niespełna trzy tygodnie? - Nie. MŚ są dla mnie najważniejsze - podkreśla Małysz. - Ale mam formę i startując, najłatwiej ją utrzymać.

- To prawda, nie ma lepszej metody na zachowanie tej wspaniałej dyspozycji niż starty - uważa Apoloniusz Tajner, szef PZN, były trener Małysza.

Czy Polak może wygrać i mistrzostwa świata, i PŚ? Szwajcarski skoczek Andreas Küttel uważa, że Małysz jest najlepszym skoczkiem świata, a w wielkiej formie jest już od początku sezonu, tylko wcześniej złe warunki wypaczały wyniki. Tego samego zdania jest trener Małysza Fin Hannu Lepistoe. On również twierdzi, że Polak wygrywa, bo na skoczniach przestał rządzić wiatr i warunki do skoków dla wszystkich są wreszcie takie same.

- Nie odpowiem na pytanie, czy Małysz stał się głównym faworytem mistrzostw świata, bo w Sapporo prawie zawsze wygrywa ktoś nieoczekiwany, z powodu loteryjnych warunków. Adam jest jednak w kapitalnej dyspozycji, nabrał pewności siebie. Może zdobyć Puchar Świata - prognozuje Niemiec Dieter Thoma, kiedyś znakomity skoczek, obecnie ekspert telewizyjny.

9,2 mln Polaków zobaczyło skok Małysza

Adam Małysz wygrał na skoczni i w telewizji. Przyciągnął średnio 7,2 mln osób, piłka ręczna - 4,7 mln, reprezentacja piłkarska - 2,7 mln, a bokser Tomasz Adamek - 2,1 mln.

Sobotnie, 31. w karierze zwycięstwo Małysza w Titisee-Neustadt oglądało w TVP średnio 7,2 mln Polaków, ale w momencie, gdy rozstrzygała się walka o podium, przed telewizorami było ich aż 9,2 mln. Oznacza to, że co drugi spośród 18,4 mln mieszkańców Polski oglądających w tym czasie telewizję wybrał Małysza (dane AGB Nielsen Media Research).

Niedzielny konkurs skoków w TVP przyciągnął mniej widzów - 5,7 mln, ale zawody rozgrywano w tym samym czasie co finał MŚ w piłce ręcznej Polska - Niemcy w Polsacie i Polsacie Sport, który zobaczyło 4,7 mln osób. Kilka minut przed 18, gdy Małysz oddawał zwycięski skok w drugiej serii, w TVP 1 oglądalność wyniosła 8,5 mln.

Inne wydarzenia sportowe w weekend były tylko tłem dla skoków i piłki ręcznej. Towarzyski mecz grającej w krajowym składzie reprezentacji piłkarskiej Leo Beenhakkera z Estonią w sobotę wieczorem w TVP 2 miał 2,7 mln widzów, a nocna przegrana walka bokserska Tomasza Adamka z Chadem Dawsonem w Polsacie - 2,1 mln.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.