Kuusamo: Małysz liderem PŚ!

Adam Małysz skoczył 129,5 m i zajął drugie miejsce w niedzielnym konkursie. Wygrał Norweg Sigurd Pettersen. Organizatorzy odwołali drugą serię i dlatego - dzięki dwóm drugim miejscom - Małysz został liderem Pucharu Świata po konkursach w Kuusamo

W tym maleńkim fińskim mieście w okolicach koła podbiegunowego zimą słońce zza chmur wychodzi rzadko. Dzień dzieli się na "jeszcze ciemno" i "już ciemno". Wczoraj w kompletnych ciemnościach jechaliśmy na skocznię, na której więcej niż kibiców było zawodników, trenerów, dziennikarzy. Atmosfera była ospała. Wiatr wiał jak w sobotę. - Prędkość 4 m/s - relacjonował trener Apoloniusz Tajner. - Ale warunki były stabilniejsze niż w sobotę. Można było skakać.

Jednak z tym skakaniem było różnie. Tak jak z wiatrem. Bo znowu "kręciło" przy progu. - To był zjadliwy, zdradliwy wiaterek - mówił Tajner. - "Kręcił" tylko do 40. metra, a potem skoczkowie wpadali w kompletną ciszę.

Kto był słaby, psuł skok i lądował. Do tej grupy, niestety, zaliczali się Tomisław Tajner i Robert Mateja. Ze spuszczonymi rękami i głową zjeżdżali z rozbiegu jak na nartach zjazdowych, tyle że bez kijków. - Na progu wiatr zakręcił mną jak balonem. I nie wiem, co się stało, spadłem - powiedział Mateja, który zajął przedostatnie miejsce. Gorzej skoczył tylko Białorusin Anisimow.

Nie zawiódł Marcin Bachleda. - Dobry skok, ale umie lepiej - mówił trener Tajner. 106,5 m dało Bachledzie 19. lokatę i 12 pkt. w Pucharze Świata. - Wieczorem rozluźniłem się, poszedłem do sauny. No i postanowiłem, że zmienię kombinezon. Z czarnego na niebieski - wyjawił tajemnicę 19. pozycji Bachleda.

Konkurs był co chwila przerywany. Kilku zawodników schodziło z belki, bo był za silny wiatr. Najwięcej nerwów skok kosztował Austriaka Koflera. Tego, który w sobotę zaliczył upadek jeszcze przed dramatyczną kraksą Morgensterna. Dwa razy siedział na belce, dwa razy trener Hannu Lepistoe nie machał chorągiewką.

- Ściskało mnie w żołądku, bałem się. Ale rano czułem się na tyle dobrze, że postanowiłem skakać. Sam tego chciałem, chciałem jak najszybciej mieć to za sobą, przełamać słabość, odzyskać do siebie zaufanie, pewność. Warunki były dziś nie za dobre, choć lepsze niż w sobotę - opowiadał potem Kofler. O tym, jak skoczył, nie mówił za wiele. Odległość 74 m nie wymagała komentarzy.

Niezbyt rozmowny był inny Austriak, Martin Hoellwarth. Ten, który prowadził w sobotę przed upadkiem Morgensterna. Zapytany o to, czy jury dobrze robi, decydując, że konkurs trwa, Hoellwarth znacząco popukał się palcem w głowę. - To straszne, jak wieje. Nie powinniśmy skakać - powiedział. Uzyskał 97,5 m.

Innego zdania był późniejszy zwycięzca, Norweg Pettersen. - Ja nie miałem tak źle - ocenił. Jak mógł zresztą być niezadowolony, skoro uzyskał 131 m? - Warunki były na pewno łatwiejsze niż w sobotę. Byłem dobrze przygotowany psychicznie, nie załamała mnie 31. lokata w piątek. Bo w sobotę mimo wiatru miałem niezły skok. Mam nadzieję, że dzięki tej wygranej za tydzień w Trondheim będzie więcej ludzi niż w ubiegłym roku.

Kiedy inni skakali, Norweg stał na dole i obserwował konkurencję. - Byłem spokojny. Długie to było oczekiwanie, ale warto było - mówił. Zadrżał właściwie tylko raz, no może dwa. Najpierw, gdy skakał Velli Matti Lindstroem. To ten Fin, który reklamuje polskie mleko. Na razie, jak się okazuje, jest najgroźniejszym rywalem Małysza. - Jak on się załapał do tej reklamy? - zastanawiał się później polski skoczek...

Otóż ojciec Lindstroema pracuje w fińskiej filii norweskiej firmy produkującej opakowania do tego mleka. Kilkanaście polskich mleczarni zrzuciło się na Lindstroema (mleko jest w jego kraju najpopularniejszym niealkoholowym napojem), aby reklamował je w Finlandii. Velli Matti był w Polsce dwukrotnie, łącznie sześć dni, i - jak mówi - zakochał się w Warszawie. - To moja pierwsza reklamówka w życiu, chętnie wystąpię w następnych. Jestem gotowy reklamować wszystko oprócz wódki i papierosów - powiedział. Na razie nieźle reklamuje się na skoczni. 129,5 m dało mu jak w piątek trzecie miejsce i drugie w klasyfikacji generalnej.

Ten, który reklamy nie potrzebuje, to Adam Małysz. Wczoraj mistrzowi pomogło trochę szczęście. Dostał wiatr pod narty i leciał, leciał, leciał... 129,5 m starczyło na drugie miejsce, do wygranej zabrakło metra. - Kto mnie najbardziej zaskoczył w Kuusamo? Adam Małysz - śmiał się potem, którego już zaczynamy nazywać Król Adam Czwarty.

Liczba dnia

56 - tyle punktów za swój skok dostał Adam Małysz. To była najwyższa nota w konkursie. Skok Norwega Pettersena sędziowie ocenili na 54,5 pkt., a Lindstroema na 53,5.

Wyniki drugiego konkursu w Kuusamo (wyniki po pierwszej serii, drugą anulowano):

...

Klasyfikacja generalna PŚ (po 2 z 28 konkursów):

...

Kto będzie najgroźniejszym rywalem Małysza w tym sezonie?
Copyright © Agora SA