Polscy skoczkowie rozpoczęli treningi

Polscy skoczkowie na mistrzostwach świata w Lahti rozpoczęli treningi w nowych kombinezonach. Tylko, że sami musieli je przerobić, bo otrzymali o dużo za duże

Polscy skoczkowie rozpoczęli treningi

Polscy skoczkowie na mistrzostwach świata w Lahti rozpoczęli treningi w nowych kombinezonach. Tylko, że sami musieli je przerobić, bo otrzymali o dużo za duże

Skoczkowie byli zdesperowani. Chcieli szyć sami, igłą i nitką. Zlitowałam się i przyniosłam z domu maszynę - opowiada Zdzisława Teresa-Petaja, attaché polskiej ekipy na mistrzostwach świata.

Chodzi o kombinezony. W środę wieczorem, po kolacji okazało się, że kombinezony przysłane po długim oczekiwaniu przez niemiecką firmę Meininger (monopolistę na rynku) mają złe parametry. Na początku sezonu FIS mierzy zawodników: wzrost, wagę, obwód przedramienia, klatki piersiowej, uda, długość tułowia... Potem, zgodnie z przepisami, do tych parametrów dobiera się kombinezony. - Jest oczywiście pewna tolerancja. To na wypadek, gdyby zawodnik trochę schudł albo przytył - mówi fizjolog polskiej ekipy Jerzy Żołądź.

Półtora miesiąca temu Polacy wysłali do Meiningera prośbę o przysłanie nowych kombinezonów. - Mieli wszystkie, ściśle określone, parametry zawodników - mówi doktor Żołądź. - Najpierw długo zwlekali. Teraz, kiedy je dostaliśmy, okazało się, że są niedobre. Wszystkie! Gdybyśmy takie przedstawili komisji FIS, nie zostalibyśmy dopuszczeni do startu. Winę za to wszystko ponoszą Niemcy.

Szycie rozpoczęło się w środę późnym wieczorem. - Przyniosłam z domu maszynę i szyłam. Zlitowałam się nad chłopcami, bo chcieli szyć ręcznie - mówi pani Petaja. - Kombinezon Adama Małysza miał nogawki za długie o dwa centymetry i był za szeroki w klatce piersiowej.

Kombinezony są srebrne z czerwonymi wypustkami - na rękawach i plecach. Małysz dostał dwa nowe stroje, pozostałych czterech skoczków po jednym. W czwartek rano, już po szyciu pani Petai, uniformy zostały poddane szczegółowym badaniom. - Włożono je do komory, gdzie ciśnienie miało wartość jednej atmosfery. Tam badano przepuszczalność powietrza - opowiada doktor Żołądź. - Po nich zrobiono dokładne pomiary. Słoweniec Miran Tepes z FIS zaplombował stroje Adama i Wojtka, a następnie podpisał się na nich na wysokości piersi, od środka. Ten autograf oznacza, że zawodnik może w tym stroju startować. Kombinezony Roberta i Tomka Pochwały zostały odesłane do kolejnej poprawki. Roberta jest za duży o centymetr na udzie, a Tomka o centymetr w pasie. Dokładniejszej informacji nie udzieliłby żaden krawiec.

Zamieszanie z przeszywaniem kombinezonów spowodowało, że polska ekipa musiała odwołać wycieczkę do Helsinek. Dopiero wieczorem, po uroczystości otwarcia, wszyscy wybrali się na spacer po Lahti. W czwartek pierwszy trening z udziałem polskich skoczków.

Dobrze, że jest z nami pani Teresa z maszyną

Dla "Gazety" trener Apoloniusz Tajner:

- Sprawa kombinezonów nie zepsuła nam humorów. Żałowałem tylko, że nie dostaliśmy ich w Ramsau. Kłopoty z nimi zdarzają się często. Dobrze, że jest z nami pani Teresa z maszyną.

Powoli zapoznajemy się z wioską sportowców, w której mieszkamy. Przed wejściem jest szczegółowa kontrola. Sprawdzają nas bardzo dokładnie.

Mieszkamy w czteropiętrowych blokach, z windami. Polska ekipa zajmuje parter i pierwsze piętro. Skoczków zakwaterowano w trzech skromnie urządzonych pokojach. Adam jest sam, Robert Mateja mieszka z Wojtkiem Skupniem, a Tomek Pochwała z Marcinem Bachledą. W każdej łazience jest sauna, tyle, że w czasie mistrzostw nie można z niej korzystać.

Na piątek zaplanowano trzy serie treningowe. Na pewno będziemy skakać. Zawodnicy zapoznają się ze skocznią, przetestują kombinezony. Poza tym Pochwała z Bachledą będą rywalizować o miejsce w konkursie niedzielnym. Do sobotnich kwalifikacji można wystawić już tylko czterech zawodników.

Wieczorem skoczkowie truchtali, mieli ćwiczenia gimnastyczne i imitacyjne. Teraz już nie czas na jakiekolwiek eksperymenty.

Pierwsze medale

Norweżka Bente Skari została pierwszą mistrzynią świata na 15 km techniką klasyczną. Dorota Kwaśny-Lejawa zajęła 33. lokatę. Od zwyciężczyni była gorsza o prawie pięć minut. - Najwięcej tracę na pchaniu, na prostej - powiedziała po biegu Polka. - Na trasie było sporo kibiców. Dopingowali mnie głównie Rosjanie, bo biegłam w takim stroju jak ich zawodniczki. Chciałam zająć miejsce w pierwszej piętnastce, może dwudziestce. Ale widać jestem za słaba.

Bieg mężczyzn na 15 km st. klasycznym wygrał Szwed Per Elofsson. Największe wrażenie na wszystkich wywarły jednak łzy Fina Jari Isometsae. Tak jak dwa lata temu w Ramsau przegrał medal o ułamki sekund (bieg na dochodzenie) - tak tu Norweg Odd-Bjoern Hjelmeset wyprzedził go o 0,9 s. Kiedy wpadł na metę i wyświetlił się jego czas, stojący przy niebieskiej barierce Isometsae upadł. Uklęknął, schował głowę w śnieg. I płakał. Nikt jednak medalu mu nie oddał.

Był to dzień porażek Finów. Zdobyli tylko jeden medal - brązowy w biegu kobiet. To dla nich niezwykłe. Ale ostatnio w Lahti wszystko jest niezwykłe. Nawet pogoda. Jest tu +5 stopni C. - Mieliśmy tu tylko jeden normalny tydzień, kiedy temperatura w nocy doszła do -27 stopni C. A poza tym jest ciepło. To nienormalne - powiedział jeden z fińskich dziennikarzy.

Wyniki

Bieg kobiet na 15 km (styl klasyczny): 1. B. Skari (Norwegia) 43.58,8; 2. O. Daniłowa (Rosja) 7,7 s straty; 3. K. Veris (Finlandia) 1.02.7; ... 33.D. Kwaśny-Lejawa 4.46,6.

Bieg mężczyzn na 15 km (styl klasyczny): 1. P. Elofsson (Szwecja) 39:26,0; 2. M. Fredriksson (Szwecja) 16,5; 3. O. B. Hjelmeset (Norwegia) 23,3.

Robert Błoński, Lahti

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.