PŚ w skokach. Blisko, coraz bliżej

Adam Małysz trzeci i piąty w konkursach Pucharu Świata w Sapporo. Wygrali Niemiec Severin Freund i Austriak Andreas Kofler.

Większy żal i niedosyt był w sobotę przed południem, bo Małysz skakał w Japonii wyśmienicie. Potrafił wygrywać treningi, absolutny dominator sezonu i zdecydowany lider PŚ czyli Thomas Morgenstern już nie błyszczał na tle reszty tak, jak we wcześniejszych zawodach. Po pierwszej serii Austriak był szósty i przegrywał z Małyszem o ponad sześć punktów. Polak skoczył 132,5 m i był liderem. Wyprzedzał Koflera i Niemca Michaela Uhrmanna.

Druga seria nie przyniosła oczarowania tylko rozczarowanie. Pomógł w tym zdecydowanie wiatr, który nie pozwolił na skoki w równych warunkach dla wszystkich. Najlepszy, najbardziej zadziwiający skok oddał piąty po pierwszym skoku 22-letni Niemiec Freund. 129 m w świetnych warunkach pozwoliło mu awansować na pierwsze miejsce, którego nie oddał do końca. Na podium PŚ stanął po razu pierwszy w życiu i od razu na najwyższym jego stopniu. - Nie spodziewałem się tej wygranej - powiedział po zawodach Niemiec.

Na drugie miejsce awansował niesamowity Morgenstern, który pokazał wielką klasę skacząc 124,5 m. Z trójki liderów po pierwszej serii, miejsce na podium utrzymał tylko Małysz. Nie było jednak pierwszego zwycięstwa od marca 2007 roku, choć Adam był od niego dosłownie o krok, a raczej skok. 118 m z wiatrem w plecy wystarczyło jednak tylko do trzeciego miejsca. - Spóźniłem odbicie - powiedział zawiedziony polski skoczek, którego forma ciągle rośnie, ale na 39. pucharowe zwycięstwo i pełnię szczęścia wciąż czeka.

Może doczeka się w tym tygodniu w Zakopanem, gdzie o punkty PŚ zawodnicy będą rywalizować w aż trzech konkursach, bo w niedzielę w Sapporo zajął piąte miejsce. Znowu może mówić o pechu i fatalnych warunkach w drugiej serii. One nie pozwoliły na daleki skok i Małysz spadł poza podium. Z czołowej dziesiątki konkursu nikt nie skoczył bliżej od Polaka, który przy bardzo niekorzystnym wietrze uzyskał ledwie 114 m i tak jak w sobotę spadł o dwa miejsca.

Bohaterem zawodów był Morgenstern, który po słabym pierwszym skoku (był dopiero trzynasty) w drugim pokazał absolutne mistrzostwo. Skoczył aż 136,5 m i bardzo długo prowadził. Wyprzedzili go dopiero prowadzący po pierwszej serii Freund i Kofler. Austriak wygrał piąte w życiu zawody PŚ, a Niemiec w drugim konkursie z rzędu znalazł się na podium. - Warto było tutaj przylecieć - uśmiechał się Kofler. - Słabszy pierwszy skok i błąd, który popełniłem dodał mi energii na drugą serię. Pokazałem, że mentalnie i fizycznie wciąż jestem w stanie daleko latać - stwierdził Morgenstern, który nad czwartym w klasyfikacji generalnej PŚ ma Małyszem aż 528 punktów przewagi. Jeśli 33-letni Orzeł z Wisły marzy w tym sezonie o piątej Kryształowej Kuli musi zacząć odrabiać straty do Austriaka. Lepszego miejsca niż Zakopane nie znajdzie. W tym sezonie dwa razy był drugi, cztery razy trzeci - wygrana wydaje się być blisko, coraz bliżej.

89

tyle razy na podium PŚ stał Adam Małysz, więcej - 108 - tylko Fin Janne Ahonen

Tydzień odwilży nie zagraża konkursowi PŚ w Zakopanem ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.